Ujemne saldo handlowe - czy jest się o co niepokoić?
Koniunktura w Polsce jest coraz lepsza, o czym świadczą dane GUS o bezrobociu czy średnim wynagrodzeniu. Sielankowy obraz psują nieco informacje w sprawie handlu zagranicznego, bo od stycznia do maja Polska miała ujemne saldo handlowe. O tym, czy te dane powinny niepokoić i czym w praktyce jest dodatnie, a czym ujemne saldo handlowe, Justyna Golonko rozmawiała z Piotrem Soroczyńskim z Krajowej Izby Gospodarczej.
2018-07-25, 09:03
Posłuchaj
Ekspert wyjaśnia, że GUS starannie bada aktywność handlową przedsiębiorców w danym okresie sprawozdawczym, i jeśli mamy przewagę eksportu, to mówimy o nadwyżce, a jeśli przewagę importu - to o deficycie. Piotr Soroczyński dodaje, że faktycznie lepiej jest, żeby saldo było dodatnie, ale zależy to przede wszystkim od charakteru gospodarki danego kraju i jego zdaniem nie powinno się "fetyszyzować" tego wskaźnika.
- Dla nas takim w miare optymistycznym wariantem jest równowaga lub niewielki wzrost. Jeszcze nie jesteśmy na etapie, że moglibyśmy mieć pokaźny wzrost - podkreśla.
Jest się czego obawiać?
Według GUS-u Polska miała 1,5 miliarda złotych deficytu handlowego od stycznia do maja. Zdaniem Piotra Soroczyńskiego nie powinno nas to jednak niepokoić, bo w przyszłych miesiącach może się to odwrócić. Ekonomista wskazuje, że do obecnej sytuacji przyczyniły się m.in. droższe surowce i silniejszy dolar.
Rozmówca NRG mówi, że eksport przyspiesza, a import jest mniejszy niż na początku roku. W jego ocenie do końca roku będziemy obserwować albo niewielki deficyt albo małą nadwyżkę.
REKLAMA
Naszym głównym partnerem handlowym są kraje Unii Europejskiej, w tym przede wszystkim Niemcy.
Naczelna Redakcja Gospodarcza, Jedynka, Justyna Golonko, md
REKLAMA