Walka ze zmianami klimatycznymi oznacza wzrost zadłużenia. Niektórym krajom grozi niewypłacalność

Podczas gdy COVID-19 spowodował bezprecedensowy wzrost globalnego zadłużenia, zmiany klimatyczne mogą doprowadzić do niewypłacalności rządów na całej planecie. Aby zapobiec katastrofie klimatycznej, kraje zobowiązują się do podjęcia kroków zmierzających do ograniczenia emisji dwutlenku węgla. Będą one jednak kosztowne i prawdopodobnie przyczynią się do zwiększenia globalnego zadłużenia, które według szacunków analityków pod koniec ubiegłego roku wzrosło do 62,5 biliona dolarów.

2021-08-13, 07:37

Walka ze zmianami klimatycznymi oznacza wzrost zadłużenia. Niektórym krajom grozi niewypłacalność
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Pixabay

W obliczu powodzi i pożarów niszczących świat, szacunki co do tego, jak duże szkody dla gospodarki wyrządzi ocieplenie, są różne. Jednak raport Bank of America z początku tego roku szacuje je na 54-69 bilionów dolarów do 2100 roku. Badanie przeprowadzone przez dostawcę indeksów FTSE Russell ostrzega, że reperkusje finansowe mogą ujawnić się w ciągu niespełna dekady. Jak dodaje współautor raportu i starszy menedżer ds. zrównoważonych inwestycji w FTSE Russell, Julien Moussavi, pierwsze obniżki ratingów kredytowych związane z klimatem uderzą w kraje już wkrótce.

Powiązany Artykuł

shutt burza 1200.jpg
Sygnał alarmowy dla świata. Raport IPCC o zmianach klimatycznych

W najgorszym scenariuszu kraje rozwijające się, w tym Malezja, RPA, Meksyk, a nawet bogatsze gospodarki, takie jak Włochy, mogą nie spłacić długu do 2050 roku. W innym rozpatrywanym przypadku, w którym rządy początkowo reagują powoli, państwa takie jak Australia, Japonia i Izrael będą zagrożone niewypłacalnością i obniżeniem ratingu.

Podczas gdy kraje rozwijające się są z natury bardziej narażone na podnoszenie się poziomu mórz i susze, bogatsze z nich nie unikną skutków zmian klimatycznych - wynika z tych badań.

W innym badaniu przeprowadzonym przez grupę uniwersytetów, w tym Cambridge, stwierdzono, że 63 kraje - mniej więcej połowa liczby krajów ocenianych przez S&P Global, Moody's i Fitch - mogą do 2030 r. doświadczyć obniżenia ratingów kredytowych z powodu zmian klimatycznych.

REKLAMA

Powiązany Artykuł

energetyka gaz bezpieczeńśtwo energetyczne free shutt 1200 .jpg
Ceny gazu idą w górę. Notowania rynkowe odzwierciedlają zwiększony popyt

Według raportu najbardziej ucierpiałyby Chiny, Chile, Malezja i Meksyk, którym do końca stulecia obniżono by ratingi o sześć stopni, podczas gdy Stanom Zjednoczonym, Niemcom, Kanadzie, Australii, Indiom i Peru obniżono by je o około cztery stopnie. Jak oszacowano w badaniu, odpowiadający temu wzrost kosztów pożyczek do 2100 roku zwiększyłby łączne roczne płatności krajów z tytułu obsługi zadłużenia o 137-205 miliardów dolarów.

Obniżki ratingów zazwyczaj podnoszą koszty pożyczek, zwłaszcza jeśli powodują, że kraje są usuwane z indeksów obligacji śledzonych przez fundusze zarządzające bilionami dolarów. Kraje rozwinięte zwiększają wydatki, aby złagodzić szkody wyrządzone przez klimat - po ostatnich powodziach Niemcy utworzyły fundusz naprawczy o wartości 30 mld euro, a Singapur przeznacza równowartość 72 mld dolarów na ochronę przed podnoszeniem się poziomu mórz w następnym stuleciu.

Na gospodarki wschodzące, które już ucierpiały przez COVID-19, kryzys klimatyczny będzie wywierał jeszcze większą presję. Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) ostrzega, że wzrost wrażliwości na zmiany klimatyczne o 10 punktów procentowych, mierzony indeksem Globalnej Inicjatywy Adaptacyjnej Notre Dame, wiąże się ze wzrostem o ponad 150 punktów bazowych w spreadach długoterminowych obligacji rządowych dla krajów rozwijających się. Średni wzrost we wszystkich krajach wyniósł 30 punktów bazowych.

Program ochrony środowiska ONZ szacuje, że w krajach rozwijających się roczne koszty adaptacji wyniosą aż 300 miliardów dolarów w 2030 roku i wzrosną do 500 miliardów dolarów w 2050 roku. Jak pokazują dane Instytutu Finansów Międzynarodowych, dług publiczny w stosunku do produktu krajowego brutto w gospodarkach wschodzących wynosi nadal około 60 proc., w porównaniu do około 100 proc. w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii oraz 200 proc. w Japonii.

REKLAMA


PolskieRadio24.pl/ Reuters/ ONZ/ BoA/ mib

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej