Producenci jabłek znów mają kłopoty. UE ogranicza pomoc

Według spisu rolnego w Polsce udział sadów w ogólnej powierzchni gruntów rolnych wynosi tylko ok. 2,5 procent, ale wielkość polskiej produkcji jabłek jest znacząca i daje nam pierwsze miejsce w Europie.

2017-01-19, 18:12

Producenci jabłek znów mają kłopoty. UE ogranicza pomoc
Zdjęcie ilustracyjne . Foto: pixabay.com/condesign/domena publiczna

Posłuchaj

O tym, że producenci jabłek znów mają problem w Agro-Faktach radiowej Jedynki (Elżbieta Mamos, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Jednak od kilku lat sadownictwo ma poważne problemy. Od trzech sezonów Rosja, nasz największy kontrahent nie kupuje polskich jabłek.

  - Stałe niedopasowanie podaży do popytu zaczęło się w momencie wprowadzenia rosyjskiego embarga w 2014 roku. Rosja była odbiorcą 55 proc. polskiego eksportu tych owoców - przypomina Jakub Olipra z banku Credit Agrocole.

Szukamy nowych rynków


Zamknięcie rynku rosyjskiego spowodowało gwałtowne i w miarę skuteczne poszukiwania nowych rynków zbytu.

- W latach 2013 -2015 polska zwiększyła liczbę krajów do których wysyła jabłka z 55 do 81. To pokazuje, że polscy eksporterzy bardzo starają się zastąpić rosyjski rynek – tłumacze ekspert.

Pomoc z UE

Niestety okazało się, że trudno jest na innych rynkach ulokować ponad pół miliona ton jabłek. W minionych latach polscy sadownicy korzystali ze wsparcia Unii Europejskiej w ramach tzw. mechanizmu wycofywania przypomina Mirosław Maliszewski.

- Bardzo pomógł w 2014 i 2015 roku tzw. mechanizm wycofywania owoców z rynku. Powodował on, że owoce z Polski trafiały do tych, którzy w normalnych warunkach, nawet po niskich cenach, tych owoców nie kupują. Widzieliśmy bardzo wyraźnie, że jak mechanizm działał, to ceny dla producentów rosły, a gdy go nie było, spadały – dodaje.  

Rok 2017 zapowiada się jednak jako znacznie trudniejszy  bo Unia chce w ramach tego mechanizmu dotować wycofanie z rynku tylko ok. 98 tys. ton polskich jabłek. W minionym sezonie było to ok. 300 tys. ton
A to może oznaczać, że wielu sadowników będzie miało problemy finansowe i może grozić im bankructwo.

Elżbieta Mamos, abo

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej