Artur Szpilka - Deontay Wilder. Jeden błąd zadecydował. "Przepraszam, że Was zawiodłem"

Chwila nieuwagi Polaka i jeden niesamowity cios Deontaya Wildera - tyle wystarczyło, by Artur Szpilka pożegnał się z marzeniami o tytule mistrza świata wagi ciężkiej.

2016-01-17, 12:50

Artur Szpilka - Deontay Wilder. Jeden błąd zadecydował. "Przepraszam, że Was zawiodłem"
Artur Szpilka . Foto: facebook Artur Szpilka/screen

Posłuchaj

Jan Pachlowski o porażce Artura Szpilki z Deontayem Wilderem (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Cios, który powalił Szpilkę na deski, wyglądał strasznie, to jeden z tych nokautów, po których trzeba obawiać się o zdrowie zawodnika. Wystarczy wspomnieć, że zawodnik nie był w stanie samodzielnie opuścić ringu, jego ekipa i lekarze przez 10 minut próbowali go ocucić jeszcze w brooklyńskiej hali, ostatecznie jednak został zniesiony na noszach i trafił do szpitala. 

Wygląda na to, że "Szpila" doszedł już do siebie, jego krótki komentarz po walce pokazał, że jest rozczarowany przegraną. 

"

U mnie wszystko ok ! Przepraszam ze Was zawiodlem... I dziękuję za wspaniały doping... 󾮖󾮖󾮖󾮗

Posted by Artur Szpilka on 16 stycznia 2016

Mimo tego trzeba jednak zauważyć, że jego zapowiedzi przed pojedynkiem nie były wymysłem - w ringu prezentował się dobrze, walczył dojrzale i zachowywał zimną głowę. Deontay Wilder wygrywał jednak na punkty i Polak musiał zaryzykować. Wydawało się, że był blisko tego, by przejąć inicjatywę i wyjść na prowadzenie, jednak Amerykanin zostawił dla rywala wyjątkowo przykrą niespodziankę i wykorzystał chwilę, na którą czekał przez dziewięć rund.

REKLAMA

Media w USA, przypominając druzgoczący cios Deontaya Wildera, którym znokautował Artura Szpilkę w walce o mistrzostwo świata organizacji WBC w wadze ciężkiej, podkreślają, że do tego czasu pojedynek był wyrównany. Postawę polskiego boksera docenili też kibice.

Jak podkreślają dziennikarze z USA, rezultat pojedynku w Nowym Jorku niemal do końca nie był pewny. Mówią też o zatroskaniu Amerykanina stanem zdrowia rywala. Podkreślają też, że 30-letni bokser wcale nie stoczył rewelacyjnej walki i nie zdominował Szpilki tak, jak się tego spodziewano.

"To nie był wielki pojedynek Deontaya. Dopóki nie znokautował rywala w 9. odsłonie, walka wydawała się być w wielu rundach bardzo wyrównana i rozstrzygnięcie nie było pewne” - ocenił BoxingNews24.

REKLAMA

Źródło: Press Focus/x-news

- Artur zdecydowanie był mocnym rywalem, postawił twarde warunki. Zrobił wszystko, co mógł. Moje modlitwy są z nim. Ludzie tego nie rozumieją, ale boks to niebezpieczny sport. Za każdym razem ryzykujemy swoim życiem, zdrowiem. Wiemy już, że czuje się dobrze, mam nadzieję, że potem będzie jeszcze lepiej - tłumaczył "Bronze Bomber", który po raz trzeci obronił wywalczony przed rokiem pas mistrzowski World Boxing Council.

Nie wszyscy jednak są zdania, że Szpilka był gotowy do walki z Amerykaninem o pas mistrza świata. Dariusz Michalczewski uważa, że dopuszczenie do tego starcia było oczywistą pomyłką promotora. 

- To był ewidentny błąd promotora, który wsadził Artura na minę. Pan Wasilewski powinien mieć jakieś wyczucie, bo Szpilka do takiej walki nie był gotowy ani teraz, ani nie będzie nawet za 2 lata - powiedział były mistrz świata zawodowców federacji WBO, WBA, IBF w kategorii półciężkiej oraz WBO w kategorii junior ciężkiej.

REKLAMA

Źródło: Press Focus/x-news

ps, PolskieRadio.pl, RingPolska.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej