NBA: Wizards zaserwowali fanom horror. Gortat nie popisał się
Koszykarze Washington Wizards w poniedziałkowym meczu ligi NBA wygrali w Nowym Jorku po dramatycznej końcówce z zespołem Knicks 102:101. Marcin Gortat uzyskał dla zwycięzców dziewięć punktów i miał siedem zbiórek.
2013-12-17, 08:20
Decydujące o zwycięstwie punkty zdobył na sześć sekund przed ostatnią syreną Bradley Beal, wracający do zespołu po dziewięciu meczach przerwy spowodowanej kontuzją. "Czarodzieje" uniknęli w ten sposób piątej kolejnej porażki, co byłoby ich najdłuższą w sezonie serią niepowodzeń.
Polski środkowy znów nie popisał się w ataku, trafił zaledwie cztery z 14 rzutów z gry (28,6 procent celności to jego najniższa skuteczność w sezonie) i jeden z dwóch wolnych, ale w ważnych momentach meczu pomógł drużynie.
Na parkiecie hali Madison Square Garden przebywał 39 minut, miał sześć zbiórek w obronie i jedną w ataku, cztery asysty, dwie straty i cztery faule. Trzy razy został zablokowany przez Carmelo Anthony'ego, gdy po dwójkowych akcjach z partnerami próbował zdobyć punkty spod samego kosza.
Najwięcej punktów dla Wizards zdobył Martell Webster, któremu nie przeszkodziło to, że stracił miejsce w pierwszej piątce po powrocie Beala. Zdobył 30 punktów, trafiając m.in. sześć z ośmiu rzutów za trzy i sześć z siedmiu wolnych. Beal dodał 21 pkt i siedem zbiórek, rozgrywający John Wall - 20, osiem asyst i sześć zbiórek, a Trevor Ariza - 10.
Najlepszy strzelec zespołu gospodarzy Anthony zdobył 32 pkt, ale nie trafił desperackiego rzutu w ostatniej sekundzie, który mógł dać drużynie wygraną. J.R. Smith uzyskał 18, Tim Hardaway Jr. - 14, a włoski środkowy Andrea Bargnani - 13.
Było to drugie zwycięstwo Wizards nad Knicks w tym sezonie. 23 listopada na własnym parkiecie pokonali nowojorczyków 98:89. W Madison Square Garden ekipa z Waszyngtonu przegrała do poniedziałku dziesięć kolejnych spotkań, ostatnie zwycięstwo (113:102) odniosła tu 6 grudnia 2006 roku.
Zawodnicy trenera Randy'ego Wittmana mogli jednak przerwać serię porażek w słynnej hali w mniej stresujący sposób. W pierwszej połowie to oni dyktowali warunki, a na początku trzeciej kwarty, m.in. po jednej z udanych akcji dwójkowych Gortata, prowadzili najwyższą w meczu różnicą 15 punktów (57:42). Jednak jeszcze w tej części gry roztrwonili całą przewagę.
Ostatnia kwarta rozpoczynała się przy wyniku korzystnym dla gospodarzy - 77:75. W kolejnych minutach goście odzyskali jednak prowadzenie, a polski środkowy miał wtedy najlepszy okres gry.
Najpierw podał do Beala, a ten zmniejszył różnicę do jednego punktu (81:82), potem sam doprowadził do remisu (83:83) trafiając spod kosza po podaniu Czecha Jana Veselego. Po ponownej asyście Gortata do Beala Wizards wyszli na prowadzenie (85:83), a zbiórka reprezentanta Polski pod bronioną tablicą pozwoliła wyprowadzić kontrę, po której Vesely efektownym wsadem powiększył prowadzenie (87:83).
W połowie kwarty było nawet 92:85 dla gości, ale emocje dopiero się zaczynały. Okres skutecznej gry mieli teraz Knicks, którzy, m.in. po dwóch "trójkach" Smitha, prowadzili 98:94 na 2.17 min. przed ostatnim gwizdkiem sędziów.
Wtedy klasę pokazał 20-letni Beal, który zdobył ostatnie osiem punktów zespołu z Waszyngtonu. Najpierw dwukrotnie trafił za trzy, a potem nie zawiódł w decydującej akcji, mijając słoweńskiego rozgrywającego Beno Udriha i trafiając spod kosza. Zdezorientowani gospodarze nie zdążyli nawet wziąć czasu, by rozrysować akcję, a rzut ich lidera był nieudany.
Po tym spotkaniu Wizards z 10 zwycięstwami i 13 porażkami awansowali na szóste miejsce w Konferencji Wschodniej, a Knicks (7-17) zajmują w niej 13. lokatę.
W środę drużyna z Waszyngtonu zagra ponownie w Nowym Jorku, tym razem z Brooklyn Nets (9-15), 11. zespołem na wschodzie.
(PAP, ah)
REKLAMA