Premier League: zmiana warty w Anglii? Leicester i Tottenham na szczycie tabeli
Po 25. kolejkach na pierwszych dwóch miejscach w Premier League będą Leicester City i Tottenham, co może być prawdziwym szokiem dla angielskich kibiców.
2016-02-07, 14:50
Sobota miała być dniem prawdy dla zespołu, w którego kadrze jest Marcin Wasilewski. Sensacyjny lider rozgrywek mierzył się z wicemistrzem Anglii, Manchesterem City, który co roku jest w stanie wydawać dziesiątki miliony funtów na zawodników z najwyższej półki i do nowych rozgrywek przystępuje do tylko z jednym celem - zdobyć tytuł.
Największa sensacja w historii
Wielki kryzys przeżywa Chelsea, która z mistrza Anglii stała się zespołem, którego nie boi się praktycznie nikt - fatalny start sezonu sprawił, że obecnie "The Blues" są w dolnej części tabeli, a zmiana trenera z Jose Mourinho na Guusa Hiddinka nie przyniosła wielkiej jakościowej zmiany - drużyna co prawda nie przegrywa pod wodzą Holendra, ale w żaden sposób nie da się jej porównać z ubiegłorocznym, mistrzowskim sezonem.
Na właściwe tory wciąż nie może wrócić Manchester United, a Arsenal nie wykorzystuje wpadek największych rywali - wiele mówiono o tym, że to może być sezon "Kanonierów", ale koszmary po raz kolejny dały o sobie znać przed niecałym tygodniem, kiedy piłkarze Arsene'a Wengera znów znaleźli się na przeklętym, czwartym miejscu (w ostatnich 9 sezonach zdarzało się to aż 6 razy).
Liverpool? Pierwszy sezon Juergena Kloppa w roli szkoleniowca "The Reds" to czas na eksperymenty i poznanie Premier League, dopiero kolejny będzie w stanie zweryfikować, czy zatrudnienie Niemca było dobrym wyborem. Póki co jest gra w kratkę, a mecze świetne i dostarczające masę emocji można przeplatać ze słabymi, jak choćby sobotnie starcie z broniącym się przed spadkiem Sunderlandem, które piłkarze z Liverpoolu zremisowali na własne życzenie.
REKLAMA
Leicester City pisze niesamowitą historię, która może zakończyć się najbardziej zaskakującym rozstrzygnięciem w historii Premier League. Zespół, który równo przed rokiem z całą determinacją toczył zawziętą walkę o utrzymanie, był na ostatnim miejscu w tabeli z zaledwie 18 punktami, dziś jest największym kandydatem do mistrzostwa i w kolejnych spotkaniach potwierdza swoją pozycję. W tym momencie ma 53 "oczka", 5 więcej niż drugi w tabeli Tottenham.
"Lisy" meczu z Manchesterem City nie wygrał zachowawczą grą czy jedną szczęśliwą akcją, która zrodziła się gdzieś w długich momentach obrony przez "Obywatelami". Wynik 3:1, w dodatku osiągnięty na Etihad Stadium, mówi sam za siebie. Leicester pokazuje niesamowite atuty - może nie gra piłki najbardziej zaawansowanej technicznie, w której dyscyplina i zamysł taktyczny są na pierwszym miejscu. Argumenty tych, którzy jeszcze niedawno przewidywali, że coś zatnie się w maszynie Claudio Ranieriego, są na wyczerpaniu.
Najważniejszym testem miał być trwający ponad dwa miesiące maraton arcytrudnych spotkań, między innymi z Chelsea, Tottenhamem, Liverpoolem czy właśnie z Manchesterem City. Zamknie go starcie z Arsenalem, do którego dojdzie za tydzień, ale bez względu na wynik można przyznać, że egzamin został zdany z wyróżnieniem. Tabela zresztą mówi wszystko.
REKLAMA
Od zera do bohatera
Ze swojego snu nie zamierza budzić się też Jamie Vardy. Jego życie to bez wątpienia gotowy materiał na filmowy hit, a przynajmniej do takiego wniosku doszedł hollywoodzki scenarzysta Adrian Butchart, który postanowił zekranizować życie piłkarza Leicester.
29-letni napastnik z 18 golami przewodzi klasyfikacji strzelców Premier League, zostawiając w tyle takie gwiazdy jak Sergio Aguero czy Wayne Rooney. Snajper przedłużył kontrakt z klubem do 30 czerwca 2019 roku. Informację "Lisy" podały kilka godzin po zwycięstwie nad Manchesterem City. Między sierpniem a listopadem 2015 roku Vardy trafiał do siatki w 11 kolejnych spotkaniach, poprawiając rekord Holendra Ruuda van Nistelrooya, który w 2003 roku strzelał gole dla Manchesteru United w 10 kolejkach z rzędu.
Źródło: Press Focus/x-news
- Jeszcze nigdy nie czułem takiej energii ze wszystkich stron - właścicieli, trenera, sztabu, zawodników i kibiców. Chcę być częścią tego jeszcze przez długi czas - powiedział Anglik, cytowany na oficjalnej stronie klubu.
REKLAMA
Vardy dołączył do Leicester City w 2012 roku za ok. 1,25 mln euro z Fleetwood Town. Rok później cieszył się z awansu do ekstraklasy, a w ubiegłym sezonie - z wywalczonego w ostatnich tygodniach utrzymania w najwyższej klasie.
