Ekstraklasa: zamieszanie w tabeli - wciąż nic pewnego. "To jest kabaret"

Na zakończenie sezonu zasadniczego piłkarskiej Ekstraklasy wciąż nie wiadomo, które drużyny zagrają w grupie mistrzowskiej, a które w grupie spadkowej. - To jest kabaret, bo inaczej tego nazwać nie można - komentuje sytuację trener Ruchu Chorzów.

2016-04-09, 21:50

Ekstraklasa: zamieszanie w tabeli - wciąż nic pewnego. "To jest kabaret"
. Foto: WikiCommons/CC BY-SA 3.0/Drozdp

Posłuchaj

Robert Podoliński (trener Podbeskidzia) po meczu z Termaliką (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Powiązany Artykuł

Lechia Gdańsk - Ruch Chorzów 1200.jpg
Ekstraklasa: Lechia Gdańsk i Podbeskidzie zagrają w grupie mistrzowskiej?

Przed 30. kolejką, ostatnią w fazie zasadniczej, sześć drużyn było pewnych występu w grupie mistrzowskiej: Legia Warszawa, Piast Gliwice, Cracovia, Pogoń Szczecin, KGHM Zagłębie Lubin i Lech Poznań. O dwa pozostałe rywalizowało jeszcze sześć drużyn.

Siódme miejsce, dzięki zwycięstwu nad Ruchem 2:0, zajęła Lechia - 39 pkt. Gdańszczanie jeden punkt zyskali w piątek, gdy Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu przy PKOl wstrzymał wykonanie kary w tym wymiarze nałożonej przez PZPN. Jednak PZPN nie zgadza się z tą decyzją i prawdopodobnie dopiero w poniedziałek dowiemy się, jak zakończy się ta sprawa.

Po 38 punktów mają obecnie Podbeskidzie i zespół z Chorzowa. W sobotę "Górale" wygrali u siebie z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza 2:0.  Sytuacja w tabeli stała się zagmatwana, ponieważ Podbeskidzie i Ruch mają nie tylko taką samą liczbę punktów, ale także bezpośredni bilans meczów między nimi (dwa razy po 1:1) oraz identyczny bilans bramek z całego sezonu (36-47). O tym, kto będzie wyżej w tabeli, zdecydowała więc klasyfikacja fair play, którą wygrało Podbeskidzie.

Jednak jeśli okaże się, że PZPN nie zastosuje się do wyroku Trybunału Arbitrażowego przy PKOl (twierdzi, że Trybunał nie miał prawa się tym zająć) - Lechia będzie miała 38 punktów a więc tyle samo co Ruch Chorzów i Podbeskidzie Bielsko-Biała. Wtedy tworzona jest mała tabela pomiędzy tymi trzema drużynami. Najlepiej z nich wypadają w niej "Niebiescy", a najgorzej "Górale". W związku z tym Ruch Chorzów zajmie 7. miejsce, Lechia Gdańsk - 8., a Podbeskidzie będzie musiało grać w grupie spadkowej z 9. miejsca. Wszystko więc w rękach PZPN.

Kto ma rację? PZPN czy Lechia Gdańsk?

Decyzja zapadnie w tej sprawie najprawdopodobniej w poniedziałek. Na razie z trzech drużyn pewna udziału w grupie mistrzowskiej może być tylko ekipa z Gdańska. Możliwe, że sprawa byłaby już od dawna jasna, gdyby Komisja Odwoławcza PZPN nie zwlekała aż 47 dni z przekazaniem Lechii Gdańsk stosownych dokumentów potrzebnych do apelacji w Trybunale Arbitrażowym.

REKLAMA

Na razie prezes PZPN Zbigniew Boniek twierdzi, że sprawa w ogóle nie miała prawa być rozpatrywana przez tę instytucję.

W oficjalnym komunikacie PZPN czytamy: "Trybunał Arbitrażowy przy PKOL rozpoznaje skargi na decyzję organów dyscyplinarnych związków sportowych. Może rozpoznawać też skargi na decyzję z innego niż dyscyplinarny zakresu, ale tylko w sytuacji wyrażenia zgody przez Zarząd Związku na arbitraż w Trybunale".

