Współcześni gniazdownicy. Rodzice też nie są bez winy

2024-05-03, 09:15

Współcześni gniazdownicy. Rodzice też nie są bez winy
Dlaczego dorosłe dzieci się nie wyprowadzą? Często decyduje poczucie komfortu - jest im z rodzicami po prostu wygodnie, nie chcą się jeszcze martwić o rachunki. Foto: Shutterstock/BearFotos

Młodzi dorośli, którzy wciąż nie wyfrunęli ze swoich rodzinnych gniazd, robią to z przymusu, a nie z lenistwa czy zamiłowania do komfortu - uważają eksperci. Im starsi, tym gorzej znoszą swój status, ale na wyprowadzkę ich nie stać.

Gniazdownicy to określenie dorosłych dzieci, które nie opuszczają rodzinnego gniazda, choć powinny to zrobić, założyć własną rodzinę, doczekać się swojego potomstwa.

Z Europejskiego Badania Dochodów i Warunków Życia (EU-SILC), przeprowadzonego w państwach UE w 2022 r. (najnowsze dane), wynika, że ponad 65 proc. Polaków w wieku 18-34 lat wciąż mieszkało z rodzicami. To wprawdzie mniej niż w Chorwacji (78 proc.), ale i tak daleko nam do Szwedów, gdzie gniazduje jedynie 12 proc. osób w tej grupie wiekowej.

Przepuścić pensję na rozrywki

Zdaniem psycholog Doroty Minty, około 15 lat temu, kiedy w Polsce głośno się zrobiło o problemie gniazdownictwa, dorośli młodzi ludzie pozostający w domach rodzinnych częściej byli gniazdownikami z wyboru.

- Bo było fajnie, jak mama wyprasowała koszulę i dała jeść, można było przepuścić swoją pensję na rozrywki albo ją po prostu oszczędzać - ocenia.

REKLAMA

Natomiast obecnie, jak wynika z badań, choćby z raportu "Młodzi dorośli" agencji badawczej IRCenter, w domach rodzinnych najczęściej zatrzymuje ich przymus, gdyż w ostatnich latach nastąpiło pogorszenie ich sytuacji finansowej.

- Zaczęło się tuż przed pandemią, a sama pandemia spowodowała, że wielu młodych wróciło do domów rodzinnych i już w nich zostali, bo stracili pracę, bo przestali chodzić na studia - wskazuje ekspertka.

- Oni po prostu nie mają się za co wyprowadzić, nie mają stałej pracy lub zarabiają za mało, a w większości dużych miast na wynajęcie mieszkania potrzebne są ogromne kwoty - zwraca uwagę Dorota Minta.

Wskazała, że wprawdzie inflacja ostatnio nieco spadła, ale i tak wszystko jest bardzo drogie.

REKLAMA

Ta sytuacja - mówi ekspertka - bardzo obniża poczucie bezpieczeństwa młodych ludzi, wzbudza lęk, a tym samym skłania ich do pozostania w domu, "gdzie czują się bezpieczniejsi niż gdzieś w świecie".

Młodzi dorośli przykładają także inną wagę do różnych wyborów życiowych. Dla większości z nich dojrzałość nie kojarzy się z wyjściem z domu, podjęciem pracy, założeniem własnej rodziny i dochowaniem się potomstwa.

- Część z nich odsuwa w czasie tę decyzję, niektórzy wprost deklarują, że okrutnym jest myślenie o urodzeniu dziecka na tak zdegradowanej planecie - zauważa psycholog.

Miejsce dla młodszego rodzeństwa

- Kolejne pokolenia są produktem poprzednich pokoleń - uważa z kolei dr hab. Paula Pustułka, socjolożka kierująca Centrum Badawczym Młodzi w Centrum LAB na Uniwersytecie SWPS.

REKLAMA

Jej zdaniem czynnikiem sprzyjającym gniazdowaniu jest to, że w ich rodzinach nie naciskano na to, żeby się wyprowadzili - jak to bywało w poprzednich pokoleniach - by zwolnić miejsce dla młodszego rodzeństwa albo dlatego, że w domu jest ciasno.

