Walka z ASF. Co dalej z płotem na granicy z Białorusią?
Jednym ze sposobów powstrzymania afrykańskiego pomoru świń miała być budowa płotu wzdłuż naszej wschodniej granicy, by dziki nie przechodziły przez nią i nie roznosiły w Polsce wirusa ASF. Tym bardziej, że ani w Rosji, ani na Białorusi czy Ukrainie nie zwalcza się tej choroby. Na razie nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle płot zostanie postawiony. Nie wszyscy są jego zwolennikami.
2018-05-09, 12:09
Posłuchaj
Już w październiku ubiegłego roku zaczęły się prace nad przygotowaniem dokumentacji dotyczącej finansowania, a także powstał projekt ustawy budowy samego płotu - powiedział minister rolnictwa, Krzysztof Jurgiel. Jak dodał, obecnie trafił on do Komitetu Stałego Rady Ministrów.
- Jaka będzie decyzją rządu - nie wiem. Moim zadaniem było zebranie opinii i ekspertyz fachowców. Są różne głosy. Z tych wypowiedzi ekspertów, leśników wynika, że taki płot jest nam potrzebny - zaznaczył minister.
Właśnie dlatego, że za wschodnią granicą nikt z ASF nie walczy. Krzysztof Jurgiel przypomniał, że własną ekspertyzę sporządził też Europejski Urząd do Spraw Bezpieczeństwa Żywności, a - jak mówił - z nieoficjalnych doniesień wynika, że jeśli Polska nie zbuduje płotu, to na swoich granicach zbudują go Niemcy i Duńczycy.
Potrzeba ponownej analizy?
Witold Choiński z organizacji Polskie Mięso uważa, że konieczne jest ponowne przeanalizowanie sytuacji w Polsce - m.in. ustalenie, czy koszty budowy tego płotu będą proporcjonalne do zagrożenia ze strony choroby. Dodał, że na przykład Dania zdecydowala się na budowę płotu, ale będzie on miał 60 kilometrów długości, a nie, jak polski - 1200.
- Trzeba się zastanowić, kto tego płotu by pilnował. Musimy wziąć pod uwagę, że nawet szyny kolejowe są rozbierane przez złomiarzy, to co dopiero mówić o takim płocie. Dodatkowo, zwierzęta często radzą sobie z takim płotem - zaznaczył ekspert. Jak wskazywał, w Niemczech jeszcze nie było przypadków ASF-u i być może budowa płotu tam jest bardziej uzasadniona.
Koszt budowy takiego płotu w Polsce wyniósłby około 300 mln zł.
Zatem - podkreśla Witold Choiński warto jeszcze raz zważyć wszystkie za i przeciw, i dopiero wtedy powziąć ostateczną decyzję.
Naczelna Redakcja Gospodarcza, Jedynka, Aleksandra Tycner, md
REKLAMA
REKLAMA