Producenci jabłek znów mają kłopoty. UE ogranicza pomoc
Według spisu rolnego w Polsce udział sadów w ogólnej powierzchni gruntów rolnych wynosi tylko ok. 2,5 procent, ale wielkość polskiej produkcji jabłek jest znacząca i daje nam pierwsze miejsce w Europie.
2017-01-19, 18:12
Posłuchaj
Jednak od kilku lat sadownictwo ma poważne problemy. Od trzech sezonów Rosja, nasz największy kontrahent nie kupuje polskich jabłek.
- Stałe niedopasowanie podaży do popytu zaczęło się w momencie wprowadzenia rosyjskiego embarga w 2014 roku. Rosja była odbiorcą 55 proc. polskiego eksportu tych owoców - przypomina Jakub Olipra z banku Credit Agrocole.
Szukamy nowych rynków
Zamknięcie rynku rosyjskiego spowodowało gwałtowne i w miarę skuteczne poszukiwania nowych rynków zbytu.
- W latach 2013 -2015 polska zwiększyła liczbę krajów do których wysyła jabłka z 55 do 81. To pokazuje, że polscy eksporterzy bardzo starają się zastąpić rosyjski rynek – tłumacze ekspert.
Pomoc z UE
Niestety okazało się, że trudno jest na innych rynkach ulokować ponad pół miliona ton jabłek. W minionych latach polscy sadownicy korzystali ze wsparcia Unii Europejskiej w ramach tzw. mechanizmu wycofywania przypomina Mirosław Maliszewski.
- Bardzo pomógł w 2014 i 2015 roku tzw. mechanizm wycofywania owoców z rynku. Powodował on, że owoce z Polski trafiały do tych, którzy w normalnych warunkach, nawet po niskich cenach, tych owoców nie kupują. Widzieliśmy bardzo wyraźnie, że jak mechanizm działał, to ceny dla producentów rosły, a gdy go nie było, spadały – dodaje.
Rok 2017 zapowiada się jednak jako znacznie trudniejszy bo Unia chce w ramach tego mechanizmu dotować wycofanie z rynku tylko ok. 98 tys. ton polskich jabłek. W minionym sezonie było to ok. 300 tys. ton
A to może oznaczać, że wielu sadowników będzie miało problemy finansowe i może grozić im bankructwo.
Elżbieta Mamos, abo
REKLAMA
Polecane
REKLAMA