El. Euro 2016. Sebastian Mila: cały czas żyję w tej prywatnej euforii
Sebastian Mila, jeden z bohaterów piłkarskiej reprezentacji w meczach z Niemcami i Szkocją w eliminacjach Euro 2016, przyznał, że jeszcze nie ochłonął po wydarzeniach na Stadionie Narodowym.
2014-10-16, 16:12
>>> Specjalny serwis na eliminacje Euro 2016 <<<
Pomocnik Śląska Wrocław w meczu eliminacji Euro 2016 z Niemcami wygranym przez biało-czerwonych 2:0 zdobył jednego z goli. W starciu ze Szkocją po wejściu na boisko ponownie był jedną z jaśniejszych postaci. Sam zawodnik przyznał po powrocie ze zgrupowania do Wrocławia, że ciągle żyje tym, co się wydarzyło w Warszawie na Stadionie Narodowym.
- Ciężko mi ochłonąć i cały czas żyję w tej prywatnej euforii. To wszystko fantastycznie się ułożyło - Niemcy, bramkarz Manuel Neuer, gol. To się zapięło w niewiarygodną klamrę. Będę do końca życia o tym pamiętał i będę wdzięczny trenerom Adamowi Nawałce i Tadeuszowi Pawłowskiemu - dodał.
W spotkaniu ze Szkocją po efektownej indywidualnej akcji najpierw świetnie zagrał do Kamila Grosickiego, który trafił w słupek, a później sam mógł posłać piłkę do siatki.
- Ja chyba miałem łatwiejszą sytuację niż "Grosik". Źle jednak obliczyłem prędkość piłki i moje uderzyłem nie było dobre. Jestem rozczarowany, bo mogło to być trafienie, które by nam dało trzy punkty. Wolałbym takie sytuacje w przyszłości wykorzystywać. Co do sytuacji z atakiem na Roberta Lewandowskiego, to powinna być czerwona kartka. Robert ma solidne ochraniacze, a mimo wszystko rywal zrobił w nich dziurę, a więc proszę sobie wyobrazić, jak mocny to był atak - podkreślił Mila.
Po dobrym występie i kontuzjach kolegów z reprezentacji wydawało się, że Mila może zacząć starcie ze Szkotami od pierwszej minuty. Tak się jednak nie stało, ale sam zawodnik nie ma o to pretensji do selekcjonera Nawałki.
- Doskonale rozumiem swoją rolę w drużynie narodowej. Pierwsze założenie jest zawsze takie, że to drużyna ma mieć korzyść ze mnie. A drugie jest takie, że swoją postawą nie chcę nadszarpnąć autorytetu trenerów, bo to oni wysyłając mnie na boisku, jakby ręczą za moją grę. Nie ma dla mnie problemu, że w Śląsku jestem liderem, a w kadrze jokerem. Mogę dalej grać po 15, czy 20 minut w kadrze. Nie ma dla mnie problemu - zapewnił zawodnik.
Mila ma w tej chwili 32 lata, ale trener Śląska twierdzi, że wiek nie jest żadnym problemem, bo jego zawodnik na takim poziomie, jak prezentuje ostatnio, może grać jeszcze przez trzy sezony. "I nie ma w tym żadnych nadzwyczajnych metod. Dobrze się odżywia, dobrze trenuje, to forma jest" - zaznaczył Pawłowski.
Sam piłkarz, opisując atmosferę w reprezentacji powiedział, że jest coraz lepsza.
- Widać, że każdy wie, po co przyjeżdża i po co gra. Może to być dziwne, ale czasami brakuje detali, aby to funkcjonowało. Trener Nawałka dopracowuje wszystko i to widać na boisku. Nasza walka w obu spotkaniach była heroiczna. Też zauważyli to chyba kibice, którzy nas dosłownie nieśli. To nie jest próba przypodobania się, bo to najprawdziwsza prawda, że kibice są w stanie wydobyć z zawodników dodatkowe zasoby energii - wspominał Mila.
Na zakończenie pomocnik Śląska stwierdził, że cały czas żyje, tym, co się wydarzyło, ale od piątku będzie musiał już przestawić się na myślenie o ligowym spotkaniu z Piastem Gliwice.
- Nie tylko dziennikarze mi nie pozwalają zapomnieć o meczach z Niemcami i Szkocją, ale też sąsiedzi. Kiedy wróciłem do domu na moim miejscu parkingowym była ogromna flaga Polski z napisem "dziękujemy" i biało-czerwone balony. Muszę przeprowadzić dochodzenie, kto to zrobił - żartował Mila.
Niespodzianka czekała też na niego w klubowej szatni, gdzie dostał od kolegów ze Śląska ogromne swoje zdjęcie z meczu z Niemcami z podpisem "marzenia się spełniają".
Mecz Śląska z Piastem zostanie rozegrany w sobotę, początek o godz. 15.30.
El. Euro 2016: Mila zaskoczył wszystkich. Lepiej późno niż wcale >>>
Sebastian Mila: Od meczu z Niemcami towarzyszy mi niesamowita prywatna euforia
TVN24/x-news
REKLAMA
man
REKLAMA