Marit Bjoergen: jestem uprawniona do stosowania leku na astmę

Sześciokrotna mistrzyni olimpijska i dwunastokrotna świata w biegach narciarskich, Marit Bjoergen przyznała, że lekarstwa na astmę pomogły jej w uzyskaniu dobrych wyników, a zarzuty dotyczące stosowania ich jako dopingu są niesprawiedliwe.

2014-10-30, 08:05

Marit Bjoergen: jestem uprawniona do stosowania leku na astmę
Marit Bjoergen. Foto: tds

W wywiadzie na antenie kanału telewizji TV2 podkreśliła jednak: "stosuję dozwolone środki, które nie zwiększają wydolności i tylko pomagają mojemu ciału funkcjonować. Jeżeli chodzi o zarzucany mi doping, jestem zupełnie czysta".
Wywiad przeprowadziła organizacja Antidoping Norge dla swojego magazynu "Ren Idrett" (Czysty Sport), we współpracy z TV2, podczas zgrupowania norweskich biegaczek w Val Senales w Alpach.
Bjoergen podkreśliła, że bardzo ją bolały zarzuty rywalek, szczególnie Justyny Kowalczyk, o stosowanie lekarstwa na astmę jako dopingu.
- To było bardzo przykre i bolesne. Dziwi mnie jej przerażająca wręcz niewiedza. Wielokrotne badania medyczne wykazały, że lek, który stosuję - Symbicort, nie posiada działania podwyższającego wydolność, jeżeli stosujący go nie jest chory. Posiadam pozwolenie od międzynarodowej federacji narciarskiej FIS, a wszystkie badania, które przeszłam, wskazały wyraźnie, że jestem uprawniona do jego stosowania.
Bjoergen zwróciła również uwagę na opinie pojawiające się w prasie zagranicznej, m.in. polskiej.

- Istnieją tacy, którzy uważają, że za moimi wynikami musi stać coś jeszcze, że cała Marit jest "fizyczną niemożliwością". Niektórzy idą nawet dalej i wręcz sugerują, że stosuję doping od dzieciństwa, wskazując na budowę mojego ciała i muskulaturę.
Norweżka podkreśliła kilkakrotnie, że jest "czysta".

- Zdaję sobie jednak sprawę, że tak długo, jak będę na szczycie, będą się cały czas pojawiać podejrzenia i nauczyłam się już z tym żyć - podsumowała.

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej