Węglowi hegemoni nie zwalniają tempa, a my wydobywamy zbyt mało
W UE węgiel jest na cenzurowanym, ale w skali świata rola węgla kamiennego w gospodarce nie maleje. W 2017 roku najwięcej węgla wydobyły Chiny - aż 3 mld 520 mln ton. Na drugim miejscu uplasowały się Stany Zjednoczone, a na trzecim Indie. W roku 2017 kopalnie w Polsce zdołały wydobyć 65,5 mln ton węgla, z czego 53 mln ton przypadło na węgiel energetyczny. Musimy się posiłkować coraz większym importem węgla, który w 2018 zapewne przekroczy poziom 15 mln ton.
2018-08-24, 16:54
Węgiel zajmuje stabilne, trzecie miejsce jako nośnik energii pierwotnej, mając 20-proc. udział w globalnej strukturze zużycia - za gazem i ropą naftową.
W 2017 roku najwięcej węgla wydobyły Chiny, bowiem aż 3 mld 520 mln ton. Na drugim miejscu uplasowały się Stany Zjednoczone z wydobyciem w wysokości 715 mln ton, a na trzecim Indie, które wydobyły 712 mln ton. Australia wydobyła 567 mln ton, Indonezja 477 mln ton, a Rosja 408 mln ton.
Co ciekawe, Chiny były też największym importerem węgla w 2017 roku, bowiem kupiły z zagranicy aż 271 mln ton. Indie zaimportowały natomiast 200 mln ton węgla, a Japonia 194 mln ton. Znaczącym importerem "czarnego złota" jest także Korea Południowa (148 mln ton).
Rosja wydobywa, Rosja eksportuje
W górnictwie rosyjskim stawiają na kompleksy o bardzo wysokiej wydajności. W roku 2017 Rosja wyeksportowała 185 mln ton węgla. Przykładowo w jednej z kopalń w Kuzbasie miesięczne, rekordowe wydobycie z jednej ściany wyniosło 1 mln 567 tys. ton węgla.
U nas wydobycie spada i nie pozwala zabezpieczyć potrzeb rodzimego rynku, stąd rosnący import węgla, głównie z Rosji. W całym 2018 roku ten import może znacząco przekroczyć 15 mln ton.
Wśród eksporterów surowca prym wiedzie Indonezja - wyeksportowała ona w roku 2017 aż 390 mln ton węgla. Australia z kolei sprzedała za granicę 378 mln ton surowca.
- Żeby krajowe górnictwo utrzymało rentę geograficzną, musi realizować inwestycje, czego brakowało w ostatnich latach. W kolejnych latach nie będziemy w stanie pokryć krajowego zapotrzebowania na węgiel - przewiduje Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki.
- Będziemy importować coraz więcej węgla. W Polsce koszty wydobycia są coraz wyższe, schodzimy z wydobyciem coraz głębiej, a w górnośląskich kopalniach mamy do czynienia z nadkoncentracją zagrożeń.
Unia wprawdzie krzywo spogląda na węgiel, ale sporo go importuje. W 2017 roku import węgla kamiennego do Europy wyniósł 172 mln ton. W branży wskazują, że to około pół miliona miejsc pracy, które znalazły się poza UE a całe obciążenie środowiska pozostaje w Europie.
Trzeba ciąć koszty
Warunkiem utrzymania konkurencyjności polskiego węgla w kraju jest dalsza redukcja kosztów, aby korespondowały one z ceną węgla oferowaną na rynkach międzynarodowych.
Wolumen węgla dla polskiej energetyki pozostanie w perspektywie wieloletniej na podobnym poziomie jak obecnie, czyli ok. 65 mln ton.
Obecnie, w okresie dobrej koniunktury, górnictwo już powinno przygotowywać się na okres spadku cen węgla. Postuluje się tu m.in. zmianę w zakresie organizacji pracy.
- Powinno się wydłużyć tydzień pracy kopalń do sześciu dni, inaczej będą problemy. Szczególnie, kiedy ceny węgla spadną - zaznacza w rozmowie z portalem WNP.PL Marian Kostempski, były prezes Kopeksu.
W spółkach węglowych wskazują, że nie może dalej być tak, że drogi sprzęt na dole stoi i nie pracuje. W zakresie organizacji pracy szykują się więc trudne rozmowy na linii rząd-pracodawcy-górnicze związki zawodowe.
![](http://static.prsa.pl/images/8d8f42dc-b28b-4e3b-8384-cb7c684a262e.jpg)
Naczelna Redakcja Gospodarcza, wnp.pl, md
REKLAMA
REKLAMA