Australian Open: Kubot - to chyba był mój najlepszy mecz w deblu

Łukasz Kubot przyznał po zwycięstwie w finale debla w wielkoszlemowym Australian Open, że sobotni triumf w Melbourne wywarł na nim wielkie wrażenie. - Nigdy nie zapomnę ostatnich dwóch tygodni - zapewnił na konferencji prasowej Kubot.

2014-01-25, 17:06

Australian Open: Kubot - to chyba był mój najlepszy mecz w deblu

Posłuchaj

"Dla takich chwil wstaje się rano" - powiedział Łukasz Kubot (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Szczęście Kubota i Lindstedta

- Byłem dziś bardzo skupiony i dzięki temu reagowałem odpowiednio na wszystkie zagrania rywali. Chyba rozegrałem swój najlepszy w karierze mecz w deblu.
W sobotę Kubot zanotował pierwszy wielkoszlemowy triumf. Jak jednak zaznaczył, przede wszystkim cieszy go to, że zwycięstwo odniósł wreszcie partnerujący mu w Melbourne Robert Lindstedt. Starszy o pięć lat Szwed trzykrotnie wcześniej wystąpił w decydującym meczu Wimbledonu (2010-12), ale wraz z Rumunem Horią Tecau za każdym razem musiał uznać wyższość przeciwników.
- Właściwie to bardziej nawet cieszę się z powodu Roberta. Jest jednym z najciężej pracujących zawodników na świecie. Wiedziałem, że to jego czwarty finał. Jestem bardzo szczęśliwy, że cały trud zwrócił mu się właśnie teraz, gdy grał tu razem ze mną - zauważył.

Kontuzja Austriaka otworzyła Polakowi drzwi do sukcesu
To, że on i Lindstedt stworzyli duet podczas Australian Open jest efektem kontuzji odniesionej przez Juergena Melzera. To Austriak miał grać bowiem przez cały sezon ze Szwedem. Gdy doznał urazu Skandynaw zwrócił się z propozycją do Polaka.
- Chciałbym jeszcze raz podziękować Robertowi, że mnie wybrał. Nie wiem, czy byłem jego pierwszym wyborem po tym, jak się dowiedział o kontuzji Juergena czy też nie. Wydaje mi się, że na jego ofertę odpowiedziałem bardzo szybko - dodał Kubot.
Sam przy okazji przeprosił Jeremy'ego Chardy'ego. To z Francuzem pierwotnie miał zagrać w Melbourne w deblu, ale zrezygnował w ostatnim momencie, wybierając Lindstedta.

- Wybacz Jeremy, ale wydaje mi się, że podjąłem właściwą decyzję. W tym turnieju korzystaliśmy m.in. z doświadczenia mojego idola Jonasa Bjoerkmana, który jest trenerem Roberta - zauważył.
Jeden z dziennikarzy zapytał, czy sukces odniesiony w sobotę oznacza, że zamierza kontynuować współpracę z Lindstedtem. Lubinianin odparł, że musi o to spytać Szweda. Ten od razu zapewnił ze śmiechem, że tak będzie.

"Jeden z najlepszych, z jakimi grałem"
Sam nie szczędził Kubotowi komplementów. Określił go jako jednego z najlepszych zawodników, z którymi przyszło mu grać.
- Współpracowałem z wieloma doskonałymi tenisistami i tylko z kilkoma z nich wszystko układało się tak dobrze jak teraz. Byłem w naprawdę trudnej sytuacji po kontuzji Juergena, a zawodnicy specjalizujący się w deblu byli już zajęci i musiałem szukać wśród singlistów. Łukasz był w tym wypadku najlepszą opcją. Ma niesamowitą pozytywną energię, dzięki której ja sam staję się lepszym graczem. Niezbyt często jesteśmy świadkami czegoś takiego - podkreślił.

REKLAMA

Lindstedt skomentował także swoją reakcję po zwycięstwie:

- Ludzie mówią, że prawdziwi mężczyźni nie płaczą? Cóż, oni się mylą, czyż nie? Reaguję bardzo emocjonalnie. Płaczę ze szczęścia, a gdy coś mi nie wychodzi, to od razu się wściekam. Wszyscy chyba widzieli, jak ważne było dla mnie to zwycięstwo, skoro płakałem jak dziecko - dodał z uśmiechem 36-letni Szwed.
Wyraz ogarniającym go emocjom dał także wyraz podczas przemówienia przy odbieraniu trofeum, gdy kilkakrotnie podczas podziękowań zaznaczał, że właściwie nie wie, co mówi.

 

REKLAMA

Źródło: /Foto Olimpik/x-news

ps

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej