US Open: Djoković lepszy od Federera w finale. "Musiałem wspiąć się na wyżyny umiejętności"

Najwyżej rozstawiony Novak Djoković pokonał wicelidera rankingu tenisistów Szwajcara Rogera Federera 6:4, 5:7, 6:4, 6:4 w finale turnieju US Open. Serb wywalczył 10. tytuł wielkoszlemowy, a w nowojorskiej imprezie triumfował po raz drugi w karierze.

2015-09-14, 10:00

US Open: Djoković lepszy od Federera w finale. "Musiałem wspiąć się na wyżyny umiejętności"

Posłuchaj

W finale lider światowego rankingu Novak Djoković pokonał Szwajcara Rogera Federera 6:4, 5:7, 6:4, 6:4. O szczegółach Jan Pachlowski (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Powiązany Artykuł

tenis 1200 F.jpg
Tenis

Mecz rozpoczął się z ponadtrzygodzinnym opóźnieniem spowodowanym deszczem. Na początku lepiej prezentował się Djoković, który od razu postawił na ofensywną grę. Już na wstępie Federer musiał bronić trzech „break pointów”. Wówczas jeszcze wyszedł z trudnej sytuacji obronną ręką. W kolejnym gemie przy własnym podaniu jednak obronił dwie takie piłki, a przy kolejnej spasował.

Dobrą passę Serba przystopował nieco mały wypadek przy stanie 2:1. Przewrócił się podczas jednej z akcji, uderzając prawą ręką o kort i ścierając z niej do krwi skórę. Wybiło go to nieco z rytmu, z czego skorzystał Szwajcar. Przejął on inicjatywę i wyszedł na prowadzenie 3:2. Wówczas o przerwę medyczną poprosił zawodnik z Belgradu.

Po powrocie na kort role się odwróciły. Wicelider rankingu wydawał się spięty i popełniał sporo niewymuszonych błędów. Djokovic zanotował kolejnego "breaka”, kluczowego dla losów tej partii, w siódmym gemie. Przy stanie 5:3 nie wykorzystał piłki setowej, ale nadrobił to po kilku minutach. W inauguracyjnej odsłonie obaj tenisiści mieli spore kłopoty z trafieniem pierwszego podania.

REKLAMA

W drugiej partii bardziej agresywny styl zaczął prezentować Federer. W drugim gemie zawodnik z Belgradu musiał bronić aż pięciu "break pointów”. Szwajcar wyraźnie się rozluźnił i trzy kolejne gemy przy własnym serwisie zapisał bez straty punktu. W dalszej części seta trwała wyrównana walka. W 10. gemie Federer nie wykorzystał dwóch piłek setowych. Przy stanie 6:5 zmarnował trzecią, ale przy kolejnej okazji już się zrehabilitował.

Trzecia odsłona zaczęła się bardzo podobnie do inauguracyjnej. Na przełamanie Serba w trzecim gemie Federer od razu odpowiedział tym samym. Pomógł mu w tym nieco rywal, który popełnił podwójny błąd. Wicelider światowej listy często chodził wówczas do siatki i nieraz przynosiło to pozytywny skutek. W drugiej części tej odsłony po obu graczach widać było narastające zmęczenie. Lepiej poradził sobie z nim zawodnik z Bałkanów, który przy stanie 3:4 dwukrotnie był o krok od straty podania, ale zamiast "breaka" po stronie Szwajcara po chwili zanotował go lider listy ATP. Federer miał dwie szanse na przedłużenie rywalizacji w tej partii, ale nie wykorzystał żadnej z nich.

Pierwsza część kolejnego seta zwiastowała szybki koniec tego meczu. Szwajcar wyraźnie opadł z sił, był coraz wolniejszy i nie dobiegał do wielu zagrań rywala. Djokovic przełamał go na samym początku i powtórzył to przy stanie 4:2. Wydawało się, że za chwilę dokończył dzieła, ale będący pod ścianą Federer pokazał jeszcze pazur i zaimponował walecznością. Wygrał dwa gemy z rzędu, a w 10. prowadził 40:15. Wtedy jednak efektowny powrót zanotował Serb, który znacząco pomógł sobie serwisem.

W trwającym trzy godziny i 22 minuty spotkaniu Djokovic posłał jednak tylko trzy asy, a jego przeciwnik 11. Ten ostatni popełnił jednak więcej niewymuszonych błędów - 54, przy 37 Serba. Bardziej ryzykowna gra Szwajcara miała też przełożenie na statystykę uderzeń wygrywających. Zgromadził ich on 56, a jego rywal o 21 mniej.

REKLAMA

Była to 42. konfrontacja tych tenisistów. Bilans jest obecnie remisowy. W tym roku zmierzyli się sześciokrotnie, za każdym razem w finale. Djoković był lepszy czterokrotnie m.in. w lipcowym Wimbledonie. Z kolei zawodnik z Bazylei cieszył się ze zwycięstwa w ich poprzednim meczu - w sierpniu w Cincinnati.

