NBA: Marcin Gortat z nowym rekordem, ale Wizards gorsi od Pacers
Mimo popisu Marcina Gortata, który zdobył 21 punktów i 11 zbiórek, koszykarze Washington Wizards w drugim półfinałowym meczu Konferencji Wschodniej ligi NBA ulegli na wyjeździe Indiana Pacers 82:86. Był to drugi mecz tych drużyn.
2014-05-08, 11:30
Posłuchaj
Spotkanie było wyrównane i zacięte - w odróżnieniu od pierwszej konfrontacji tych drużyn w hali Bankers Life Fieldhouse, wygranej bez problemów przez zespół z Waszyngtonu.
W środę prowadzenie zmieniało się wielokrotnie, różnica nigdy nie przekroczyła ośmiu punktów, a oba zespoły popisywały się świetną grą w obronie. Rozstrzygnięcie zapadło w samej końcówce.
Jeszcze na pięć minut przed ostatnim gwizdkiem sędziów było 77:74 dla gości, ale w kolejnych akcjach Pacers zdobyli sześć punktów. Nie stracili przy tym żadnego.
Dzięki rzutowi Gortata o tablicę bezpośrednio z powietrza, po podaniu Johna Walla, "Czarodzieje" zmniejszyli straty do 79:80 na 3.23 min. przed końcową syreną. Gospodarze odpowiedzieli skutecznym rzutem George'a Hilla, a potem przez ponad dwie minuty żadna z drużyn nie zdobyła punktów.
W kluczowym momencie, przy stanie 82:79 dla Pacers, wejścia pod kosz rywali spróbował Wall, ale Hill wyrwał mu piłkę. Gdy na 21,4 s przed końcem punkty z półdystansu zdobył Lance Stephenson, podwyższając prowadzenie gospodarzy do pięciu punktów (84:79), strata ta okazała się już nie do odrobienia.
Polski środkowy był w środę najlepszym zawodnikiem Wizards, ale jego znakomity występ nie wystarczył do zwycięstwa.
Łodzianin uzyskał czwarte double-double w tegorocznym play off i był jedynym zawodnikiem w tym spotkaniu z dwucyfrowymi statystykami w dwóch elementach gry.
Grał 36 minut. 21 punktów to jego rekord kariery w play off, podobnie jak dziesięć celnych rzutów z gry (na 15 wykonanych).
Trafiał na różne sposoby - efektownymi wsadami lewą i prawą ręką, rzutami z półdystansu i spod kosza. Najlepszy okres gry miał w trzeciej kwarcie, w której zdobył 11 pkt. W statystykach zapisał także jeden celny z dwóch wolnych, osiem zbiórek w obronie, trzy w ataku, asystę i trzy faule.
Bradley Beal dodał dla gości 17 pkt (także siedem asyst), a brazylijski podkoszowy Nene - 15. Słabiej tym razem spisali się rozgrywający John Wall - sześć punktów (2/13 z gry) i osiem asyst oraz najlepszy strzelec zespołu w pierwszym spotkaniu Trevor Ariza - także 6 pkt (2/8 z gry).
Ojcem zwycięstwa w zespole gospodarzy był krytykowany za dotychczasową postawę w play off środkowy Roy Hibbert, który przeszedł odwrotną metamorfozę. W czterech ostatnich meczach uzyskał łącznie 13 pkt i dziewięć zbiórek, pierwsze spotkanie z Wizards zakończył z zerowym dorobkiem w tych elementach gry. Teraz zabłysnął 28 punktami (10/13 za dwa, 8/8 z wolnych), co jest jego najlepszym osiągnięciem w sezonie, zebrał dziewięć piłek z tablic i miał dwa bloki.
Pilnujący go przez większość spotkania Nene nie znalazł sposobu na odmienionego uczestnika tegorocznego Meczu Gwiazd NBA.
George Hill dodał dla gospodarzy 14 pkt, Lance Stephenson - 12 i Paul George - 11. W całym spotkaniu drużyna trenera Wittmana miała 45-procentową skuteczność z gry, gospodarze - 44,4 proc., ale Pacers byli zdecydowanie lepsi w rzutach wolnych (18/21 wobec 5/12 rywali)
Jak na razie w rywalizacji Wizards i Pacers jest 1:1. Teraz walka przenosi się teraz do Waszyngtonu. W piątek i niedzielę odbędą się tam kolejne dwa spotkania, po czym zespoły na pewno wrócą na wtorkowy mecz do Indianapolis.
ps
REKLAMA