Samochody nie mają szans. Kolejarze pokazali, co się dzieje na przejazdach
Lepiej wyłamać rogatki i ocalić życie. Mądrzej jest uciec z samochodu, niż czekać na zderzenie z lokomotywą. Lepiej zadzwonić pod numer alarmowy, niż narażać swoje i innych bezpieczeństwo. W Warszawie kolejarze pokazali, czym może się skończyć nierozważne zachowanie na przejazdach kolejowo-drogowych.
2022-06-23, 13:41
Słoneczne przedpołudnie na warszawskiej Pradze. Na przejazd kolejowo-drogowy wolno wjeżdża osobowa furgonetka. Jednak, zamiast przejechać na drugą stronę, zatrzymuje się na środku torów. Nie wiadomo, co się stało. Z wnętrza zaczyna się wydobywać czarny dym. W środku prawdopodobnie są uwięzieni ludzie. Po kilku minutach słuchać nadjeżdżający pociąg. Samochód jednak nie drgnie ani o centymetr. Po chwili słychać potężny huk uderzenia. Lokomotywa niszczy pojazd i pcha go przed sobą przez kilkadziesiąt metrów. Kurz i kamienie z podkładów kolejowych rozrzucane są na boki. Po minucie wszystko cichnie, słychać za to nadjeżdżająca straż pożarną i pogotowie.
Dziś na przejeździe przy ulicy Golędzinowskiej była to jedynie symulacja. Jednak do podobnych wypadków cały czas dochodzi na przejazdach w całej Polsce. Często kończą się one śmiercią kierowców i pasażerów.
Mniej wypadków na przejazdach, ale edukować trzeba stale
Pokaz odbył się w ramach prowadzonej od wielu lat kampanii "Bezpieczny przejazd – Zatrzymaj się i żyj". Organizuje ją zarządca krajowej sieci, czyli PKP Polskie Linie Kolejowe. Mirosław Skubiszyński z zarządu spółki powiedział podczas pokazu, że akcja przynosi efekty – liczba wypadków cały czas spada. Ale celem jest eliminacja tego typu zdarzeń. Zapewnił też, że PKP PLK robią wiele, by ograniczyć zagrożenie. Jednym z najważniejszych elementów są inwestycje w bezkolizyjne przejazdy kolejowo-drogowe, które zastępują te niebezpieczne w ciągu torów. Drugim są specjalne żółte naklejki, które od czterech lat pojawiają się na przejazdach. Są tam numery telefonów alarmowych i 9-cyfrowy numer przejazdu, który trzeba podać dyspozytorowi. Ten w razie zagrożenia zderzeniem zatrzyma ruch, a tym samym zapobiegnie wypadkowi.
- Problemy na europejskich lotniskach. Pasażerowie mają prawo walczyć o zadośćuczynienie
- Grupa Orlen buduje porty instalacyjnego dla morskich farm wiatrowych. Wiadomo, kiedy powstanie pierwszy
– Wszystkie nasze działania zmierzają do tego, by tych wypadków nie było, aby maksymalnie ograniczyć liczbę osób, które ponoszą skutki tego typu zdarzeń – mówił Mirosław Skubiszyński.
To niejedyny pokaz na przejeździe przy ulicy Golędzinowskiej. Kolejarze pokazali także, co powinien zrobić kierowca, kiedy wjedzie na przejazd, a rogatki zamkną się w tym czasie z obu stron. Próby manewrowania na przejeździe to najgorsze, co można w takiej sytuacji zrobić. Rogatki trzeba po prostu wyłamać, wyjeżdżając autem z zagrożonego terenu. Kolejarze mówią, że otarcia na karoserii i ewentualne koszty naprawy rogatki, to nic w porównaniu z długim leczeniem szpitalnym albo śmiercią.
Brak wyobraźni śmiertelnie groźny
Kampania, której patronem jest Polskie Radio, trwa od wielu lat. Jej celem jest uświadomienie kierowcom, że nie mają żadnych szans w zderzeniu z lokomotywą czy pociągiem. Że brak wyobraźni i ostrożności może doprowadzić do tragedii, poważnych problemów wielu osób i ogromnych kosztów związanych ze zniszczeniem pociągów lub infrastruktury kolejowej. Ze statystyk PKP PLK wynika, że za 99 procent wypadków na przejazdach kolejowo-drogowych odpowiadają kierowcy samochodów. Najczęściej nie zachowują wystarczającej ostrożności, a także ignorują sygnały zabraniające wjazdu na przejazd.
PolskieRadio24.pl, Aleksander Pszoniak, md
REKLAMA
REKLAMA