Ekstraklasa: Śląsk Wrocław - Podbeskidzie. Bez bramek we Wrocławiu
Zespoły Śląska Wrocław i Podbeskidzia Bielsko-Biała nie stworzyły wielkiego widowiska i sprawiedliwie podzieliły się punktami. Gospodarze nadal pozostają wiosną bez wygranej.
2015-04-04, 18:05
Posłuchaj
Pierwszy kwadrans mógł być dużym zaskoczeniem dla miejscowych kibiców, bo to nie wrocławianie, ale "Górale" częściej gościli pod polem karnym rywala. Podbeskidzie od pierwszej minuty grało wysokim pressingiem, z którym Śląsk nie mógł sobie radzić. Pomocnicy miejscowych byli odcinani od podań i naciskani obrońcy ratowali się długimi wykopami w kierunku osamotnionego Marco Paixao. Bielszczanie po przejęciu piłki starali się natomiast prostymi środkami szybko przedostawać w pole karne gospodarzy i często się im to udawało, ale akcjom brakowało wykończenia.
Po 20 minutach sytuacja się nieco odwróciła. Podbeskidzie bardziej się cofnęło i Śląsk przyjął inicjatywę. Wolne i czasami zbyt koronkowe akcje nie przynosiły jednak efektu. Najlepszą okazję w pierwszej połowie gospodarze mieli nie po ataku pozycyjnym, ale kontrze. Słowak Robert Pich miał już przed sobą tylko swojego rodaka Richarda Zajaca, lecz zamiast do siatki trafił w bramkarza gości.
W odpowiedzi ładnym zagraniem popisał się Damian Chmiel. Pomocnik Podbeskidzia przyjął piłkę stojąc tyłem do bramki, szybko się odwrócił i oddał strzał, ale Mariusz Pawełek, który wrócił do gry po blisko dwumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją, nie dał się zaskoczyć.
Po przerwie tempo gry wyraźnie siadło i na boisku działo się niewiele ciekawego. Podbeskidzie skupiało się na głównie defensywie i szukało szans w kontratakach. Śląsk był częściej przy piłce, ale atakował zbyt wolno, aby móc zaskoczyć obronę rywali. A kiedy już była taka szansa się nadarzała, marnował ją zbyt skomplikowaną próbą rozegrania akcji, w czym przodowali bracia Paixao.
REKLAMA
Spotkanie ożywiło się dopiero w końcówce, kiedy goście zaatakowali odważniej i tym samym więcej miejsca na swoje akcje mieli miejscowi. Pierwsi okazję mieli przyjezdni, kiedy piłka o centymetry minęła bramkę po ładnym uderzeniu Chmiela. W odpowiedzi Milos Lacny technicznym uderzeniem próbował pokonać Zajaca, ale trafił w słupek.
Minutę później słowackiego napastnika Śląska nie było już na boisku. Po ostrym ataku wślizgiem został ukarany żółtą kartką, a ponieważ było to drugie takie upomnienie, musiał zejść do szatni. W sumie Lacny na boisku przebywał około 10 minut.
Podbeskidzie próbowało wykorzystać grę w przewadze, ale poza dośrodkowaniami, z którymi obrońcy gospodarzy radzili sobie bez problemu, nie potrafiło zagrozić Pawełkowi.
Śląsk Wrocław - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:0
Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Mariusz Pawelec, Flavio Paixao, Tom Hateley, Milos Lacny. Podbeskidzie Bielsko-Biała: Tomasz Górkiewicz, Bartłomiej Konieczny, Marek Sokołowski. Czerwona kartka za drugą żółtą - Śląsk Wrocław: Milos Lacny (87).
REKLAMA
Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów 8 149.
Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Dudu Paraiba - Flavio Paixao, Tomasz Hołota, Tom Hateley, Peter Grajciar (71. Krzysztof Danielewicz), Robert Pich (76. Milos Lacny) - Marco Paixao.
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Richard Zajac - Tomasz Górkiewicz, Bartłomiej Konieczny, Pavol Stano, Piotr Tomasik - Marek Sokołowski, Adam Deja, Maciej Iwański, Bartosz Śpiączka (72. Robert Demjan), Damian Chmiel (88. Piotr Malinowski) - Maciej Korzym (62. Krzysztof Chrapek).
REKLAMA
man
REKLAMA