Delegowanie pracowników: Francja chce pozbyć się z rynku polskich firm?

2017-08-24, 16:15

Delegowanie pracowników: Francja chce pozbyć się z rynku polskich firm?
Prezydent Francji Emmanuel Macron . Foto: PAP/EPA/ROBERT GHEMENT

Prezydent Francji Emmanuel Macron chce zmienić unijną dyrektywę o pracownikach delegowanych. W tym celu podróżuję obecnie po Europie Środkowej, namawiając szefów odwiedzanych państw do poparcia swoich postulatów. Na trasie podróży Macrona znalazły się Bułgaria, Austria i Rumunia.

Posłuchaj

O pracownikach delegowanych mówi portalowi gospodarka.polskieradio.pl Robert Lisicki z Konfederacji Lewiatan (Dariusz Kwiatkowski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Obowiązująca dyrektywa w sprawie delegowania pracowników reguluje sytuację, kiedy na przykład polska firma podpisuje kontrakt na wykonanie określonej usługi na terytorium innego państwa członkowskiego i wykonując tę usługę, zabiera ze sobą swoich fachowców, zatrudnionych w Polsce - wyjaśnia Robert Lisicki z Konfederacji Lewiatan.

Pracownik delegowany podlega nadal prawu polskiemu, ale z wyjątkami

Kraje członkowskie przyjęły w latach dziewięćdziesiątych dyrektywę, która określa minimalne warunki zatrudnienia pracowników delegowanych. Wyjeżdżających za granicę w ramach delegowania, w dużym stopniu obowiązuje polskie prawo pracy. Jednak kiedy znajdą się już terytorium na przykład Francji czy Niemiec, konieczne jest wzięcie pod uwagę jeszcze sześciu elementów miejscowego ustawodawstwa. Te najważniejsze to: minimalne wynagrodzenie obowiązujące na terytorium kraju zatrudniającego, normy czasu pracy, które mogą być niższe niż w Polsce, czy wymiar urlopu wypoczynkowego, który może być wyższy. A zatem pracownik delegowany podlega dalej prawodawstwu polskiemu, ale z pewnymi wyłączeniami, które są określone w unijnej dyrektywie o delegowaniu.

Francja chce skrócenia okresu oddelegowania

Zdaniem polskich pracodawców dyrektywa z lat dziewięćdziesiątych zawiera zrównoważone rozwiązania i nie ma konieczności ich poprawiania. Co więcej w 2014 roku została przyjęta tak zwana dyrektywa wdrożeniowa, która ma pomóc realizować podstawową dyrektywę z lat 90. Wzmocniła ona uprawnienia inspekcji pracy i innych organów kontrolnych w poszczególnych krajach członkowskich, a także ich współpracę. To, co chce zmienić Komisja Europejska i o co zabiega w tej chwili Francja, to skrócenie okresu oddelegowania, a także swego rodzaju zmiana punktu odniesienia. To znaczy, że w przyszłości nie będzie już mowy o minimalnym wynagrodzeniu, a o wynagrodzeniu porównywalnym, czyli takim, jakie otrzymuje ktoś wykonujący pracę, zatrudniony na przykład we Francji.

- Te ogólne idee, z którymi nie kłócimy się, tak naprawdę w praktyce są trudne do zrealizowania - podkreśla ekspert Lewiatana Robert Lisicki. - Bowiem jasno można określić, czym jest minimalne wynagrodzenie, natomiast ogólne odniesienie się do pojęcia wynagrodzenia, przy dziesiątkach różnych składników, które mają wpływ na jego wysokość, może uniemożliwić realizację usługi na terytorium innego kraju członkowskiego. Trzeba też pamiętać o tym, że za tymi zmianami będą szły sankcje finansowe, nakładane przez inspekcje z innych krajów członkowskich, w przypadku niespełnienia określonych wymagań.

Pozbywanie się polskich przedsiębiorstw z rynków zagranicznych?

Rozwiązania proponowane przez Komisję Europejską dobrze brzmią, ale w praktyce są nie do zrealizowania przez pracodawców, wysyłających pracowników na terytorium innych państw członkowskich. Tymczasem swoboda świadczenia usług polega w rzeczywistości na tym, aby można było szybko zareagować na potrzeby innego rynku, dokonać świadczenia usługi, a wysłana ekipa pracownicza mogła szybko powrócić do swego kraju, działając przy tym w ramach podstawowych regulacji, określonych na poziomie unijnym.

To, o co zabiega strona francuska, to dalsze dookreślenie, czyli uszczegółowienie tych regulacji zaproponowanych przez Komisję Europejską. Będzie to oznaczało pozbywanie się polskich przedsiębiorstw z rynku, na przykład francuskiego, a tak na prawdę przejmowanie pracowników. Ponieważ na tych ostatnich jest obecnie  w Unii bardzo duże zapotrzebowanie, szczególnie tych, którzy mają już doświadczenie, kwalifikacje i wiedzę fachową. Można domniemywać, że Francuzom nie chodzi o to, aby pozbyć się polskich pracowników z ich terytorium, ale żeby ograniczyć działalność polskich firm, a zarazem przejmować fachowców i wprowadzać ich na stałe na rynek lokalny.

Transport drogowy zostanie objęty dyrektywą?

Kolejny element, bardzo istotny w trwającej dyskusji, to kwestia objęcia dyrektywą  transportu drogowego. Te regulacje nie są do niego dostosowane, uważa Robert Lisicki.

- Wyobraźmy sobie, że przejeżdżamy przez pięć państw członkowskich ciężarówką i musielibyśmy na te kilka godzin pobytu w ich granicach spełniać minimalne wymogi poszczególnych państw. Abstrakcyjna sytuacja - zauważa ekspert Lewiatana.

Polscy pracodawcy chcą ewolucji, nie rewolucji

W tych różnych kwestiach kraje członkowskie nie zdołały się porozumieć w czerwcu bieżącego roku i podróż prezydenta Francji ma na celu  przekonanie oponentów.

Miejmy nadzieję, że nie uda się to w odniesieniu do najbardziej radykalnych propozycji. Polscy przedsiębiorcy popierają ewolucję, czyli stopniowe przechodzenie do pewnych rozwiązań zaproponowanych przez Komisję Europejską, a nie rewolucję w postaci nagłych zmian zasad delegowania pracowników, którą proponuje strona francuska. Jest to bardzo ważny temat dla strony polskiej, jeśli się weźmie pod uwagę fakt, że z naszego kraju jest delegowanych rocznie około 460 tysięcy osób (dane za 2016 rok). To około 23 – 25 proc. delegowań w Unii Europejskiej.

Dyskusja ma charakter polityczny

Jednak, jak zauważa Robert Lisicki, dyskusji tej nadano w pewnym stopniu charakter polityczny. Skupia ona wiele tematów, które są obecnie newralgiczne dla Unii, takich jak: walka o swój rynek, zachowania protekcjonistyczne, w tym ochrona swoich przedsiębiorców. Przy tym warte podkreślenia, że również przedsiębiorcy z krajów tak zwanej starej Unii, których rządy wspierają zmiany w dyrektywie o delegowaniu, mówią z ostrożnością, a nawet krytycznie o propozycjach Komisji Europejskiej i postulatach rządu francuskiego. Oni również obawiają się, że niejasne propozycje, niedookreślone na poziomie unijnym, będą powodowały problemy w swobodzie świadczenia usług, na której najbardziej zależy biznesowi.

Dariusz Kwiatkowski

Polecane

Wróć do strony głównej