Innego zdania jest Lechia Gdańsk, która już po zakończeniu 30. kolejki Ekstraklasy też wydała specjalne oświadczenie w tej sprawie. "W naszej ocenie podstawą właściwości Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu przy PKOl. do rozpoznania ostatecznej decyzji dyscyplinarnej Polskiego Związku Piłki Nożnej są przepisy Ustawy o Sporcie. Zgodnie z nimi Trybunał rozstrzyga także spory wynikające z zaskarżenia ostatecznych decyzji dyscyplinarnych Polskich Związków Sportowych. W odniesieniu do tych spraw, Trybunał pełni funkcję sądowego organu odwoławczego, a nie sądu polubownego. Oznacza to, że właściwość Trybunału do rozpoznania spraw na orzeczenia dyscyplinarne organów Polskich Związków Sportowych wynika wprost z ustawy. W naszej ocenie nie było więc konieczności uzyskiwania jakiejkolwiek zgody Polskiego Związku Piłki Nożnej przed złożeniem skargi. Kierując ją do Trybunału, uzasadniliśmy dlaczego decyzja Komisji ds. Licencji Klubowych PZPN jest ostateczną decyzją dyscyplinarną" - czytamy w komunikacie Lechii Gdańsk.

REKLAMA

Nic dziwnego, że na pomeczowych konferencjach prasowych puściły nerwy trenerom drużyn, których sytuacja wciąż jest niejasna - przede wszystkim dotyczy to zespołu Ruchu Chorzów.

Serwis specjalny
piłka nożna 1200 F.jpg
Ekstraklasa

Powiedzieli po meczu Lechia Gdańsk - Ruch Chorzów (2:0):

Waldemar Fornalik (trener Ruchu): To jest kabaret, bo inaczej tego nazwać nie można. W poniedziałek wszyscy wiedzą, jaki jest układ tabeli i jakie wyniki muszą paść, aby znaleźć się w czołowej ósemce, tymczasem jedziemy na mecz i reguły zostają zmienione, bo po wszystkich rozstrzygnięciach nie wiemy, jak wygląda tabela po 30 kolejkach. Jedni mówią, że jesteśmy w górnej ósemce, inni twierdzą, że nas w niej nie ma. Dla mnie jest to kompromitacja, bo czekamy już niemalże godzinę po meczu i ta sytuacja nie jest wyjaśniona na 100 procent. Jeśli chodzi o spotkanie, to Lechia gra coraz lepiej. To mocny zespół o sporym potencjale, który na pewno będzie się liczył w walce o najwyższe cele.

Piotr Nowak (trener Lechii): Bardzo się cieszę, że udało nam się awansować do górnej ósemki. W meczu z Ruchem nie ustrzegliśmy się jednak kilku błędów, szwankowała również, zwłaszcza po przerwie, organizacja naszej gry. Było trochę nerwowości, bo zależało nam, aby dowieźć korzystny wynik do końca. Pomogły nam także zmiany, dzięki którym udało się opanować środek boiska. Trzeba też podkreślić, że Ruch postawił trudne warunki i również zaprezentował się z korzystnej strony. Goście nie mieli może za wiele klarownych sytuacji, ale dobrze operowali piłką i do 30. metra przed naszą bramką radzili sobie bardzo dobrze.

Po meczu Podbeskidzie - Termalica (2:0) powiedzieli:

Robert Podoliński (trener Podbeskidzia Bielsko-Biała): Sporo walki, sporo dynamiki, nieco mniej jakości, ale to chyba wynik nerwowości wywołanej podziałem ligi. (…) Fajnie, że w "dziesiątkę" zespół był w stanie strzelić bramkę na 2:0. To mnie bardzo cieszy. (…) Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, aby być jak najwyżej. Czeka nas teraz siedem spotkań, niezależnie od tego, w której grupie.

- Rzeczywiście, to dziwna sytuacja, że decyzje o tym, kto jest na którym miejscu w tabeli, zapadają kilka godzin, kilka minut, kilka dni po rozegraniu spotkania. To nie jest normalne. (…) Szkoda, że to wszystko nie może się rozstrzygnąć na boisku bezpośrednio po ostatnim gwizdku.

Piotr Mandrysz (trener Termaliki Brut-Bet Nieciecza): Spotkanie układało się tak, iż wydawało się, że zespół, który pierwszy strzeli gola wygra mecz. Tak się stało. Podbeskidzie wyszło na prowadzenie i dowiozło je do końca. Mało tego, grając w osłabieniu podwyższyło wynik. Mieliśmy dużą przewagę (…) po czerwonej kartce, ale nic nie chciało wpaść. Gdy oddawaliśmy dobry strzał, to na posterunku był świetnie broniący Zubas. To ojciec zwycięstwa Podbeskidzia.

- Przyjechaliśmy z nastawieniem, że powalczymy o pełną pulę i powetujemy sobie straty po porażce u siebie z Koroną, ale tak się nie stało. W konsekwencji jesteśmy w grupie spadkowej i czeka nas ciężki bój o utrzymanie

REKLAMA

Marcin Nowak, PolskieRadio.pl, PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej