Kto zatopił Widzew Łódź? Zbigniew Boniek wśród winnych?
- Jestem zupełnie spokojny. Zostawiam klub w naprawdę dobrych rękach i mam nadzieję, że za kilka lat będę oglądał Widzew wśród liczących się drużyn europejskich - mówił obecny prezes PZPN Zbigniew Boniek 7 lat temu, gdy sprzedawał akcje Widzewa Łódź Sylwestrowi Cackowi.
2015-07-02, 15:47
Powiązany Artykuł
Rzeczywistość okazała się jednak zgoła inna, niż wyobrażał sobie to Boniek. Widzew Łódź w chwili przejęcia udziałów przez biznesmena z Piaseczna spadał z najwyższej klasy rozgrywkowej. Nie zniechęcało to jednak Cacka, który już układał plany podboju nie tylko polskiej Ekstraklasy, ale też w niedalekiej przyszłości - Europy. 7 lat później nie ma już czego podbijać - Widzew przestał istnieć.
Korupcja za czasów Bońka i Wojciecha Sz.
W sezonie 2008/09 Widzew bez problemu wygrał rozgrywki pierwszej ligi, ale w tym momencie przyszedł pierwszy cios. Awans do Ekstraklasy został wstrzymany, gdyż PZPN ukarał łódzki klub w związku z zarzutami o ustawianie spotkań. Sprawa miała związek z Wojciechem Sz., który zainwestował w Widzew wraz ze Zbigniewem Bońkiem parę lat wcześniej.
- Pamiętam, że przed sezonem 2004/2005 zadzwonił do mnie Zbigniew Boniek. Zaproponował mi spotkanie, spotkaliśmy się w jakiejś restauracji w Warszawie. W czasie tej rozmowy Boniek zaproponował mi wejście jako sponsora i prowadzenie Widzewa Łódź. Boniek widział mnie jaką osobę, która będzie jednym ze sponsorów Widzewa Łódź. Ja powiedziałem, że muszę się zastanowić. (...) Po rozmowie z żoną i z powodu tego, że propozycję złożył mi sam Boniek postanowiłem zainwestować w Widzew Łódź - czytamy o początkach Sz. w Widzewie w wyjaśnieniach składanych już we wrocławskiej prokuraturze, zamieszczonych na blogu Piłkarska Mafia.
REKLAMA
W grudniu 2007 Wojciech Sz. odszedł z klubu, odsprzedając swoje udziały głównemu właścicielowi, Sylwestrowi Cackowi. Odejście to odbyło się jednak w atmosferze skandalu. Sz. został najpierw zatrzymany, a w 2010 roku wrocławska prokuratura postawiła mu łącznie 32 zarzuty korupcyjne. Biznesmen przyznał się do przekupowania sędziów i obserwatorów w celu osiągnięcia rezultatów korzystnych dla Widzewa, zastrzegając przy tym, że robił to w tajemnicy przed władzami klubu.
Boniek nic nie wiedział o korupcji?
- Nie wiem co robił Sz.. Wiem natomiast, że w Widzewie nie było jednego przesłuchanego, ani skazanego. Widzew był ofiarą korupcji. A Boniek nie tylko o korupcji nic nie wiedział, ale był przeciw. Natomiast mamy problem, bo jest wiele rzeczy z przeszłości, z którymi trzeba sobie poradzić - mówił o tej sprawie w wywiadzie dla "Polska The Times" Boniek już po wyborze na prezesa PZPN (rozmowa z 14 stycznia 2013 roku).
Wojciech Sz. został oskarżony w lipcu 2010 i dobrowolnie poddał się karze. Do dziś jednak nie został skazany (kwestie formalne i problemy zdrowotne), choć chciał dla siebie kary 4 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat oraz 503 200 zł grzywny.
Widzew Łódź złożył nawet wniosek o odszkodowanie przeciwko Wojciechowi Sz.. Według Cacka brak awansu do Ekstraklasy kosztował go 15 milionów złotych.
REKLAMA
Klub odradza się za Cacka
Po zamieszaniu w związku z korupcją prezes Widzewa powiedział w jednym z wywiadów, że czuje się oszukany. W domyśle przez byłych właścicieli klubu, którzy sprzedali mu drużynę z piętnem ustawionych spotkań.
