Primera Division: trzy czołowe kluby solidarnie wygrały swoje mecze
Trzecia od końca kolejka ligi hiszpańskiej nie przyniosła zmian na czele tabeli. Czołowa trójka wygrała i nadal prowadzi Barcelona prz ed Atletico Madryt - po 85 punktów, a trzeci jest stołeczny Real, który ma jeden mniej.
2016-04-30, 23:10
Pierwsi na boisko wyszli w sobotę "Królewscy". Mimo braku kontuzjowanych Cristiano Ronaldo i Karima Benzemy pokonali na wyjeździe Real Sociedad San Sebastian 1:0.
Gola 10 minut przed końcem gry zdobył jedyny z wielkiego ofensywnego tria, który zagrał w tym meczu, czyli Garerth Bale. Walijczyk uzyskał 19. bramkę w sezonie. Trafił do siatki strzałem głową i zapewnił gościom 10. z rzędu ligowe zwycięstwo.
Jego partnerami w ataku byli 19-letni Borja Moyoral oraz 24-letni Lucas Vazquez. Obaj rzadko pojawiają się w wyjściowym składzie. Oprócz kontuzjowanych Ronaldo i Benzemy, zabrakło przemęczonego niemieckiego pomocnika Toniego Kroosa, a obrońcy Portugalczyk Pepe i Brazylijczyk Marcelo rozpoczęli potyczkę na ławce rezerwowych.
"Po główce Bale'a Real wciąż w grze o tytuł" - podsumował dziennik "Marca" w internetowym wydaniu.
Radości z sukcesu na trudnym terenie, gdzie niedawno 2:3 przegrała Barcelona, nie krył kapitan Sergio Ramos.
- Tu zawsze trudno jest odnieść zwycięstwo, choć dziś rywal w zasadzie o nic nie walczył. Mieliśmy okazje już przed przerwą, ale dopiero w końcówce udało się strzelić gola. Wygraliśmy chyba zasłużenie, pokazaliśmy, że potrafimy sobie radzić w trudnych warunkach, zrobiliśmy swoje, mamy trzy punkty i teraz możemy tylko czekać, bo więcej zależy od innych. Zgodnie z filozofią Realu Madryt będziemy jednak walczyć do końca - podkreślił obrońca "Królewskich".
Zespół prowadzony przez Zinedine'a Zidane'a z 84 punktami po swoim spotkaniu objął prowadzenie w tabeli La Liga, ale cieszył się nim tylko dwie godziny.
Zdystansował go lokalny rywal Atletico, który w "małych derbach" Madrytu pokonał Rayo Vallecano 1:0. Gola na wagę trzech punktów zdobył w 55. minucie, pół minuty po wejściu na boisko, napastnik Antoine Griezmann. To jego 21. trafienie w sezonie.
"Z nim wszystko jest możliwe" - napisała "Marca" o Francuzie, który w ćwierćfinale LM przyczynił się w znacznym stopniu do wyeliminowania Barcelony.
Atletico po raz trzeci z rzędu w Primera Division, a czwarty licząc Ligę Mistrzów, wygrało w najskromniejszych rozmiarach. W sumie w lidze takich zwycięstw w tym sezonie ma już dziewięć.
Po kolejnych dwóch godzinach na czele zameldowała się Barcelona, choć o zwycięstwo w Sewilli nad Betisem nie było łatwo.
Jeszcze w pierwszej połowie dwukrotnie żółtą kartką został ukarany niemiecki obrońca miejscowych Heiko Westermann i faworyt od 35. minuty grał w liczebnej przewadze. Swoją wyższość udowodnił jednak dopiero pięć minut pop przerwie, a gola zdobył Chorwat Ivan Rakitić. W końcówce wynik ustalił Luis Suarez. Urugwajczyk z 35 bramkami otwiera klasyfikację najskuteczniejszych.
- To bardzo wyczerpujące i stresujące ścigać się z dwoma innymi drużynami o tytuł. Myślę, że kibice już dawno nie byli świadkami tak interesującej rywalizacji. Tym bardziej się cieszę, że pozostajemy w uprzywilejowanej sytuacji. Jeśli wygramy dwa pozostałe mecze, obronimy mistrzostwo - powiedział po spotkaniu w Sewilli szkoleniowiec Barcelony Luis Enrique.
Do końca sezonu zostały dwie kolejki - sporo może wyjaśnić się już za tydzień, gdy Barcelona w derbach zmierzy się z Espanyolem, Real podejmie mogącą sprawić niespodziankę Valencię, a Atletico, które podobnie jak "Królewscy" w środku tygodnia zagra w Lidze Mistrzów, czeka wyjazd do broniącego się sprzed spadkiem Levante.
- Wiemy, z jakimi emocjami wiążą się derby. To zawsze trudne pojedynki. Wierzę jednak, że trybuny Cam Nou nas poniosą do sukcesu - podkreślił Luis Enrique.
bor