"Nie ma odwrotu od ściągania imigrantów zarobkowych do Polski"
W Polsce obserwujemy coraz większy problem z pracownikami. W Konspolu nie jest to jeszcze tak wielkie zjawisko, mamy stabilną kadrę, natomiast posiłkujemy się pracownikami ze Wschodu: Białorusi, Ukrainy, Kirgistanu. Wolelibyśmy żeby to byli Polacy, ale jeżeli nie ma rąk do pracy, musimy jakoś sobie radzić - mówi Konrad Pazgan, prezes Konspolu.
2018-01-05, 15:18
Prezes Konspolu jest zdania, że rząd powinien, w większym stopniu niż do tej pory, ułatwiać ściąganie obcokrajowców do pracy w Polsce.
- Z Polski wyjechały dwa miliony osób, produkcja w Polsce rośnie, ktoś to musi produkować, a rząd powinien nam to ułatwiać. Akurat dzisiaj nie mogę złego słowa powiedzieć, bo nie mamy utrudnień w ściąganiu i zatrudnianiu nowych osób. Mogłoby to być łatwiejsze, bo ci ludzie przyjeżdżają do Polski, gdzie pracują, płacą podatki, firmy, które ich zatrudniają, też płaca podatki, tak więc obopólna korzyść. Ci pracownicy też konsumują, kupują u nas, płacą VAT. Wielka Brytania, Irlandia i Niemcy też przyjęły kilka milionów ludzi i pokazało to tylko, że gospodarka im rośnie - dodaje.
Dlatego w ocenie Pazgana przed obecnością imigrantów zarobkowych w Polsce nie ma odwrotu.
- Możemy narzekać, że nie podobają nam się imigranci, ale my też jesteśmy imigrantami w innych krajach. Oczywiście, w Polsce nie mamy aż tak rozbudowanego systemu socjalnego żeby ktoś przyjechał i nic nie robił przez cały rok pobierając zasiłek na wysokim poziomie, jak często w Niemczech czy w Holandii. I mam nadzieję, że tak nie będzie, bo to zniszczy przedsiębiorczość ludzi - dodaje.
REKLAMA
Prezes Konspolu uważa, że dużą barierą w rozwoju drobiarstwa są protesty społeczne przeciwko budowie nowych ferm.
- Co ciekawe, protesty występują tylko w przypadku nowych lokalizacji. Tam, gdzie już mamy fermy, zdarza się, że tuż za naszym płotem powstają nowe domy, a nawet całe osiedla i nikt nie ma z tym żadnego problemu. Natomiast tam, gdzie nie mamy ferm, ludzie się boją i protestują, nawet gdy mieszkają kilka kilometrów od planowanej inwestycji i nie ma ona na nich żadnego wpływu. Niestety, nie możemy zgromadzić wszystkich ferm w jednym miejscu, ponieważ w razie wystąpienia ogniska ptasiej grypy, cały rejon zostaje zamknięty. Musimy zachować odległość 15-20 km ze względu na bioasekurację - mówi.
Konspol rozważa także budowę własnej wylęgarni, choć nie jest to priorytet dla firmy.
- Kupiliśmy już teren pod tę inwestycję. Jest w Polsce wiele dobrych, wyspecjalizowanych wylęgarni. Posiadając kilku dostawców piskląt można mieć pewność co do stad i jakości piskląt. Posiadając tylko swoje stada i wylęgarnię istnieje ryzyko, że, jeśli coś pójdzie nie tak, wszystkie nasze fermy będą miały problem - dodaje.
REKLAMA
AT/portalspozywczy.pl
REKLAMA