Liga Mistrzów: Robert Lewandowski kontra nieobliczalny Juventus. Arsenal nie ma nic do stracenia

Bayern Monachium z Robertem Lewandowskim podejmie w środę Juventus Turyn w rewanżowym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. W drugim starciu przed niesamowicie trudnym wyzwaniem stoją piłkarze Arsenalu, którzy zagrają z Barceloną.

2016-03-16, 12:50

Liga Mistrzów: Robert Lewandowski kontra nieobliczalny Juventus. Arsenal nie ma nic do stracenia

Posłuchaj

O tym, co dzieje się w zespole Arsenalu przed starciem z Barceloną, mówi Adam Dąbrowski z Londynu (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Celem Josepa Guardioli, który po zakończeniu obecnego sezonu zostanie trenerem Manchesteru City, jest zdobycie z Bayernem potrójnej korony. Można uznać, że jego podopieczni są na dobrej drodze, aby to osiągnąć - awansowali do półfinału Pucharu Niemiec, w ligowej tabeli mają pięć punktów przewagi nad drugą Borussią Dortmund i stoją przed szansą na awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. To ostatnie zadanie, czyli sukces w Europie, wygląda jednak na wyjątkowo trudne.

Presja będzie tylko rosnąć

Jak dotąd za kadencji Hiszpana w bawarskim zespole szczytem możliwości drużyny był półfinał rozgrywek - w sezonie 2013/14 za burtę wysłał go Real Madryt, w kolejnym zaś Niemcy nie dali rady Barcelonie. W obu tych dwumeczach rywale nie mieli litości, a wyniki pokazały, że do tego, by zagrać w wielkim finale i odnieść w nim sukces, drużynie brakuje jeszcze dużo. 

Presja, która ciąży na Guardioli, to dodatkowy element, który może działać przeciwko niemu. Nie ma jednak sensu się oszukiwać - człowiek, który wygrał tyle, co on, traktuje to jako nieodłączny element gry, od którego w największych klubach świata nie ma ucieczki. 

- Presję na zwycięstwo w Lidze Mistrzów czuję od pierwszego dnia pracy w Bayernie. Jednak zawsze wiedziałem, na co się piszę. Zdaje sobie sprawę, że po dwóch latach bez triumfu w tych rozgrywkach oczekiwania rosną. Teraz, gdy wiadomo, że wraz z końcem sezonu odchodzę z klubu, wszystko to będzie się nawarstwiało. Jestem jednak na to gotowy i pełny wiary w moja drużynę. Wiary w to, że zdobędziemy puchar Ligi Mistrzów - przyznał trener na konferencji prasowej przed meczem z Juventusem.

REKLAMA

Czego można spodziewać się po środowym spotkaniu?

- Juventus zagra defensywnie. Chcemy dominować i zwiększyć swoje szanse na awans już na początku. Jestem optymistą, ale musimy bardzo uważać, bo w pierwszym meczu Juventus stworzył mało akcji, a strzelił nam dwa gole - powiedział zawodnik Bayernu Thomas Mueller cytowany przez oficjalną stronę niemieckiego klubu.

Juventus w pierwszym meczu uratował remis i przedłużył swoje szanse na to, by sprawić niespodziankę i awansować do kolejnej rundy. Problemy w zespole są jednak aż nadto widoczne. W Monachium nie zagra Paulo Dybala, najjaśniejsza postać drużyny w tym sezonie, wielki talent i najmocniejsza broń trenera Massimiliano Allegriego. Do tego dochodzą urazy Claudio Marchisio i filaru defensywy, Giorgio Chielliniego. 

REKLAMA

"Potrafimy zranić Bayern"

Reflektory na Allianz Arena, a także oczy polskich kibiców, będą od pierwszego gwizdka arbitra skierowane na Roberta Lewandowskiego. Niedokończone sprawy z Mario Mandżukiciem znów znajdą przełożenie na boisko?

W pierwszym meczu miedzy zawodnikami było gorąco, a Chorwat marzy tylko o jednej rzeczy - udowodnieniu, że jest w stanie ukarać Bayern za to, że pozbył się go, stawiając właśnie na Lewandowskiego. Ten ruch na pewno się opłacił, chociaż mówimy w tym miejscu o dwóch świetnych piłkarzach. Ostatnie miesiące pokazały jednak, że snajper biało-czerwonych wszedł na poziom, którego jego przeciwnik nie będzie mógł osiągnąć. 

- W pierwszym meczu graliśmy dobrze tylko przez godzinę, czego efektem było prowadzenie 2:0. Wystarczyły jednak dwie minuty, by wynik zmienił się na dwa do dwóch. To pokazuje jak silną i nieprzewidywalną drużyną jest Juventus. Czy to u siebie, czy na wyjeździe, musimy być ostrożni i wystrzegać się błędów - powiedział kapitan reprezentacji Polski.