Tenisista z Belgradu dominuje na światowych kortach w tym sezonie. Wystąpił w finałach wszystkich czterech odsłon Wielkiego Szlema. Poza US Open triumfował także w Australian Open i Wimbledonie.

Jest on trzecim tenisistą w liczonej od 1968 roku Open Erze, któremu udało się wystąpić we wszystkich czterech finałach Wielkiego Szlema w danym sezonie. Wcześniej dokonali tego Rod Laver (1969) i Federer (2006, 2007 i 2009). Australijczyk jako jedyny w tym gronie może pochwalić się triumfem we wszystkich tych spotkaniach, czyli zdobyciem kalendarzowego Wielkiego Szlema.

REKLAMA

Ma na koncie dziesięć zwycięstw w turniejach tej rangi. Awansował na siódme miejsce w klasyfikacji wszech czasów triumfatorów Wielkiego Szlema w singlu, zrównując się z Amerykaninem Billem Tildenem. Prowadzi Federer z 17 tytułami.

W decydującym spotkaniu takich zawodów Serb zagrał po raz 18. W finale w Nowym Jorku 28-letni Serb wystąpił po raz szósty. Na kortach Flushing Meadows wygrał dopiero po raz drugi. Wcześniej udało mu się to cztery lata temu.

Federer świętował sukces w tym turnieju pięć razy z rzędu, ale od ostatniego minęło siedem lat. 34-letni zawodnik może pochwalić się rekordowymi 17 tytułami wielkoszlemowymi. Na kolejne zwycięstwo w zawodach tej rangi czeka jednak od ponad trzech lat. Ostatnie zanotował w Wimbledonie w 2012 roku. W tym roku Nowym Jorku w drodze do finału nie stracił seta.

W niedzielę zaliczył występ w 27. decydującym meczu Wielkiego Szlema. Został najstarszym finalistą imprezy tej rangi od 10 lat. W 2005 roku - także na Flushing Meadows - dotarł do tego etapu 35-letni wówczas Andre Agassi.

REKLAMA

Począwszy od French Open z 2005 roku, to 40 z 44 kolejnych odsłon Wielkiego Szlema wygrali w męskim singlu przedstawiciele "Wielkiej Czwórki”, do której zaliczani są: Djoković, Federer, Hiszpan Rafael Nadal oraz Brytyjczyk Andy Murray.

Za niedzielny triumf Serb otrzymał czek na 3,3 miliona dolarów. Dodatkowo dostał premię w wysokości 500 tys. USD za wygranie rywalizacji w US Open Series, czyli cyklu uwzględniającym turnieje w Ameryce Północnej poprzedzające nowojorską imprezę. Federer wzbogacił się o 1,6 mln dol.

Źródło: Agencja TVN/x-news

Po finale singla mężczyzn US Open powiedzieli:

Djoković: Musiałem wspiąć się na wyżyny umiejętności, by wywalczyć to trofeum. Dołączam do grona osób, które zachwycają się grą Rogera i tym, jak się spisywał w Nowym Jorku. On wciąż się rozwija. Ogromnie go szanuję. Wiedziałem, że zagra agresywnie i będzie szukał uderzeń wygrywających. W końcówce pokazał, że jest prawdziwym mistrzem, który zawsze walczy. O czym myślałem pod koniec czwartego seta? Nie myślałem. Byłem bardzo zmęczony, graliśmy ponad trzy godziny. Wcześniej jeszcze ponad trzy godziny czekaliśmy w szatni na rozpoczęcie meczu. To ciężkie pod względem psychicznym. To dla mnie wyjątkowy sezon. Obok tego sprzed czterech lat chyba najlepszy w karierze. Tym cieszę się bardziej niż poprzednimi, bo jestem teraz mężem i ojcem. To sprawia, że sukces smakuje jeszcze bardziej słodko. Będę się tym delektował najlepiej, jak potrafię.

Federer: To były dla mnie wspaniałe dwa tygodnie, cały okres startów w Ameryce był fantastyczny. Jestem bardzo zadowolony ze swojej gry. Ponowny udział w finale Wielkiego Szlema to miejsce, w którym chcę być. Gra przeciwko wielkiemu mistrzowi, jakim jest Novak, to zawsze wyzwanie. Nasza rywalizacja to dobra sprawa. Trudno nam się gra ze sobą, a po każdym kolejnym meczu wiemy coraz więcej o swojej grze. Wydaje mi się, że taktyką, którą obrałem podczas tegorocznego US Open sprawdziła się i jestem pewny, że wykorzystam ją w przyszłości w spotkaniach przeciwko Djokovicowi, ale i wielu innymi zawodnikom. Jestem też zadowolony ze swojej formy fizycznej. Wciąż mam dużą motywację, chęć do pracy i dużo pasji.

REKLAMA

Wynik finału gry pojedynczej mężczyzn:

Novak Djokovic (Serbia, 1) - Roger Federer (Szwajcaria, 2) 6:4, 5:7, 6:4, 6:4.

man

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej