UE dopłaca do zakładania sadów. Tylko, czy nie mamy ich w Polsce już za dużo?

2016-07-06, 13:50

UE dopłaca do zakładania sadów. Tylko, czy nie mamy ich w Polsce już za dużo?
W Polsce produkuje się około 4 mln ton jabłek. Foto: Pixabay.com

Nad Wisłą zbiera się za dużo jabłek, uważają niektórzy eksperci. Stąd problemy z zagospodarowaniem owoców i ich niskimi cenami, narastające wskutek wprowadzenia embarga przez Rosję. Tymczasem do produkcji sadowniczej zachęcają unijne dotacje i dlatego sadów przybywa.

Posłuchaj

O tym, czy w Polsce mamy za duża sadów, dyskutowali w "Agro-Faktach" radiowej Jedynki: profesor Eberhard Makosz, przewodniczący zarządu Towarzystwa Rozwoju Sadów Karłowych i Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników Rzeczypospolitej (Dariusz Kwiatkowski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

W Polsce produkuje się około 4 mln ton jabłek, podczas gdy 10 lat temu było to 2,5 mln ton. Sadownicy hurtowo zakładają nowe sady, ponieważ dopłaca do tego Unia Europejska.            

Zdaniem profesora Eberharda Makosza, przewodniczącego zarządu Towarzystwa Rozwoju Sadów Karłowych, zwiększając nasadzenia w zbyt dużej skali, rolnicy robią sobie krzywdę.

- Będzie spadek cen i spadek opłacalności produkcji. Żaden kraj tak nie robi, żeby bez ograniczenia, bez przerwy zakładać sady i zwiększać produkcję i w ten sposób obniżać ceny i opłacalność tej produkcji – podkreśla gość radiowej Jedynki.

Potrzebujemy nowych rynków zbytu

Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników Rzeczypospolitej, jest przekonany, że zamiast ograniczać produkcję, należy szukać nowych rynków zbytu.

- Nie jesteśmy w stanie zapanować nad rozmiarami produkcji, bo ona jest nieregulowana ani prawem polskim, ani unijnym. Można zarówno sadzić bez ograniczeń, jak i likwidować sady bez ograniczeń. Powinniśmy więc szukać alternatywnych miejsc sprzedaży, nowych rynków zbytu, po to aby tę rosnącą produkcję jabłek w Polsce próbować lokować w innych miejscach sprzedaży i wzmacniać naszą sprzedaż na dotychczasowych rynkach – uważa ekspert.

Ograniczyć dotacje unijne? 

Profesor Eberhard Makosz uważa, że dotacje unijne na zakładanie sadów powinny być ograniczone, a większość uzyskanych w ten sposób środków przeznaczona na inne cele związane z produkcją sadowniczą. Tym bardziej, że obecnie często korzystają z nich ludzie, którzy nie są specjalistami.

- Większość to nie są specjaliści, tylko sadownicy, którzy traktują to jako dodatkowe źródło dochodu. Sady trzeba zakładać, ale pytanie ile, jakie i kto ma to robić? Bo nie sztuką jest sama produkcja, ale trzeba wyprodukować to, czego potrzebuje rynek – zaznacza profesor.

200 tysięcy hektarów sadów jabłoniowych 

Powierzchnia sadów jabłoniowych wynosi obecnie około 200 tysięcy hektarów, ocenia Mirosław Maliszewski. A jaki jest roczny przyrost takiego areału?

- Oceniam, że jest to nie więcej niż 5 proc. Gdybyśmy analizowali to po liczbie materiału szkółkarskiego, który jest sprzedawany i nabywany przez rolników, to wychodziłoby, że tych przyrostów, nasadzeń jest dużo więcej. Trzeba wziąć jednak pod uwagę, że sady rekonstruujemy. Są zakładane nowoczesne nowe plantacje w oparciu o najnowsze, światowe technologie, które mają wygrywać właśnie między innymi poprzez wydajność produkcji i jakość z wieloma producentami na świecie – mówi gość radiowej Jedynki.

Nowe inwestycje dzięki funduszom UE

To zaś zdaniem prezesa Związku Sadowników RP jest możliwe dzięki unijnym dotacjom, które pozwalają na modernizację i nowe inwestycje.

- Dzisiaj międzynarodową rywalizację wygrywa ten, kto produkuje dobrej jakości produkty, tanio, a do tego potrzebna jest modernizacja. A tego bez środków europejskich na pewno nie zrobimy. Z jednej strony możemy więc mówić, że te pieniądze przyczyniły się do wzrostu produkcji, ale z drugiej strony do podtrzymania naszej konkurencyjności na rynkach zewnętrznych. Wsparcie dla sadownictwa w kolejnych latach powinno być, zarówno do tej formy tradycyjnej, do sadów, produkcji, jak i szczególnie do rozwoju przetwórstwa, szczególnie na poziomie gospodarstw, jak i grup producenckich – wyjaśnia Mirosław Maliszewski.

Eksperci mówią też o konieczności silniejszego powiązania producentów z bazą przetwórczą poprzez zapewnienie im udziałów w firmach rolno-spożywczych.

Szanse na to istniały w pierwszych latach transformacji gospodarczej, ale nie zostały należycie wykorzystane.

Dariusz Kwiatkowski, awi

Polecane

Wróć do strony głównej