- To są często takie dzieci-projekty, bardzo mocno doinwestowane przez rodziców, które w swoim rodzinnym domu czują się bardzo komfortowo - ocenia socjolog, dodając, że to jeden z fragmentów układanki składającej się na obraz o współczesnych gniazdownikach.

Prof. Pustułka, powołując się na sondaż przeprowadzony na młodych dorosłych, sprecyzowała, że największe odsetki współzamieszkiwania są w kohortach 18-24 lata, jednak w kolejnych - 25-29 i 30-34 lata także są wysokie. Przy czym można zaobserwować, że im bliżej 30., tym badani dużo gorzej postrzegają to, że dalej mieszkają z rodzicami.

Dlaczego się więc nie wyprowadzą? Jej zdaniem u tych najmłodszych decyduje poczucie komfortu - jest im z rodzicami po prostu wygodnie, nie chcą się jeszcze martwić o rachunki. Natomiast starszych po prostu nie stać na samodzielność.

REKLAMA

To dotyczy nie tylko Polski

Zbigniew Żurek, wiceprezes BCC i ekspert ds. rynku pracy jest sceptyczny w takiej ocenie rzeczywistości.

- Zawsze młodzi na starcie zarabiają mało i to dotyczy nie tylko Polski - uważa.

Jego zdaniem należy uważać z przesadnym roztkliwianiem się nad dorosłymi wszak już ptakami, które ciągle udają pisklęta. Zauważa, że rynek pracy jest stabilny, bezrobocie niskie, więc nie ma powodów do paniki.

Oczywiście są silne, przebojowe jednostki, są także słabsze, które zawsze będą sobie radzić gorzej - zaznacza.

REKLAMA

Dodaje, że nie można dążyć do stworzenia jednakowych warunków życia dla wszystkich, bez względu na ich zdolności czy zaangażowanie.

Jednak takich krytycznych głosów jest niewiele, gdyż zmienia się społeczny odbiór gniazdowania. Prof. Pustułka zauważa, że jakąś dekadę temu, kiedy w Polsce zrobiło się głośno o gniazdownikach i zaczęto ich badać, patrzono na nich bardzo krytycznie.

Podobnie o tych młodych ludziach myśleli ich rodzice, ludzie ze stwardniałą podczas transformacji skórą. Mieli do nich pretensje, że się bardziej nie starają.

Skok cen nieruchomości

Charakterystyczne dla polskich gniazdowników jest także to, że marzą o kupnie domu czy mieszkania na własność, "tylko dla siebie". Jeśli w społeczeństwach zachodnich młodzi ludzie są bardziej mobilni, często uznają, że inwestowanie w nieruchomość może być właściwie kulą u nogi, to u nas aspiracje o "czymś swoim" wciąż są przekazywane z pokolenia na pokolenie, niemal wpisane w geny.

REKLAMA

Niemniej jednak, nawet gdyby zmienili nastawienie, to jak zauważa prof. Pustułka, "nie ma u nas budownictwa socjalnego, nie ma mieszkań w cenach, które byłyby możliwe do przełknięcia przez młodych ludzi na starcie".

I to się nie zmieni, chyba że wreszcie któryś z rządów wpadnie na pomysł, w jaki sposób zapewnić wystarczającą ilość tanich mieszkań, które będą dostępne dla niezamożnych młodych. W państwach, które mają najmniejszy odsetek gniazdowników, czyli w Finlandii i Szwecji, z powodzeniem działają rządowe programy, mające na celu udostępnienie im samodzielnych lokali na start. W Szwecji młodzi dorośli w wieku 18-25 lat mogą ubiegać się o tzw. mieszkania młodzieżowe - to niewielkie lokale z przystępnym czynszem. Z kolei w Finlandii wdrożono program pomocy dla osób kupujących dom po raz pierwszy.

W Polsce także były takie próby, jednak przyniosły skok cen nieruchomości.

PAP/DoS

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej