Wimbledon 2015: Radwańska nie jest już dziewczynką do bicia, Janowicz musi pominąć "cyrki"
- Miejmy nadzieję, że ten "trawiasty moment” będzie dla Agnieszki Radwańskiej taką odskocznią psychiczną, że zrobiła sobie kilka dodatkowych "roboczogodzin” pod stresem, przy sędziach, o stawkę, punkty i pieniądze, więc to na pewno zaprocentuje - mówi Lech Sidor, trener tenisa w rozmowie z Polskim Radiem.
2015-06-29, 14:32
Posłuchaj
O rozpoczynającym się turnieju na kortach Wimbledonu z trenerem tenisa Lechem Sidorem rozmawiał Filip Jastrzębski (IAR)
Dodaj do playlisty
W poniedziałek rusza tenisowy turniej wielkoszlemowy Wimbledon, który zostanie rozegrany już po raz 129. Tytułów sprzed roku bronią Czeszka Petra Kvitova i Serb Novak Djoković. Na kortach All England Lawn Tennis and Croquet Club zaprezentują się także Polacy - Agnieszka i Urszula Radwańskie, Magda Linette oraz Jerzy Janowicz.
W pierwszym dniu zawodów zagrają młodsza z sióstr Radwańskich oraz Janowicz. Agnieszka Radwańska, która przed trzema laty dotarła do finału, we wtorek zmierzy się z Czeszką Lucie Hradecką.
- Wydaje mi się, że ona już się przełamała w ostatnich dniach. W Eastbourne grała świetnie i trzeba przyznać, że wieje optymizmem. Trawa ją lubi, a to jest specyficzna nawierzchnia - inny kozioł, inny sposób biegania. Radwańska sama powiedziała, że musi grać bardzo nisko na nogach, ale od razu podkreśliła, że ona to lubi i dobrze się z tym czuje. Miejmy nadzieję, że ten "trawiasty moment” będzie dla niej taką odskocznią psychiczną, że zrobiła sobie kilka dodatkowych "roboczogodzin” pod stresem, przy sędziach, o stawkę, punkty i pieniądze, więc to na pewno zaprocentuje. Być może znowu zawodniczki, które spotka Radwańska na swojej drodze, zaczną się jej bać i to nie będzie już dziewczynka do bicia na kortach ceglanych czy na cemencie, gdzie szło jej jak po gruzie, natomiast na trawie to jest zupełnie inny rozdział - mówi Lech Sidor, trener tenisa.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Jerzy Janowicz, który też lubi grać na trawie i odnosił sukcesy na Wimbledonie, w pierwszej rundzie spotka się z Turkiem Marcelem Ilhanem, notowanym na 80. miejscu w rankingu ATP.
- Na trawie w turnieju męskim nie będzie chyba łatwych przeciwników, bo tam każdy jest mocny i dobrze przygotowany. Ilhan jest takim zawodnikiem, który błysnął w tym sezonie i tu się trzeba będzie mocno napracować. Janowicz nie dostanie nic za darmo, musi dobrze serwować i nie pokazywać swoich "cyrków”, bo on często przegrywa właśnie sam ze sobą.
O tym, co czeka kibiców tenisa w kolejnej odsłonie najsłynniejszego turnieju tenisowego świata, z trenerem tenisa Lechem Sidorem rozmawiał Filip Jastrzębski. Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
Wimbledon to najstarszy tenisowy turniej na świecie
Nic więc dziwnego, że zdążył obrosnąć wieloma mniej lub bardziej znanymi zwyczajami i niepisanymi regułami dotyczącymi zarówno zawodników jak i kibiców.
REKLAMA
Do rangi symbolu turnieju rozgrywanego w południowo-zachodnim Londynie urosły truskawki ze śmietaną, którymi zajadają się kibice. Takich tradycji i ciekawostek jest jednak dużo więcej.
BBC wyliczyła, że podczas tegorocznego turnieju zużytych zostanie ponad 54 tys. piłek, 2 tys. rakiet tenisowych a 662 mecze we wszystkich turniejach obsłuży około 250 chłopców i dziewcząt do podawania piłek.
Tegoroczna pula nagród to 26,75 mln funtów. Najwięcej zarobią rzecz jasna zwycięzcy turniejów singlowych - po 1,88 mln funtów, najlepsi debliści otrzymają po 340 tys. funtów na parę a zwycięzcy miksta po 100 tys. funtów na parę.
REKLAMA
BBC wylicza dalej, że w trakcie turnieju podanych zostanie 207 tys. posiłków, 350 tys. filiżanek kawy i herbaty, 230 tys. szklanek słynnego Pimm'sa oraz 28 tys. butelek szampana. Sami zawodnicy zjeść mają około 15 tys. bananów.
W dowolnym momencie na terenie klubu przebywać ma średnio 39 tys. osób. W obsługę medialną turnieju zaangażowanych będzie 3250 osób, w tym 600 dziennikarzy, 200 fotoreporterów oraz prawie 2,5 tys. pracowników ekip transmisyjnych.
Dziennikarz radiowej Jedynki - Cezary Gurjew o szansach Polaków na wielkoszlemowym Wimbledonie
Jednym z symboli Wmbledonu od kilkunastu lat jest odstraszający z kortów gołębie sokół. W 1999 roku do tej roli zatrudniono ptaka o imieniu Hamish, zastąpionego następnie przez Rufusa, który pracuje na kortach po dzień dzisiejszy. W 2012 roku cała Anglia przeżywała chwile strachu, kiedy okazało się, że Rufus został skradziony. Na szczęście po trzech dniach ptak odnalazł się cały i zdrowy. Sokół posiada swoje konta na Facebooku i Twitterze, a także przepustkę ze zdjęciem uprawniającą do wstępu na korty.
Mówiąc o wimbledońskich tradycjach należy rozpocząć od słynnego kortu centralnego, zbudowanego w 1922 roku, który z niewielkimi uszkodzeniami przetrwał II wojną światową i niemieckie bombardowania. Jest to zarazem jedyny kort, na którym podczas turniejowych meczów nie pojawiają się reklamy sponsorów. W 2009 roku wśród Brytyjczyków toczyła się zażarta debata na temat zamontowania nad nim zamykanego dachu. Wielu tradycjonalistów uważało to za nadmierną ingerencję w status tego miejsca.
REKLAMA
Cały szereg specyficznych zasad dotyczy również samej organizacji turnieju, zaczynając od rozstawienia zawodników przez ustalenie terminarza meczów a skończywszy na regulaminie ubioru zawodników, a także pokłonach w kierunku 74-osobowej loży królewskiej na korcie centralnym.
ah, IAR, PAP
REKLAMA