Ministrowi dzieci mnożą się w oczach

Minister pracy Jolanta Fedak konsekwentnie popiera stary zusowski system emerytalny, gdyż uznaje, że lepiej, by to młodzi finansowali świadczenia starszych niż każdy zbierał środki na starość samodzielnie.

2011-01-10, 11:54

Ministrowi dzieci mnożą się w oczach
. Foto: Fot.A.Żak/PR

Posłuchaj

Jolanta Fedak mówi o kosztownej reformie emerytalnej
+
Dodaj do playlisty

W Polsce system emerytalny składa się z trzech koszyków - I, II i III filara. Pierwszy to ZUS, drugi to OFE, trzeci dobrowolny praktycznie nie istnieje, bo Polacy sami na emeryturę oszczędzać nie chcą bądź ich na to nie stać.

OFE kreuje dług?

Państwo stale nie przekazuje składek do OFE, a jak już to robi, to z bólem, bo wtedy te pieniądze są wydatkiem, więc powiększają dług publiczny. Gdy zostają w ZUS, na papierze wydatkiem nie są.

ZUS jest ciągle na minusie mimo że rząd do niego musi dokładać, ale za to jego wypłaty gwarantuje państwo. OFE jest stale na plusie mimo często niedosyłanych składek, ale tu wypłaty zależą od samucj OFE i sytuacji na rynkach finansowych.

- Trzeba pamiętać, że otwarte fundusze emerytalne i reforma kreują dług publiczny. To w tej chwili jest największym i najważniejszym problemem do rozwiązania. Po 10 latach należy tę reformę ocenić i my ją oceniamy fatalnie. To jest najdroższa reforma emerytalna świata. Wszystkie kraje, które miały dotychczas takie reformy w Europie centralnej, poprawiły ją - Łotwa, Litwa, Estonia, Węgry, Słowacja - tłumaczy Fedak.

Fedak liczy na dzieci

I i II filar (czyli ZUS i OFE) to dwie filozofie opłacania emerytur. W ZUS w dużym uproszczeniu wszyscy wpłacają do jednego worka, wszyscy z niego dostają. Zaś w OFE każdy zbiera sam na siebie. Spierają się zatem obecnie zwolennicy dwóch wizji. Tej z II filaru (każdy zbiera sam na siebie w OFE) i tej z I filaru (państwo gwarantuje wypłaty, a pieniądze zbiera od pracujących, czyli na nasze emerytury będą łożyć nasze dzieci). Minister zdecydowanie woli I filar.

- Najważniejsza jest umowa między rodzicami a dziećmi. Zgodnie z nią, jeśli rodzice nie mogą pracować, to utrzymuje je pokolenie dzieci. To jest umowa społeczna znana od zawsze. Nie przypominam sobie, aby w 1999 r., kiedy wprowadzano reformę, ktoś mówił o wydłużeniu wieku emerytalnego do 67. roku życia, jak proponują reformatorzy - uważa minister Fedak.

Fedak próbuje przekonywać, że w kręgach rządowych ma wsparcie.

REKLAMA

- Rozmawiałam niedawno z wiceminister w kancelarii prezydenta Ireną Wójcicką. W bardzo wielu kwestiach się zgadzamy. Również prosiłam o to, aby pan prezydent zechciał wysłuchać mnie i wszystkich argumentów za korektą systemu. Prezydent ustami swoich pracowników odpowiedział, że jest bardzo otwarty - zapewnia Fedak.

tk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej