Australian Open: afera piruetowa, czyli seksizm na korcie
Eugenie Bouchard jest na ustach wszystkich obserwatorów wielkoszlemowego turnieju Australian Open. O 20-letniej tenisistce z Kanady nie mówi się jednak ze względu na jej bardzo dobre wyniki w pierwszych rundach zawodów, lecz w związku z tzw. "aferą piruetową".
2015-01-23, 22:02
Siódma tenisistka światowego rankingu ma rzeszę wiernych fanów i jest jedną z najbardziej popularnych zawodniczek na profilach społecznościowych - Twitterze i Facebooku. Zamieszcza tam tysiące zdjęć - często z dowcipnymi komentarzami, które robią furorę w sieci.
Tym razem jednak głośno zrobiło się o Bouchard w związku z wywiadem pomeczowym, jakiego udzieliła na kortach w Melbourne.
YouTube/TENNIS HD
REKLAMA
Kanadyjka po zwycięstwie w 1/32 finału Australian Open z Belgijką Kiki Bertens 6:3, 6:0 została poproszona przez prowadzącego rozmowę o... zrobienie piruetu, by można było zobaczyć w pełnej krasie jej strój tenisowy. Zszokowana tenisistka najpierw nie wiedziała, jak się zachować, potem uległa jednak prośbie, ale na sam koniec ukryła twarz w dłoniach lekko zawstydzona całą sytuacją.
YouTube/TasiaDMail
Za "aferą piruetową" (ang. "twirlgate") stoi Ian Cohen - australijski dziennikarz z ponad 20-letnim doświadczeniem. Obecnie pracuje on dla australijskiego związku tenisowego i przeprowadza wywiady pomeczowe na kortach w Melbourne. Pokazywane są one w stacjach, które wykupiły prawa do transmisji wielkoszlemowego turnieju.
REKLAMA
Zachowanie Iana Cohena spotkało się już z ostrą krytyką całego środowiska tenisowego. Billie-Jean King - 12-krotna triumfatorka turniejów Wielkiego Szlema stwierdziła, że prośba o piruet miała charakter seksistowski. - Prowadzący wywiady w Australian Open, który prosi kobiety o piruet na korcie, przekroczył granicę. To było naprawdę seksistowskie. Jeśli prosi się o piruety kobiety - należy też prosić mężczyzn - podkreśliła.
Z kolei numer 1 światowego tenisa - Amerykanka Serena Williams przyznała, że nie poprosiłaby czołowych tenisistów - Rafaela Nadala, czy Rogera Federera o zrobienie piruetu.
Sama Bouchard po wygraniu kolejnego meczu z Francuzką Caroline Garcią 7:5, 6:0 i awansie do 1/8 finału turnieju dość łagodnie opowiadała o incydencie. - Myślę, że to było trochę zabawne. Wiecie - nie mam problemu z robieniem piruetu na korcie, jeśli faceci będą prężyli swoje mięśnie po meczu, czy coś w tym stylu - zażartowała Kanadyjka. - Osobiście nie jestem tym urażona. To było powiedziane pod wpływem chwili, ale zabawne jest, jak żyje to teraz własnym życiem. Ja z kolei spróbuję się skupić jedynie na tenisie - dodała.
Później Bouchard zamieściła jeszcze tweeta odnośnie całej sprawy, który w zabawny sposób zwracała uwagę, że mogło być gorzej, gdyż prowadzący zamiast o piruet mógł ją poprosić o "twerk" - a więc rodzaj tańca o zabarwieniu erotycznym, który jest popularny głównie wśród kobiet i polega na rytmicznym potrząsaniu pośladkami.
REKLAMA
W 1/8 finału Eugenie Bouchard zmierzy się z Rumunką Iriną Begu, która jest sklasyfikowana na 42. miejscu w rankingu WTA. Czy i po tym meczu Kanadyjka będzie mogła zamieścić zwycięskie "selfie"?
Marcin Nowak, PolskieRadio.pl
REKLAMA