Porównując wartość zespołu z sobotnim rywalem, którego cały zespół według portalu transfermarkt jest wyceniany na 510 milionów euro, Leicester może wyglądać na prawdziwego kopciuszka. Podobnie wyglądają zestawienia, które pokazują liderów czołowych lig Europy (tutaj przedstawione w funtach).
Oczywiście trudno powiedzieć, by "Lisy" były zespołem biednym, ale nawet po podwyżce dla najlepszego strzelca widać, że nie należą one do krezusów - nowa umowa dla Vardy'ego ma dawać mu około 5 milionów euro rocznie. W porównaniu chociażby do pieniędzy, jakie oferują sprowadzanym zawodnikom chińskie kluby, nie są to pieniądze porywające. W walce Leicester o mistrzostwo wielu widzi jednak piękny przykład tego, że pieniądze nie zawsze są gwarancją sukcesu, a wielkie transfery mogą przegrać z pasją, zaangażowaniem i odwagą, którą na boisku prezentują piłkarze Claudio Ranieriego.
REKLAMA
W Leicester błyszczą nie tylko Vardy i Riyad Mahrez, w meczu z Manchesterem dwa razy do siatki trafił środkowy obrońca Robert Huth, który zdobył też zwycięskiego gola z Tottenhamem. Niemiec był drugoplanową postacią w Chelsea, wydawało się, że dobrze sprawdza się w klubach z niższej półki, ale jest jednym z najmocniejszych punktów zespołu.
W środku pomocy bryluje N'Golo Kante, który zalicza największą ilość odbiorów w całej Premier League, błyskawicznie zaczynając akcję ofensywne drużyny - pozorna prostota gry przynosi rezultaty. Od początku sezonu widać, że Leicester nie stawia na posiadanie piłki czy próbę zdominowania rywala - siłą jest w tym przypadku szybkość gry, mordercze kontrataki i wykorzystywanie każdego błędu przeciwników.
Młodzież wierzy w mistrzostwo
Romantyczna historia o drużynie, która wbrew wszystkim logicznym przesłankom rzuca wyzwanie finansowym potentatom? Coś w tym jest, ale na pewno obecny sezon jest na to właściwy, co pokazuje także drugi zespół w ligowej tabeli - londyński Tottenham. Od sezonu 2009/10 bezskutecznie walczą o awans do Ligi Mistrzów, mimo wielkich ambicji na koniec rozgrywek muszą zadowolić się tym, co zostawią bardziej uznane marki.
Ten sezon wygląda jednak zdecydowanie inaczej - Mauricio Pochettino, dla którego jest to drugi sezon w klubie, przeprowadził prawdziwą rewolucję w składzie. Tottenham ma najmłodszy zespół w całej lidze, odkryciem tych rozgrywek jest zaledwie 19-letni Dele Alli, który swoją nad wyraz dojrzałą grą imponuje kibicom i ekspertom. Talent tego zawodnika w jednym zagraniu?
REKLAMA
W środku pomocy bardzo często pojawia się obok niego Eric Dier, w ataku błyszczy Harry Kane, który szturmem zdobył Premier League przed rokiem, gdy został uznany najlepszym młodym zawodnikiem Premier League. Nie ma wielu zespołów, w którym Anglicy odgrywaliby tak ważne role.
Argentyński szkoleniowiec sprawił, że z jednej z najbardziej dziurawych linii obrony na Wyspach, defensywa Tottenhamu przypomina monolit - straciła najmniejszą liczbę bramek w sezonie, a cały zespół może pochwalić się najlepszą różnicą bramek w lidze. Przez lata brakowało pewności i spokoju w tyłach, co kończyło się masą spotkań, które pod względem emocji wynosiły "Koguty" na szczyt, jednak ostatecznie głupio gubione punkty skutkowały niedosytem po ostatniej kolejce.
W sobotnim spotkaniu z Watford zespół zanotował swoje 9. czyste konto w trwających rozgrywkach. W najsilniejszych ligach Europy są zaledwie 3 zespoły, które w żadnym ze swoich meczów tego sezonu nie straciły więcej niż 2 bramek - PSG, Juventus i właśnie Tottenham. Na 13 kolejek przed końcem londyńczycy mają pełne prawo, by marzyć nawet o tytule, a w północnym Londynie mówi się o tym coraz odważniej.
REKLAMA
"Koguty" są znane z tego, że pokazywały szerokiej publiczności świetnych piłkarzy, jak choćby Michael Carrick, Dimitar Berbatow, Luka Modrić czy Gareth Bale tylko po to, by sprzedawać ich z wielkim zyskiem. Teraz jednak nikt nie mówi o wyprzedaży, plotki są jednoznacznie dementowane, a drużyna chce iść do góry z tym składem, który ma obecnie. Młodość dostała swoją wielką szansę i w pełni z tego korzysta. Nowa droga, którą obrał klub, jak dotąd sprawdza się znakomicie. Rozsądna polityka transferowa, która zastąpiła szastanie pieniędzmi na przeciętnych graczy - to strategia, która cieszy zarówno kibiców, jak i działaczy, ale dojście do niej przypominało momentami drogę przez mękę.
W kolejnej kolejce dwa najważniejsze mecze w Premier League będą występowały następująco - Leicester zagra z Arsenalem, Tottenham zaś zmierzy się z Manchesterem City. Spotkania, które mogą zadecydować o mistrzostwie Anglii? Jeszcze niedawno można by się z tego śmiać, teraz zaś jest chyba dobry czas na to, by mówić o tym coraz poważniej.
ps, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA