"Potrzebne rozwiązania". Eksperci pozytywnie o dodatku solidarnościowym

2020-06-05, 11:17

"Potrzebne rozwiązania". Eksperci pozytywnie o dodatku solidarnościowym
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Shutterstock/im_coco

1400 zł na trzy miesiące, od czerwca do sierpnia i to bez potrącania składek na ZUS, które pokryje budżet - to zaproponowany przez prezydenta Andrzeja Dudę i przyjęty przez Sejm dodatek solidarnościowy dla tych, którzy stracili pracę po 31 marca. Rozwiązanie to oceniali w audycji Rządy Pieniądza eksperci: dr Marcin Czaplicki z banku PKO BP i Maciej Wośko - redaktor naczelny Gazety Bankowej. Podkreślali potrzebę takiego wsparcia wobec rozszerzającej się fali zwolnień.

Posłuchaj

Eksperci: dodatek solidarnościowy na najtrudniejsze 3 miesiące potrzebnym rozwiązaniem (Polskie Radio 24)
+
Dodaj do playlisty

Zasiłek solidarnościowy ma być wypłacany zamiast zasiłku dla bezrobotnych, w zależności od tego, jakie świadczenie wybierze osoba, która straciła pracę. Planowana jest również podwyżka zasiłku dla bezrobotnych do kwoty 1200 zł brutto na pierwsze 90 dni po utracie pracy.

- Pozytywne jest to, że ustawodawca i rząd, przygotowując założenia tarczy 4.0, zwrócili uwagę na to, czego jesteśmy świadkami od kilku tygodni. Firmy zaczynają jednak, po analizie wyników z marca i kwietnia, podejmować decyzje personalne związane ze zwolnieniami. Niepokoi też to, że (…) zwolnienia przebiegają w dziwny sposób – mówił Maciej Wośko.

Powiązany Artykuł

Shutterstock pieniądze portfel 1200.jpg
Dodatek solidarnościowy: zobacz, ile wyniesie, kto i na jakich zasadach go otrzyma

Wyjaśniał, że te niewłaściwe działania pracodawców to np. wymuszanie na pracowniku, żeby sam się zwolnił, bo to spowoduje, że zwalniającym nie będzie firma, a więc nie utraci ona prawa do wsparcia z tarczy antykryzysowej.

- Tym ważniejsza staje się pomoc tym, którzy po 15 marca stracili pracę, bo dotychczas mogli odnosić trochę wrażenie, że są pozostawieni samym sobie. Teraz będą mogli zwrócić się o wsparcie na pierwsze 3 miesiące, bo doskonale wiemy, że po utracie zatrudnienia to właśnie te pierwsze miesiące są kluczowe, jeżeli chodzi o to, jak sobie poradzić z tą sytuacją – uzasadniał Maciej Wośko.

Pracodawcy zwracają uwagę na szczegóły

Do nowego rozwiązania już pojawiły się zastrzeżenia niektórych organizacji pracodawców. Wskazują np., że nie otrzymają zasiłku pracujący na umowę o dzieło, albo ci, którzy stracą pracę później, po upływie okresów wypowiedzenia.

- Patrząc od strony popytowej, zasiłek jest po to, żeby nie tworzyć luki w konsumpcji i jednocześnie zapewnić bezpieczne szukanie pracy, a nie zajmowanie się dbaniem w tym czasie o własne środki. Kryzys koronawirusowy pokazuje, że to jest zakłócone, bo (…) mobilność w gospodarce spadła, dużo przedsiębiorstw jest pozamykanych lub działa na pół gwizdka, zdalnie. Pod  tym względem postulat, żeby też włączyć osoby, które wcześniej straciły pracę, ale nie mogą jej dlatego znaleźć, jest słuszny – mówił dr Czaplicki.

Przypomniał, że słabością polskiej gospodarki jest to, że mamy trzeci w UE odsetek samozatrudnionych w grupie wszystkich pracujących.

- W ten sposób gorsza jest dbałość o pracownika, a te 17-18 proc. samozatrudnionych to także konsumenci, więc nieobejmowanie ich zasiłkiem może doprowadzić do rozerwania spirali (…). Przecież gdy zasiłek jest wypłacany, konsument otrzymuje go, idzie wydawać pieniądze, a firmy mogą dalej działać. Jeżeli pieniądze nie będą wydawane, to będzie się pogarszało w gospodarce – analizował dr Czaplicki.

Maciej Wośko zauważył, że także samozatrudnieni nie zostali zostawieni samym sobie, bo otrzymują świadczenia z tarczy antykryzysowej.

PolskieRadio24.pl, Anna Grabowska, md

Polecane

Wróć do strony głównej