Delegowanie kierowców: wygrana polskich europosłów - negocjacje przełożone na lipca
Strategia polskich europosłów opóźniania prac nad przepisami dotyczącymi transportu międzynarodowego przyniosła rezultaty. Negocjacje nad regulacjami uderzającymi w naszych przewoźników rozpoczną się najwcześniej w lipcu - powiedział brukselskiej korespondentce Polskiego Radia Beacie Płomeckiej jeden z urzędników w Parlamencie Europejskim.
2019-04-11, 14:23
Posłuchaj
Ostateczny kształt przepisów ustalą podczas rokowań negocjatorzy europosłów i unijnych rządów.
Polacy wcześniej zastosowali sprytny manewr proceduralny, który opóźnił prace nad przepisami - zasypali Parlament Europejski tysiącem poprawek.
Nowe przepisy uderzają w polską branżę transportową
Polscy eurodeputowani argumentowali, że przepisy są szkodliwe dla całego naszego regionu, wywołają zbyt duże podziały w Unii i powinien się nimi na spokojnie zająć nowy Parlament Europejski, po majowych wyborach.
Nowe przepisy podnoszą koszty ponoszone przez polskie firmy transportowe
Zaostrzenie zasad w transporcie międzynarodowym jest niekorzystne dla firm z Europy Środkowo-Wschodniej, bo podwyższa koszty i zwiększa biurokratyczne wymogi. Drastycznie zaostrzają zasady delegowania i czasu pracy kierowców.
REKLAMA
Najwięcej na nowych rozwiązaniach straci Polska, która ma największą flotę transportową z całej Unii. Jest to ważna gałąź naszej gospodarki, która tworzy w Polsce dziesiątki tysięcy miejsc pracy.
Na przyjęcie przepisów naciska Europa Zachodnia, głównie Francja i Niemcy, które mówią o wojnie z dumpingiem socjalnym.
Unia chce, aby przepisami o delegowaniu objąć polskich kierowców
Nowe przepisy, forsowane szczególnie przez Francję, przewidują, że polskie firmy transportowe objęte będą przepisami dotyczącymi pracowników delegowanych.
REKLAMA
Oznaczałoby to, że po kilku dniach od przekroczenia granicy kierowca podlegałby prawu pracy państwa, w którym przebywa. Byłoby to niekorzystne m.in. dla polskich firm.
Propozycja Rady UE zakłada wyłączenie z nowych przepisów o delegowaniu tzw. przewozów bilateralnych
Propozycja Rady UE zakłada wyłączenie z przepisów o delegowaniu tzw. przewozów bilateralnych - z kraju, w którym mieści się siedziba firmy, do innego państwa.
W drodze do kraju docelowego i powrotnej dozwolony byłby dodatkowy jeden załadunek lub rozładunek w innych państwach na trasie przejazdu, co również nie będzie wiązało się z podleganiem przepisom o delegowaniu.
Podobnie jeden załadunek i wyładunek będzie mógł zostać przeprowadzony w drodze powrotnej do kraju, w którym mieści się siedziba firmy. Inna opcja, na którą mają zezwalać nowe przepisy, to brak dodatkowego załadunku lub wyładunku w drodze do punktu docelowego, a w zamian możliwość dokonania dwóch załadunków lub wyładunków w drodze powrotnej.
REKLAMA
Jednak w przypadku transportu między krajami trzecimi zasady delegowania obowiązują już od pierwszego dnia
Co jednak ważne, w przypadku innych rodzajów operacji, przede wszystkim transportu między krajami trzecimi (tzw. cross-trade), zasady delegowania i płacy minimalnej miałyby zastosowanie od pierwszego dnia. Ten zapis byłby szczególnie niekorzystny z punktu widzenia przewoźników z Europy Środkowo-Wschodniej, w tym polskich.
Krytycy wskazują, że jest to przejaw protekcjonizmu gospodarczego krajów zachodnich, które chcą wypchnąć ze swoich rynków bardziej konkurencyjne firmy z Polski i innych państw.
IAR, PAP, jk
REKLAMA