Eksperci: niezbyt wysoki poziom optymizmu przedsiębiorców to efekt opóźnień w dostawach
Choć nastroje przedsiębiorców są najniższe od kilku miesięcy, to jednak nie oznacza to braku nadziei na wzrost zamówień w przyszłości, na wzrost popytu. Raczej chodzi o ciągle związane z pandemią opóźnienia w dostawach czy wyczerpywanie się mocy produkcyjnych - mówili goście audycji "Rządy pieniądza" w Programie 1 Polskiego Radia: dr Waldemar Kozioł z Wydziału Zarządzania UW i dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.
2021-09-02, 11:18
Posłuchaj
Według najnowszych odczytów wskaźnik PMI odzwierciedlający nastroje przedsiębiorców wyniósł 56 pkt. To najniższy wynik od 4 miesięcy, ale jeden z najlepszych w historii tego badania, tj. od 1998 r. Przedsiębiorcy wskazują, że nie brakuje zamówień, także z zagranicy, ale rosną zamówienia produkcyjne, zwłaszcza w dostawach.
- Jeśli wskaźnik jest powyżej 50 pkt., to jest o dobry i wyprzedzająco wskazuje, że w przyszłości też będą zamówienia. Jednocześnie musimy pamiętać, że nie żyjemy w próżni i podobnie jest u naszego największego partnera handlowego, jakim są Niemcy. Wskaźnik PMI spada też w całej strefie euro. Powoli wygasa ten duży optymizm po pandemii i wracamy do normalnego poziomu. Nie ma więc specjalnych obaw - mówił dr Kozioł.
Powiązany Artykuł
Większość firm skorzystała z tarczy antykryzysowej. Nowy raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego
Przypomniał też problem zastępowalności łańcucha dostaw i to, że kryzys pandemiczny jasno pokazał, że nie można do końca liczyć na dostawy z państw azjatyckich, np. z Chin. Dlatego też, o ile będzie to możliwe, duża część produkcji powinna być lokowana w Europie. Zaznaczył jednak, że pojawiają się pytania, czy np. będziemy w stanie zastąpić produkcję chemikaliów dla przemysłu farmaceutycznego lub elektroniki samochodowej.
- Jest też kwestia wolnych mocy produkcyjnych, gdy dziś w Polsce są one wykorzystane na poziomie 80 proc. potencjału. W związku z tym możliwości będą ulegały za chwilę wyczerpaniu. Do tego dochodzą obawy o poziom kolejnych lockdownów w Europie – analizował dr Kozioł.
REKLAMA
Polski przemysł przed sporą szansą
W opinii dr. Kwietnia polski przemysł stoi przed szansą relokacji produkcji wynikającej nie tylko z restrykcji pandemicznych w Chinach czy innych krajach południowej Azji, ale także z tego, że mamy duże zmiany geopolityczne, rosnące napięcia na linii Chiny – Stany Zjednoczone.
- Jeśli popatrzymy na rosnące koszty kontraktów z Azji, to widzimy, że one gigantycznie wzrosły. Po części wynika to z rosnących cen w portach, ale są też teorie, że jest to zamierzone działanie Zachodu, który to, czego nie udało się wymusić cłami, próbuje wymusić innymi sposobami. Stało się jasne, że w ciągu ostatnich 20 lat globalizacja wzmocniła pozycję Chin. Teraz kryzys uwidocznił wynikające z tego minusy – wyjaśniał dr Kwiecień.
Zaznaczył, że Polska jest w stanie na tym skorzystać, bo jest miejscem, w którym koszty produkcji są mniejsze niż w wielu państwach europejskich. Stąd jest to szansa dla naszego przemysłu. Z drugiej jednak strony, ogromny impuls popytowy wygenerowany przez emisję długu nie jest wykorzystany w pełni.
- Produkcja nie rośnie w takim tempie, w jakim by mogła. W efekcie popyt przewyższa podaż, powstaje inflacja. Ponieważ są wykonywane ruchy, które mają to zmienić, to powstaje ryzyko, że konsumenci ograniczą popyt, gdy podaż maksymalnie wzroście. W dłuższej perspektywie to może być problem, gdy spojrzymy szerzej niż wtedy, gdy każdy mówi tylko o wirusie i wynikających stąd zagrożeniach – powiedział dr Kwiecień.
REKLAMA
PolskieRadio24.pl, Anna Grabowska, md
REKLAMA