Employer Branding

Pojęcie Employer Branding pojawiło się w 1996 roku, a jego twórcami byli Tim Ambler i Simon Barrow, teoretyk i praktyk biznesowy, wyjaśnia Marcin Giełzak, wiceprezes zarządu ShareHire.

2017-04-05, 13:46

Employer Branding
Marcin Giełzak, wiceprezes zarządu ShareHire. Foto: Polskie Radio

Posłuchaj

Czym jest Employer Branding , wyjaśnia portalowi gospodarka.polskieradio.pl Marcin Giełzak, wiceprezes zarządu ShareHire (Dariusz Kwiatkowski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Autorzy pojęcia określili je wtedy jako świadomie budowany i komunikowany pakiet unikalnych korzyści, które wiążą się z podjęciem pracy w danym przedsiębiorstwie.

Te korzyści uszczegóławiali jako: funkcjonalne, czyli na przykład możliwość pracy zdalnej, czy istnienie przedszkola obok miejsca pracy, aby młode matki mogły pozostawić dzieci pod opieką, korzyści ekonomiczne, czyli wynagrodzenie, system prowizyjny, a nawet korzyści emocjonalne. W tym ostatnim przypadku chodzi o prestiż marki, poczucie, że jak pracujemy dla marki prestiżowej, to dobrze to świadczy o naszej pozycji zawodowej. Uwzględniana też była bezstresowa, inkluzywna atmosfera w miejscu pracy.

Zwyczajowo przyjmowało się, że celem Employer Brandingu jest pozycja pracodawcy z wyboru, czyli sytuacja, w której nie szukamy w tradycyjnym rozumieniu ofert ogólnie w danej branży, ale wiemy, że chcemy pracować dla konkretnej, wybranej  firmy.

Firmy powinny budować sobie pozycję pracodawcy godnego polecenia

Obecnie specjaliści od Employer Brandingu idą dalej i powiadają, że firmy powinny budować sobie pozycję pracodawcy godnego polecenia, czyli takiego, o którym mówi się, że jest on odpowiedni, że jest on najbardziej aspiracyjny w danej branży. Jest to szczególnie istotne dzisiaj, w dobie Internetu, gdy pracodawców bardzo łatwo jest między sobą porównywać i gdy oferta pracodawcy musi się wyróżnić.

REKLAMA

Jeśli weźmiemy pod uwagę, jak wiele osób ma dostęp do mediów społecznościowych, jak wiele osób będzie się kierować przede wszystkim tym, co powiedzą im rodzina, czy znajomi, a nie tym, co na przykład zobaczą w reklamach, to okazuje się, że ta budowa pozycji pracodawcy godnego polecenia staje się kluczowa. Idealna sytuacja powstaje wtedy, gdy przekształcimy naszych stażystów, osoby, które nas obserwują w mediach społecznościowych, w społeczność ludzi, którzy staną się adwokatami naszej marki.

Program poleceń rekrutacyjnych

Jeżeli zrobimy to właściwie, będziemy mogli na przykład zaangażować tę społeczność w polecenia rekrutacyjne. Dobry program poleceń rekrutacyjnych oznacza, że to nasi pracownicy, czy nasi klienci będą mogli pozyskiwać dla nas najlepszych pracowników. Najlepszych, ponieważ są to ludzie, których znają, bo są to ludzie, za których oni ręczą, że się w tej pracy sprawdzą i wreszcie najlepszych, bo wszystkie badania potwierdzają, że pracownik z polecenia jest na ogół bardziej lojalny, dłużej zostaje z firmą, jest lepiej dopasowany do stanowiska, bo podlegał pewnej preselekcji. Jest to też często kandydat bierny, który aktywnie nie szuka pracy, aż do momentu, kiedy osoba należąca do społeczności danej marki zaproponuje mu zatrudnienie.

Jak zostać pracodawcą godnym polecenia? Oczywiście musimy mieć oferty pracy godne polecenia, czyli z tym unikalnym pakietem korzyści, o którym już była mowa. Z drugiej strony istotną rolę odgrywa komunikacja. Musimy mieć stronę pod tytułem kariera, odpowiednie ogłoszenia o pracy, pokazywać się na targach pracy.

Trzeba też wykorzystywać innowacyjne metody komunikacji. Na przykład pewna firma poprzez konkurs zatrudniała pracowników. Stworzyła aplikację mobilną, w której kandydaci mogli przeżyć jeden prawdziwy dzień pracy w tej firmie, wchodzić w interakcje z menedżerami, rozwiązywać problemy, a tym samym poznać realia w jakich się pracuje. Inna firma porozrzucała fałszywe banknoty w różnych publicznych miejscach i na odwrocie tych banknotów było napisane: "Wyglądasz na kogoś, kto potrafi wyciągnąć pieniądze spod ziemi, kogoś takiego szukamy...". To było przedsiębiorstwo z branży finansowej – konkluduje Marcin Giełzak, wiceprezes zarządu ShareHire.

REKLAMA

Dariusz Kwiatkowski


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej