"Dopłaty dla pracowników zatrudnionych na umowę o pracę na najniższych stawkach". Eksperci oceniają propozycję premier
Premier Ewa Kopacz zapowiedziała, że częścią programu PO będzie propozycja dopłat dla pracowników zatrudnionych na umowę o pracę na najniższych stawkach.
2015-07-16, 13:43
Posłuchaj
Tymczasem Komisja Trójstronna do Spraw Społeczno-Gospodarczych nie wypracowała wspólnego stanowiska, jeśli chodzi o przyszłoroczną płacę minimalną. W takiej sytuacji to rząd samodzielnie do 15. września ustali jej wysokość w drodze rozporządzenia.
Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz zaproponował podwyżkę o 100 złotych, a to oznacza, że przyszłym roku płaca minimalna wyniosłaby 1850 złotych brutto.
Zdziwienia deklaracją premier Kopacz nie kryje Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
- Kiedy usłyszałam zapowiedź dopłat do minimalnego wynagrodzenia tych osób, które mają być zatrudnione na umowę o pracę, to pomyślałam, że widać, że wybory zbliżają się wielkimi krokami. Tak naprawdę nie znamy żadnych szczegółów tej propozycji, bo mają być one przedstawione we wrześniu. Nie wiemy ani jak to ma być uregulowane prawnie, ani kto będzie się kwalifikował do tych dopłat i w jakiej wysokości te dopłaty będą – mówi Monika Kurtek.
REKLAMA
Posłuchaj
Dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan, ma nadzieję, że propozycja pani premier nie ograniczy się tylko do prostego sięgnięcia do państwowej kasy i rozdawnictwa publicznych pieniędzy.
- Mam nadzieję, że chodziło o to, że będziemy zmniejszać klin podatkowy, czyli nie tylko dla minimalnego wynagrodzenia, ale dla tych najniższych pensji będzie zaproponowane jakieś rozwiązanie, które spowoduje, że przy tych samych wynagrodzeniach brutto, to co zostanie nam w kieszeni, po odjęciu wszystkich zobowiązań podatkowych i parapodatkowych, będzie stanowiło większą sumę – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.
REKLAMA
Posłuchaj
W założeniu, propozycja pani premier ma pomóc w walce z tzw. umowami śmieciowymi, a w konsekwencji zachęcić Polaków do zakładania rodzin i decydowania się na dzieci. Taki model uprawiania polityki prorodzinnej nie podoba się Markowi Tejchmanowi, zastępcy redaktora naczelnego "Dziennika Gazety Prawnej".
- Ciągle staramy się za pomocą polityki podatkowej, prowadzić politykę społeczną, przy czym też mylimy te pojęcia. Wydajemy bardzo duże pieniądze na politykę prorodzinną, ale ona jest źle adresowana. A nikt z nas nie zaprzeczy, że mamy olbrzymie problemy społeczne i potrzebujemy nowoczesnej polityki społecznej, prorodzinnej, tylko lepiej zaadresowanej, w której pieniądze trafią naprawdę do potrzebujących. Tymczasem propozycje dołożenia 100 zł do płacy minimalnej pchają nas w drugą stronę, czyli jeszcze większego komplikowania tego systemu – mówi Marek Tejchman.
REKLAMA
Posłuchaj
Szczegóły pomysłów PO w tym zakresie mają zostać przedstawione na początku września.
Błażej Prośniewski, awi
REKLAMA
REKLAMA