Podatek przychodowy. Dyskretna sugestia ministra wywołała burzliwą dyskusję ekspertów
Wystarczyło, że minister finansów "nie wykluczył" wprowadzenia w Polsce podatku przychodowego, a już pojawili się zagorzali zwolennicy i przeciwnicy tego pomysłu - pisze serwis businessinsider.com.pl. Wraca przy tym do projektów podatku przychodowego stworzonych przez ZPP i CAS.
2021-08-30, 12:03
- Nie wykluczam - te dwa słowa, które padły z ust Tadeusza Kościńskiego wywołały duże zamieszanie. Szef resortu finansów pytany był bowiem o perspektywę wprowadzenia w Polsce podatku przychodowego.
Powiązany Artykuł
Analitycy PIE: zmienia się podatkowy paradygmat. Daniny rosną na całym świecie
W efekcie media zalała fala informacji o możliwości wprowadzenia nad Wisłą "nowego podatku", który obecnie nie istnieje. Jednak nie ma być on kolejnym domiarem, ale podatkiem zastępującym podatek dochodowy.
Argumenty "za"
Serwis przypomina, że podatek przychodowy obejmie firmy. Równocześnie istnieją przynajmniej dwa pomysły na jego wdrożenie - szerszy, obejmujący wszystkie działalności gospodarcze oraz węższy, obejmujący tylko płatników CIT. Kluczowa zmiana zawarta jest w nazwach obu podatków - dochodowym i przychodowym. W przypadku podatku przychodowego spółka wykazuje przychód i płaci od niego podatek.
Dwa główne argumenty za wprowadzeniem podatku przychodowego w miejsce dochodowego to: pozbawienie fiskusa możliwości arbitralnego decydowania o tym, czy firma miała prawo zaliczyć dany wydatek w poczet kosztów oraz wyrównanie zasad gry rynkowej. Głównymi promotorami wprowadzenia podatku przychodowego w Polsce są Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, Centrum im. Adama Smitha oraz Rzecznik MŚP.
REKLAMA
"W marcu tego roku eksperci Centrum im. Adama Smitha przygotowali symulację, z której wynika, że wprowadzenie podatku przychodowego ze stawką 1,49 proc. w miejsce obecnego CIT znacząco zwiększyłoby wpływy podatkowe. Symulacja dla roku 2018 r. pokazała, że wzrosłyby one o 91 proc. z 45,3 mld zł do 86,6 mld zł. Co istotne ta wersja zakłada, że podatek nie dotyczyłby instytucji finansowych, a dla mniejszych firm byłby dobrowolny" - czytamy w opracowaniu.
Te wyliczenia zostały zaprezentowane podczas debaty o systemie podatkowym zorganizowanej przez Rzecznika MŚP Adama Abramowicza, który również opowiedział się za likwidacją podatku CIT oraz podatków sektorów i równoczesnym zastąpieniu ich podatkiem przychodowym. Jak otwarcie wówczas mówił, wprowadzanie takiego rozwiązania nie da się uniknąć. Przypominał również, że na gruncie podatku PIT już istnieje pewna forma podatku przychodowego. To promowany obecnie przez rząd ryczałt od przychodów ewidencjonowanych, którego uatrakcyjnienie jest jednym z filarów Polskiego Ładu.
Argumenty "przeciw"
Nie jest jednak tak - pisze Business Insider Polska - że wszyscy przedstawiciele biznesu są równie entuzjastycznie nastawieni do idei podatku przychodowego.
- Pomysł wprowadzenia 1 proc. podatku od przychodów firm, pod pretekstem niepłacenia podatku CIT przez inwestorów zagranicznych, uderza przede wszystkim w tych, którzy od lat przeznaczają ogromne środki na inwestycje w naszym kraju. Inwestorzy zagraniczni z Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, USA, stworzyli w Polsce w ostatnich dekadach setki tysięcy miejsc pracy. Korzyści, które skarb państwa osiągnął dzięki obecności kapitału i know-how zagranicznych inwestorów są olbrzymie. Firmy te eksportują swoje produkty, wspierając polską gospodarkę, zaś tysiące małych i średnich polskich przedsiębiorstw dzięki współpracy z zaawansowanymi technologicznie koncernami zachodnimi może szybciej się rozwijać - oceniał (cytowany w analizie) Grzegorz Baczewski, dyrektor generalny Konfederacji Lewiatan.
REKLAMA
Równocześnie Konfederacja Lewiatan przygotowała raport o inwestycjach prywatnych w Polsce, w którym wyliczono cztery argumenty, dla których podatek przychodowy będzie szkodliwy dla gospodarki. To:
- ograniczenie inwestycji przed wszystkich największych firm (inwestycja to koszt, który zmniejsza dochód do opodatkowania),
- obniżenie atrakcyjności Polski jako miejsca do lokowania nowych inwestycji,
- doprowadzenie do bankructwa firm o niskiej rentowności,
- wywarcie presji na skracanie łańcuchów dostaw i monopolizację gospodarki.
"Ostatecznie to resort finansów będzie musiał zważyć, które 'oczko w głowie' premiera będzie ważniejsze - walka o podniesienie stopy inwestycji, która od lat spada czy próba walki o zwiększenie wpływów do budżetu" - podsumowuje serwis businessinsider.com.pl.
PR24.pl, Business Insider Polska, DoS
REKLAMA