- Przede wszystkim to nic nie sprzedaliśmy. Pan Cacek założył nową spółkę z kapitałem chyba 2-3 milionowy, do której razem z Wojtkiem weszliśmy, przejmując po 12 procent akcji. Pozostałe wziął nowy właściciel. Pan Cacek może czuć się oszukany, ale nie przeze mnie, tylko przez Wojciecha Sz.. Nie dziwę się jego rozgoryczeniu - odpowiadał na te zarzuty Zbigniew Boniek tuż po ukaraniu Widzewa za korupcję (2008 rok).
Cacek nie zamierzał jednak rezygnować i w kolejnym sezonie łódzki klub awansował do Ekstraklasy. Po powrocie do najwyższej klasy rozgrywkowej zespół uplasował się na bezpiecznej 9. pozycji (sezon 2010/11).
REKLAMA
Powolny upadek i śmierć Widzewa
Potem było już jednak coraz gorzej. Sportowe wyniki pozostawiały wiele do życzenia, a w klubie rosło zadłużenie. Po trzech latach klub nie tylko ponownie spadł z Ekstraklasy, ale miał też 20-milionowe zadłużenie. Sąd Gospodarczy w Łodzi zatwierdził jednak układ Widzewa z wierzycielami i spłata długu został rozłożone na 15 lat. W marcu tego roku jedna z rat nie zostaje już jednak spłacona.
Agonia sięga zenitu, gdy w marcu 2015 roku Sylwester Cacek podejmuje decyzję, że w rundzie wiosennej Widzew swoje mecze ligowe będzie rozgrywał w Byczynie koło Poddębic. Trzy miesiące później zespół spada do 2. ligi po 43 latach gry na wyższych poziomach rozgrywkowych.
1 lipca Komisja Odwoławcza PZPN ostatecznie odrzuca wniosek Widzewa o przyznanie licencji do gry w drugiej lidze, co oznacza śmierć dla łódzkiego klubu.
Widzew to jeden z najbardziej utytułowanych polskich klubów. Czterokrotnie zdobył mistrzostwo Polski, siedmiokrotnie wicemistrzostwo, a raz puchar kraju. Jest ostatnim, jak dotąd, polskim uczestnikiem fazy grupowej Ligi Mistrzów (1996/97). Największym sukcesem łodzian był awans do półfinału Pucharu Europy w 1983 roku, po wyeliminowaniu w ćwierćfinale ówczesnej potęgi piłkarskiej - Liverpoolu.
REKLAMA
Widzew Łódź w meczu z Broendby Kopenhaga o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów (komentuje dziennikarz Polskiego Radia - Tomasz Zimoch)
YouTube/CybulM
Teraz wszystko wskazuje na to, że - podobnie jak ŁKS Łódź i Polonia Warszawa w 2013 roku - Widzew rozpocznie nowy sezon od 4. ligi (piąty poziom rozgrywek).
Prezes PZPN poucza Cacka - sam nie ma sobie nic do zarzucenia
Prezes PZPN Zbigniew Boniek przez 7 lat występował w łódzkim Widzewie (1975-82). To właśnie w tym klubie przebił się później do reprezentacji Polski, a w końcu przeszedł do piłkarskiej potęgi - Juventusu Turyn. Boniek wielokrotnie podkreślał, że ma słabość do zespołu z Al. Józefa Piłsudskiego. Ale czy najpierw jako inwestor, a później działacz PZPN nie ma sobie nic do zarzucenia, skoro kierował klubem, gdy Wojciech Sz. kupował mecze?
Na razie prezes PZPN całą winą obarcza Sylwestra Cacka, wychwalając jednocześnie swój okres rządów w klubie. - Parzę na to trochę z zażenowaniem, bo słyszę, że jakieś 60 mln złotych pan Cacek wydał i trochę mnie to wszystko zastanawia, jak można na tym poziomie piłki tak wielkie pieniądze wydawać. A sytuacja jest jaka jest - oni sobie z tym zupełnie nie poradzili - powiedział w rozmowie z Radiem Łódź Boniek.
- Jak ja przyszedłem do Widzewa to był w gorszej sytuacji niż dzisiaj. Wyprowadziliśmy go na prostą, weszliśmy do Ekstraklasy. Mieliśmy 5-6 pracowników w klubie, a później jak przyszedł pan Cacek nastąpiło przewartościowanie - wielu ludzie, wielkie pieniądze. Powiedzmy sobie szczerze nie tak to powinno wyglądać - dodał prezes PZPN.
REKLAMA
Marcin Nowak, PolskieRadio.pl
REKLAMA