Lekkoatletyczne ME. Robert Urbanek: jestem w szoku

2014-08-14, 11:01

Lekkoatletyczne ME. Robert Urbanek: jestem w szoku
Robert Urbanek po zdobyciu brązowego medalu w konkurencji rzutu dyskiem podczas lekkoatletycznych mistrzostw Europy w Zurychu. Foto: PAP/Adam Warżawa

Robert Urbanek (MKS Aleksandrów Łódzki), który w konkursie rzutu dyskiem zdobył w Zurychu brązowy medal mistrzostw Europy przyznał, że jest w szoku. Chciał powalczyć o czwarte, piąte miejsce, a stanął na podium.

Posłuchaj

Robert Urbanek po wywalczeniu brązowego medalu na lekkoatletycznych ME w Zurychu (IAR)
+
Dodaj do playlisty

PAP: Czy przypuszczał pan, że w finale będzie przed utytułowanym Piotrem Małachowski i wywalczy medal?

Robert Urbanek: Chyba każdy sportowiec stawia sobie wysokie cele, ale byłoby zbyt pięknie, gdyby wszystkie się realizowało. Chciałem być w finale, a wiadomo, jak to bywa w eliminacjach. Potem uwierzyłem, że w decydującej rozgrywce mogę być w czubie, na czwartym, piątym miejscu. Na treningach dysk leciał daleko, więc były podstawy ku temu, aby tak myśleć.

PAP: Brał pan pod uwagę warunki? Zimno, deszcz, wiatr, opóźnienie konkursu o ponad godzinę.

R.U.: Wprawdzie one były jednakowe dla wszystkich, ale ja takich nienawidzę. Denerwują mnie. Dlatego jestem w szoku, że w takiej pogodzie jakoś sobie poradziłem.

PAP: Mocna psychika, odporność na stres?

R.U.: Niezupełnie. Zamiast mocnej psychiki była mocna klatka piersiowa, górne części ciała, to mnie uratowało, bo nogi miałem słabe i wiem, że nad tym muszę popracować. Nad siłą także, a rezerwy są jeszcze w technice. Co do stresu, też był, bo w takich warunkach dziwne rzeczy się dzieją i liczyłem się z tym, że w każdej próbie któryś z rywali może mnie wyprzedzić. Jak wchodziłem do koła, popychała mnie agresja.

PAP: Wiele zależy od koła. Jakie było dla pana?

R.U.: Zbyt śliskie, zwłaszcza po trzeciej kolejce, kiedy się rozpadało. Jedni sobie z tym jakoś radzą, inni nie dają rady. Mnie się poszczęściło, bo mam medal.

PAP: Zmieni on coś w pana życiu?

R.U.: I tak, i nie. Pozostanę taką osobą, jaką byłem i jestem. Natomiast zmiany mogą być w tym, że będzie większe zainteresowanie moją osobą, może pojedynki Urbanek-Małachowski staną się ciekawsze, nie wiem, może coś jeszcze się zmieni.

Źródło: PZLA/x-news

PAP: Ile lat pracował pan, by dojść do podium?

R.U.: Trzynaście, ale dysk nie był pierwszy. Próbowałem pchać kulę, rzucać oszczepem, a to że jestem dyskobolem, zawdzięczam pierwszemu trenerowi Adamowi Kowalskiemu z Łęczycy.

PAP: Ma pan sentyment do tego miasta?

R.U.: Ogromny, to super miasto, z zamkiem, kolegiatą. Tam się wychowałem, tam pozostali moi rodzice, których kilka razy w roku odwiedzam, bo od sześciu lat mieszkam w Warszawie.

PAP: Co lubi pan poza sportem?

R.U.: Nic szczególnego, jak przeciętny człowiek: kino, dobre filmy, książki, muzykę, podróże. Zobaczyłem już wiele krajów, ciekawych miejsc. W Polsce też ich nie brakuje, więc może w tym roku wakacje spędzę w kraju. Ale jeszcze o tym nie myślałem.

PAP: Wzywają już pana na kontrolę antydopingową. Która to w karierze?

R.U.: Nie liczyłem, sądzę że na pewno po raz dwudziesty, a może i więcej.

Z Zurychu Janusz Kalinowski (PAP).

mr

Polecane

Wróć do strony głównej