Rynek dronów cały czas się rozrasta
Rynek dronów, a ściślej mówiąc bezzałogowców cały czas się rozrasta. Szacuje się, że w ciągu najbliższych 10 lat będzie wart kilkadziesiąt miliardów dolarów. Poszerza się też zastosowanie bezzałogowych statków powietrznych.
2015-08-12, 19:10
Posłuchaj
Rynek dronów cały czas się rozwija, mówi Bartosz Głowacki z magazynu Skrzydlata Polska /Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
Dodaj do playlisty
Bezzałogowce pojawiają się coraz powszechniej na naszym niebie. - Są to zarówno mikroskopijne statki powietrze, jak i te wielkości dużych samolotów pasażerskich - mówi Bartosz Głowacki z magazynu Skrzydlata Polska - Patrolują rurociągi, składy kolejowe, opryskują pola, dostarczają pocztę, bronią i strzegą naszych granic, ale też zabijają ludzi, bo bezzałogowiec stał się jednym z ulubionych narzędzi do walki kilku państw, które posiadają tego typu uzbrojenie.
Ceny najtańszych dronów zaczynają się już od kilkuset złotych. Te profesjonalne to koszt rzędu kilkunastu do kilkudziesięciu milionów dolarów. Polscy producenci stają się coraz bardziej znaczącym graczem na tym rynku. - Ścisła czołówka to Amerykanie i Izraelczycy, ale jest polskie przedsiębiorstwo WB Electronics, które od kilku ładnych lat opracowuje coraz większe bezzałogowce wojskowe - podkreśla Głowacki - W zeszłym roku udało się sprzedać bezzałogowce nieujawnionemu krajowi azjatyckiemu. Mówimy tu o sprzedaży kompletnego systemu, czyli stacji kierowania i całego oprogramowania, jakie jest do tego potrzebne.
Drony to też zagrożenia
Urząd Lotnictwa Cywilnego wydał właśnie wytyczne, by sprzedawcy bezzałogowców przypominali kupującym latające aparaty o podstawowych zasadach bezpieczeństwa - by nie latać nimi w pobliżu lotnisk, nad grupami ludzi, miastami, budynkami i drogami.
ULC zaleca też, by dronów używać w zasięgu wzroku, na otwartej przestrzeni. – Niedawno mieliśmy u nas przypadek, gdy bezzałogowiec zbliżył się do samolotu pasażerskiego - przypomina ekspert - Wyobraźmy sobie jeszcze gorszy przypadek, kiedy taki bezzałogowiec uderza w kabinę pilotów samolotu i powoduje katastrofę. W Stanach Zjednoczonych toczy się proces, w którym właściciel drona skierował go nad podwórko sąsiada, a ten z kolei zestrzelił urządzenie. I tu pojawia się pytanie, kto naruszył czyją prywatność. Należy pamiętać, że bezzałogowce są często trudne do dostrzeżenia. To są relatywnie małe statki powietrzne, poruszają się cicho, z niewielkiej odległości mogą przypominać ptaka. Ale jeśli bezzałogowiec spadnie na człowieka, skutki będą o wiele gorsze niż gdyby uderzył w nas ptak. A więc bezzałogowce są przyszłością, ale należy nią dobrze pokierować, będąc świadomym wszystkich zagrożeń, jakie mogą nas czekać – konkluduje Głowacki.
REKLAMA
Karolina Mózgowiec
REKLAMA