Kasy oszczędnościowo-budowlane: obywatel mniej wyda na mieszkanie
Rząd chciałby stworzyć kasy oszczędnościowo-budowlane. Ma to być sposób na budowanie krajowych oszczędności i na zapewnienie Polakom dachu nad głową.
2016-03-02, 19:39
Posłuchaj
Jak działa kasa oszczędnościowo-budowlana? Osoby wpłacające środki zobowiązują się, że nie będą wydawały tych środków na żadne inne cele, jak tylko na cele mieszkaniowe. Czyli albo na zakup nowego mieszkania, albo – w niektórych państwach – mogą to być także wydatki remontowe. I w zamian za to, że będą oszczędzały regularnie kilka lat, państwo zobowiązuje się, że będzie do każdej złotówki odłożonej do kasy budowlano-mieszkaniowej coś dopłacało.
Ile państwo powinno dopłacać?
I to jest sedno sprawy – na jakim poziomie miałyby być te dopłaty, aby nasi obywatele chcieli oszczędzać w kasach oszczędnościowo-budowlanych, i żeby to było dla nich atrakcyjne.
– Przykłady innych państw pokazują, że to jest między 6–8 proc. wysokości środków odłożonych. Ale są również duże rozbieżności w tym zakresie. Myślę, że ok. 5 proc. ponad to, co można uzyskać na zwykłej lokacie bankowej skłaniałoby już ludzi, żeby przez te kilka lat oszczędzać w sposób zorganizowany. A fakt, że te środki nie byłyby wydawane na bieżąco, tylko byłaby pewna stabilność i pewność, że nie będzie wycofywania tych środków w krótkim okresie, pozawalałoby kasom finansować długoterminowe pożyczki dla swoich członków – komentuje gość Jedynki Konrad Płochocki, dyrektor Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Bowiem ważne jest to, że taka kasa oszczędnościowo-budowlana, po tym gdy już zbierze oszczędności od grupy obywateli, udzielałaby pożyczek, kredytów tym, którzy już przez odpowiednio długi czas oszczędzają w ramach takiej kasy – na potrzeby mieszkaniowe, właśnie z tych środków, które wcześniej zebrała od członków.
REKLAMA
– Ale żeby ci inni członkowie chcieli wpłacać, i żeby taka kasa mieszkaniowa miała środki do udzielania kredytów, to musi być zachęta ze strony państwa i najczęściej to właśnie wysokość tej zachęty jest języczkiem u wagi. Ponieważ z jednej strony chcemy, żeby ludzie wpłacali, a z drugiej budżet ma swoje ograniczenia i tu jest największe pytanie, niewiadoma – zwraca uwagę Konrad Płochocki.
Jak zachęcić do oszczędzania?
Uruchomienie systemu kas oszczędnościowo-budowlanych to jest jedna rzecz, a druga rzecz to jest ustalenie dopłat w takiej wysokości, żeby ludzie chcieli wpłacać, i oszczędzać długoterminowo na mieszkanie.
– Dlatego z cała pewnością minister finansów będzie bronił budżetu, mówiąc że dopłaty powinny być jak najniższe. Z drugiej strony te siły, które chciałyby taki system propagować mogą mówić, żeby dopłaty były wyższe, gdyż budownictwo jest kołem zamachowym gospodarki. Zwłaszcza, że mieszkalnictwo jest naszym ogromnym problemem, i ciągle potrzebujemy nowych mieszkań, co oczywiście jest prawdą – Komentuje gość radiowej Jedynki.
Do tych argumentów można jeszcze dołożyć politykę prorodzinną. I to się składa w jedną, sensowną całość.
REKLAMA
Kasy. czyli bezpieczniejsze kredytowanie
Ważne jest też to, że w przypadku środków zgromadzonych w kasach oszczędnościowo-budowlanych nie mamy krótkoterminowych oszczędności. W Polsce bowiem jest kłopot z tym, że większość naszych depozytów to są lokaty trzymiesięczne, półroczne czy też zwykłe depozyty w rachunku obrotów bieżących, a tymi właśnie depozytami są finansowane trzydziestoletnie kredyty.
– I dlatego od wielu lat Komisja Nadzoru Finansowego uważa, że coś z tym trzeba zrobić. Tak, żebyśmy mieli taką stabilność, żeby nie było tak, że np. raptem wszyscy się wycofają ze swoich depozytów, i będzie kłopot, jak to dalej finansować – tłumaczy Konrad Płochocki.
Kasy oszczędnościowo-budowlane są właśnie odpowiedzią na ten problem, ponieważ tutaj musimy się z góry zobowiązać, że będziemy przez długi okres oszczędzali, i tylko na konkretny wydatek mieszkaniowy.
Czy mieszkanie z kasy można sprzedać?
Skoro państwo dokładało do takiego mieszkania, to przy sprzedaży kredytobiorca wiele by zyskał.
REKLAMA
– Nie wiadomo jak będzie wyglądała polska ustawa o kasach oszczędnościowo-budowlanych, natomiast w wielu krajach jest ograniczenie, i ta sprzedaż może nastąpić tylko w jakimś okresie. Nie jest to jednak standard, ale najczęściej tak jest. Aby nie służyłoby to do szybkiego zarobku kosztem innych podatników, bo to oni finansują te dopłaty – przypomina gość Jedynki Konrad Płochocki, dyrektor Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Robert Lidke, mb
REKLAMA