Otwarto Polską Akademię Lotniczą. Będzie kształcić personel pokładowy
Wiceminister aktywów państwowych wziął udział w otwarciu Polskiej Akademii Lotniczej - ośrodka zapewniającego kompleksowe szkolenie personelu pokładowego. W ośrodku szkolić się będą piloci, którzy do tej pory swoje umiejętności musieli doskonalić na symulatorach za granicą, m.in. w Singapurze, Miami, Londynie czy Amsterdamie.
2023-02-03, 09:45
- Uruchomienie ośrodka jasno pokazuje, że po zapaści spowodowanej pandemią polskie lotnictwo ma wizję i perspektywy dalszego rozwoju - podkreślił Maciej Małecki.
Zdaniem wiceministra, spółki zrzeszone w Polskiej Grupie Lotnicznej dobrze odpowiedziały na ten kryzys, redukując koszty działalności oraz wdrażając szereg zmian i udogodnień dla podróżnych.
- Jestem świadomy, że rosnąca z miesiąca na miesiąc liczba pasażerów to wielka zasługa pracowników tego sektora - powiedział Maciej Małecki.
Szkolenie załóg pokładowych
Polska Akademia Lotnicza została wyposażona w symulatory potrzebne do szkoleń załóg pokładowych. Łączne wydatki na zakup, adaptację pomieszczeń i instalację urządzeń szkoleniowych wyniosły ok. 19,2 mln zł.
REKLAMA
- Dzięki współpracy spółek z Grupy Polskiej Grupy Lotniczej, połączeniu wiedzy i umiejętności wykwalifikowanej kadry oraz nowoczesnej infrastrukturze, Polska Akademia Lotnicza jest w stanie zapewnić personelowi pokładowemu kompleksowe szkolenie w jednym miejscu - dodał Maciej Małecki.
Polska Akademia Lotnicza prowadzi obecnie szkolenia dla osób zamierzających uzyskać licencje pilota różnej kategorii oraz dodatkowe szkolenia kwalifikacyjne. Od 1 lutego 2023 r. dostępne są także szkolenia dla załóg pokładowych PLL LOT.
- Jestem przekonany, że dzisiejsza inauguracja znacząco wzmocni potencjał biznesu lotniczego w naszym kraju, a rozwój tego ośrodka będzie miał istotny wpływ na jakość i bezpieczeństwo podróży lotniczych. Myślę, że inwestycja przyniesie znaczące oszczędności dla linii lotniczych PLL LOT - podsumował wiceminister.
Cały rynek lotniczy ma problem
Cały sektor lotniczy odczuwa brak pracowników. Rynek został szczególnie dotknięty przez pandemię, a straty większości linii lotniczych w ciągu dwóch lat ciągłych ograniczeń były ogromne.
REKLAMA
Kiedy uderzył COVID-19, linie lotnicze i porty lotnicze musiały zwolnić ogromną część swojego personelu. Aby móc kontynuować działalność, były one uzależnione od rządowych dotacji i drastycznych redukcji zatrudnienia. Kiedy świat wrócił do normalnego trybu życia, na rynku zabrakło ludzi zarówno do obsługi naziemnej, jak i w załogach samolotów.
Zjawisko to nie ogranicza się wyłącznie do sektora lotniczego i podobnie dzieje się w wielu różnych branżach. Ludzie nie są skłonni zaakceptować warunków oferowanych przez firmy za wykonywanie tych samych prac, które wykonywali w świecie sprzed pandemii.
- Pracownicy znaleźli pracę gdzie indziej i nie spieszą się z powrotem do bardziej stresującego świata pracy dla linii lotniczych. Załogi samolotów zostały przesunięte do innych zadań lub po prostu zwolnione. Teraz wydaje się, że znaleźli pracę gdzie indziej - skomentował Umang Guota, ekspert rynku lotniczego z Alton Aviation.
PolskieRadio24.pl/ IAR/ MAP/ mib
REKLAMA