Źródło: DE RTL TV/x-news

REKLAMA

Piłkarze mistrza Włoch nie zamierzają wychodzić na boisko jak na ścięcie. Nastroje w zespole "Starej Damy" są bojowe - na starcie tego kalibru nikt nie potrzebuje dodatkowej motywacji. Wielką wagę miały też dwa gole, które udało się strzelić Manuelowi Neuerowi w pierwszym starciu. 

- Pierwszy mecz pozwolił nam uwierzyć, że potrafimy "zranić" Bayern. W pierwszej połowie zagraliśmy ze zbyt dużym respektem, ale teraz wiemy, że ten zespół jest do pokonania. To nie jest arogancja, ale nie możemy zapominać, że w poprzednim sezonie doszliśmy do finału Ligi Mistrzów. Jestem pewien, że teraz Bayern zagra z większym respektem i musimy to wykorzystać - podkreślił obrońca "Starej Damy" Patrice Evra na łamach dziennika "La Gazzetta dello Sport".

Rywalizacja Bayernu z Juventusem w 1/8 finału Ligi Mistrzów to też powtórka dwumeczu z 2013 roku. Wtedy, zanim Monachijczycy triumfowali w całych rozgrywkach, pokonali mistrzów Włoch dwukrotnie 2:0. Tym razem Juve pokazało, że może podnieść rzuconą rękawicę. 

- Wtedy Bayern był w niesamowitej formie. Kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa, pokonując każdego rywala. Dwa lata temu nie było na nich mocnych, ale teraz widzę to nieco inaczej. Tym razem są do drużyną do pokonania - stwierdził na przedmeczowej konferencji prasowej Gianluigi Buffon, bramkarz Juventusu.

REKLAMA

Źródło: DE RTL TV/x-news

Arsenal tylko o honor?

W drugim środowym spotkaniu broniąca tytułu Barcelona podejmie Arsenal Londyn. Ten sezon w wykonaniu "Dumy Katalonii" jest jednym z najlepszych drużynowych osiągnięć w historii - zespół Luisa Enrique wspiął się na poziom, który praktycznie deklasuje konkurencję. Trudno wyobrazić sobie, że maszyna nagle się zatnie. Chmur w tym przypadku nie widać nawet na horyzoncie.

Jeszcze żadnej drużynie nie udało się wygrać Ligi Mistrzów dwa razy z rzędu i wydaje się, że jeśli ma się to udać, to kandydatem jest właśnie Barcelona. Nie wiadomo, jakie rezerwy ma ten zespół, jednak nikogo nie zdziwi, kiedy okaże się, że jego szkoleniowiec ma jeszcze kilka kart w talii, schowanych na czarną godzinę. 

"Kanonierzy" są w trudnej sytuacji, ponieważ pierwsze spotkanie przegrali na własnym boisku 0:2. Obie bramki strzelił wówczas Lionel Messi. Do tego dochodzi fakt, że przetrzebiony kontuzjami , a jednocześnie chce pokazać, że liczy się w walce o mistrzostwo Anglii. Taka szansa trafia się pierwszy raz od dawna, jednak Arsenal jak dotąd nie potrafi z niej skorzystać, ustępując pola Leicester i Tottenhamowi, które wydają się być znacznie bliżej tytułu.

REKLAMA

W tym momencie urazy leczą Petr Cech, Laurent Koscielny, Alex Oxlade-Chamberlain, Tomas Rosicky, Santi Cazorla, Jack Wilshere oraz Mikel Arteta. W Barcelonie natomiast pauzować za żółte kartki będzie tylko Gerard Pique. Do tego dochodzi też słaba atmosfera wśród kibiców z północnego Londynu. Pozycja francuskiego menedżera nie była tak słaba od dawna, prasa na Wyspach donosi, że może to być jego ostatni sezon na The Emirates. 

Wenger, dla którego będzie to mecz numer 200 w europejskich pucharach, prowadzi zespół od blisko 20 lat, jest prawdziwą legendą klubu, ale ostatnie sezony są do siebie boleśnie podobne - "Kanonierzy" mają okresy świetnej gry, po których jednak przychodzą zmarnowane szanse, plagi kontuzji i wpadki, które przekreślają wcześniejszy dorobek.

Środowy mecz może być ostatnim zrywem Arsenalu do tego, by uratować sezon. Być może to właśnie Liga Mistrzów jest szansą, by zdobyć trofeum, jednak nawet wzniesienie się na absolutne wyżyny możliwość nie gwarantuje sukcesu. 

REKLAMA

Źródło:

Początek środowych meczów o godzinie 20:45. 

Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl, PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej