Grupy energetyczne zastawiają pułapki na wykonawców

Nie zawsze potrafimy dotrzeć do zamawiających z argumentacją, że niektóre zapisy umów są nie tylko niekorzystne dla wykonawców, ale także dla samych zamawiających - mówi w rozmowie z portalem wnp.pl Artur Mermon, prezes Energoprojektu-Gliwice.

2014-05-27, 19:46

Grupy energetyczne zastawiają pułapki na wykonawców
Kolejnym celem inwestycyjnym dla wszystkich spółek energetycznych jest infrastruktura przesyłowa. Tutaj prym wiedzie Energa.Foto: Glow Images/East News

- Uczestniczymy w przetargach organizowanych przez PGE, Taurona, Energę, EDF czy PKN Orlen i staramy się wpływać na to, aby nie tylko cena była brana pod uwagę, ale także referencje i inne aspekty - powiedział prezes.

Dodał, że spółka stara się także wpływać na kształt umów, choć nie zawsze przynosi to efekty. Jak wskazał Mermon, zamawiający w projektach umów często ustanawiają limit kar za opóźnienia, np. 20 proc. Do tego jednak pojawia się często nielimitowana odpowiedzialność odszkodowawcza po stronie wykonawcy.

- Jest to oczywiście fikcja, bo limit odpowiedzialności zawsze istnieje i wyznaczony jest przez wartość jej majątku, a ściślej przez wartość, jaką zamawiający może z tego majątku odzyskać na wypadek upadłości wykonawcy, a to najczęściej byłaby symboliczna kwota - stwierdził Mermon.

Prezes wskazał, że nie dotyczy to jedynie ubezpieczenia u strony trzeciej. Tymczasem nielimitowana odpowiedzialność odszkodowawcza, w szczególności w przypadku firm inżynierskich, które nie dysponują dużym majątkiem, może być zgubna.

REKLAMA

- Zwłaszcza, gdy taka odpowiedzialność obejmuje także utracone korzyści, związane chociażby z późniejszym oddaniem do eksploatacji danego obiektu. To prosta droga do upadłości wykonawcy, która sprawi, że zamawiający odzyska od niego mniej niżby chciał lub nic - powiedział Mermon.

Jego zdaniem, żądanie ponoszenia nielimitowanej odpowiedzialności to przede wszystkim nierówne traktowanie wykonawców.

Mermon zaznaczył, że skoro limit odpowiedzialności firmy to tak naprawdę udział w wartości upadłościowej jej majątku, to małe spółki ponoszą nieporównanie mniejszą odpowiedzialność niż dysponujące dużym majątkiem.

- Jeśli wykonawcy mają być traktowani jednakowo, a tak powinno być, m.in. przez stosowanie Prawa zamówień publicznych, to zawsze powinien być ustanowiony limit odpowiedzialności odszkodowawczej równy dla wszystkich i zabezpieczony odpowiednim ubezpieczeniem. Uważamy, że nie powinien on być wyższy niż przewidywana wartość kontraktu - wskazał Mermon.

REKLAMA

Prezes dodał, że polityka korporacyjna grupy Abengoa, w której skład wchodzi Energoprojekt-Gliwice, nie przewiduje możliwości podpisywania kontraktów, jeśli limit odpowiedzialności nie jest jednoznacznie ustalony.

- Jednak wiele mniejszych firm bez odpowiedniego doświadczenia może się na to godzić i robią to. Tyle, że małe spółki niewiele ryzykują, ale czy zamawiający powinni czuć się odpowiednio zabezpieczeni? Naszym zdaniem nie są, ale występuje iluzja i fałszywe przekonanie takiego zabezpieczenia - podkreślił Mermon.

- Dążymy do tego, aby przekonać klientów do rezygnacji z nielimitowanej odpowiedzialności odszkodowawczej na rzecz określonego limitu wraz z żądaniem jego ubezpieczenia. Niestety na razie nasze argumenty na ogół nie trafiają na podatny grunt - podsumował.

Tomasz Elżbieciak

REKLAMA

/

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej

Najnowsze