Liga Europy: Legia bez Arkadiusza Piecha na puchary. Transferowy niewypał?

Legia Warszawa będzie grać w fazie grupowej Ligi Europy bez Arkadiusza Piecha. Napastnik, który dołączył do drużyny mistrza Polski przed startem tego sezonu, ma problemy z regularną grą u Henninga Berga.

2014-09-08, 19:18

Liga Europy: Legia bez Arkadiusza Piecha na puchary. Transferowy niewypał?
. Foto: Legia.com/Jacek Prondzynski

Arkadiusz Piech dołączył do warszawskiego zespołu 1 lipca tego roku. Wcześniej napastnik nie pomógł w utrzymaniu w Ekstraklasie Zagłębiu Lubin, trzeba jednak przyznać, że akurat do tego piłkarza trudno mieć pretensje o to, w jakim stylu "Miedziowi" pożegnali się z ligą.

Jego dotychczasowa postawa w meczach Legii nie przekonała trenera Henninga Berga do tego, by zgłosić go do 28-osobowej kadry na fazę grupową Ligi Europy. Znalazło się w niej miejsce dla młodych - Krystiana Bielika Mateusza Hołowni (obaj mają 16 lat), Mateusza Wieteski (17 lat), a także rekonwalescentów, w tym Guilherme czy Ronana, którzy są wciąż nękani przez kontuzje.

Komfort dla Berga?

W 28 spotkaniach dla Zagłębia strzelił 9 bramek, był podstawowym piłkarzem drużyny i zdołał odbudować formę po nieudanym pobycie w tureckim Sivassporze, do którego odszedł za 350 tysięcy euro z chorzowskiego Ruchu.

W barwach "Niebieskich" Piech był wyróżniającym się ligowcem. Od tego momentu minęło jednak dużo czasu, a obecnie trudno wypowiadać się odnośnie jego dyspozycji, ponieważ trener Henning Berg praktycznie w ogóle nie stawia na napastnika.

REKLAMA

Transfer Piecha do Legii miał być alternatywą dla Marka Saganowskiego, kończącego w tym roku 36 lat i Orlando Sa, któremu od początku pobytu w Legii grę uniemożliwiały kontuzje. Adam Ryczkowski to z kolei raczej melodia przyszłości, młody zawodnik zbiera dopiero doświadczenie na ligowych boiskach.

Były gracz Zagłębia znany jest z waleczności, jest też typem szybkiego napastnika, różniącego się stylem gry od Saganowskiego i Sa. Legia chciała przygotować się na to, że będzie musiała walczyć na wielu frontach, dlatego też zarząd klubu uważał za rozsądne zapewnienie zespołowi szerokiej ławki rezerwowych.

Strzela tylko w rezerwach

Od początku było przesądzone, że Piech nie przychodzi do Legii jako gwiazda, która będzie błyszczeć w europejskich pucharach i od której trener Berg będzie rozpoczynał ustalanie składu. W tym sezonie napastnik wystąpił zaledwie w trzech spotkaniach Ekstraklasy.

Na 630 możliwych minut rozegrał ich zaledwie 250, ani razu nie wpisując się na listę strzelców. Zaliczył jedną asystę w meczu z Koroną Kielce. O występie z St. Patrick's nawet nie warto wspominać, trwał bowiem zaledwie 2 minuty. Bramki strzelał jedynie w trzecioligowych rezerwach Legii.

REKLAMA

Po zawodniku, którego mistrz Polski ściągnął za blisko milion złotych, oferując mu kontrakt do 2017 roku, należałoby wymagać więcej. Henning Berg woli stawiać na innych graczy, co więcej wydaje się, że do pełni dyspozycji wraca Orlando Sa, który był sprowadzany do Legii za 450 tysięcy euro i ma być pierwszym snajperem klubu. W tym sezonie wystąpił w dwóch spotkaniach, w których strzelił trzy bramki.

W najważniejszych dotychczasowych meczach Berg decydował się na wystawianie jedenastki, w której brakowało klasycznego napastnika - najbardziej wysuniętym piłkarzem był wówczas Miroslav Radović. Wyniki pokazywały słuszność takiego wyboru.

"Źle oceniony potencjał"

W tej chwili Legia Warszawa nie może przesadnie narzekać. Zagra w fazie grupowej Ligi Europy, po 7. ligowych kolejkach jest co prawda na 3. miejscu w Ekstraklasie, jednak jej strata do pierwszej w tabeli Wisły Kraków jest minimalna, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że często nie grała najmocniejszym składem.

Już przed sezonem było jasne, że w zespole będzie panować duża rotacja - w takiej sytuacji zawsze znajdują się zawodnicy, którzy na tym cierpią. Arkadiusz Piech nie może być uznany za jednego z nich - w swoich dotychczasowych występach nie imponował, nie widać było jego zgrania z resztą drużyny, często podejmował złe decyzje, marnował bramkowe sytuacje. Nie jest to piłkarz przydatny w grze kombinacyjnej, kiedy jego drużyna dominuje w posiadaniu piłki i utrzymuje się pod grą.

REKLAMA

Jak na razie potwierdza negatywną część opinii, które pojawiły się przy okazji jego transferu. Według nich to nie zawodnik, który mógłby z powodzeniem występować w zespole mistrza Polski.

- Widocznie dopiero teraz zobaczyli, że jego potencjał nie jest taki, jak wcześniej oceniono. Ale mleko już się wylało, już nie uda się go sprzedać za milion euro. Trochę przykro, że nie ma w składzie kogoś takiego, kto przydałby się w trudnych momentach. Piech najprawdopodobniej będzie grał tylko w Ekstraklasie - skomentował decyzję klubu o tym, by nie zgłaszać Piecha do Ligi Europy były piłkarz stołecznego klubu, Marek Jóźwiak.

Źródło: Agencja TVN/x-news

REKLAMA

ps, polskieradio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej