Ekstraklasa: mistrzowie Polski bez formy. Po remisie ze Śląskiem pożegnały ich gwizdy
Legia Warszawa zremisowała swój drugi kolejny mecz w tym sezonie Ekstraklasy. W spotkaniu ze Śląskiem nie potrafili znaleźć sposobu na bramkarza rywali.
2016-07-24, 08:30
Posłuchaj
"Zabrakło niewiele." - stwierdził Piotr Celeban. Obrońca gości otwarcie powiedział, że goście liczyli w Warszawie na więcej niż remis (IAR)
Dodaj do playlisty
Trener Legii przed meczem zapowiadał, że mimo środowego spotkania, które czeka jego zespół w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, nie zamierza oszczędzać podstawowych piłkarzy w starciu ze Śląskiem.
Jak zapowiadał, tak zrobił. Wystawił możliwie najsilniejszy skład, ale zaskoczył ustawieniem. Na boisku nie pojawił się żaden skrzydłowy, a drużyna wyszła taktyką 1-4-3-1-2.
W poczynaniach mistrzów Polski widać było, że w takim ustawieniu jeszcze nie grali. Owszem, posiadali przewagę w posiadaniu piłki, ale stuprocentowych sytuacji nie wykreowali. A ponieważ Śląsk grał w myśl zasady „przede wszystkim nie stracić gola” to w pierwszej połowie nic ciekawego się nie działo.
Potwierdzeniem tego był telewizyjny skrót tej części gry. Można było w nim zobaczyć dwa niecelne strzały gospodarzy oraz jedną odpowiedź wrocławian.
REKLAMA
Od pierwszych minut na murawie pojawił się Kasper Hamalainen, który po sprzedaży Ondreja Dudy do Herthy Berlin i kontuzji Guilherme, został jedynym piłkarzem na pozycji „10”. Jego występ pokazał, że jeżeli wyleczy się Brazylijczyk to znowu on będzie pierwszym wyborem szkoleniowca.
Zagubiony trener
Jedyne realne letnie wzmocnienie stołecznych, czyli Thibault Moulin również nie dawał drużynie tego co w spotkaniu pierwszej kolejki z Jagiellonią Białystok. Zmieniony został już w 55. minucie przez Michała Kucharczyka. Wtedy też Legia przeszła na bardziej jej znane ustawienie 1-4-4-2.
We wspomnianym meczu z Jagiellonią Legia zagrała dwie różne połowy - jedną bardzo dobrą, drugą złą. Kibice tej drużyny mieli pewnie nadzieję, że ze Śląskiem też zagra co najmniej jedną połowę na wysokim poziomie. A skoro pierwsza była słaba…
Nic z tych rzeczy. Poza lekkim strzałem Nemanji Nikolicia w sam środek bramki w 62. minucie i strzałem tego samego piłkarza w poprzeczkę, faworyci nie mieli okazji do zmiany wyniku. Goście ograniczali się do kontrataków i strzałów z dystansu. Po jednym z nich Legię od utraty bramki, nie pierwszy raz w tym sezonie, uratował Arkadiusz Malarz.
REKLAMA
Trudno mieć wrażenie, że trener Besnik Hasi panuje nad tym co dzieje się w jego zespole. Wymowny jest fakt, że na nieco ponad kwadrans do końca meczu misję ratowania trzech punktów powierzył Jakubowi Koseckiemu, którego do tej pory konsekwentnie pomijał. Na inaugurację Ekstraklasy i w spotkaniu z mistrzem Bośni i Hercegowiny w kwalifikacjach LM nie było go nawet w meczowej kadrze.
To nie mogło się udać. Skończyło się bezbarwnym 0:0. A tuż przed końcem meczu znowu skórę kolegom musiał ratować Malarz. Przed walką o Champions League optymizmem to nie napawa…
Źródło: x-news/Agencja TVN
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 0:0
Legia: Arkadiusz Malarz - Bartosz Bereszyński, Igor Lewczuk, Michał Pazdan, Adam Hlousek (45. Tomasz Brzyski) - Kasper Hamalainen (74. Jakub Kosecki), Tomasz Jodłowiec, Michał Kopczyński, Thibault Moulin (58. Michał Kucharczyk), Aleksandar Prijović - Nemanja Nikolić
REKLAMA
Śląsk: Mariusz Pawełek - Mariusz Pawelec, Piotr Celeban, Lasza Dwali, Augusto - Łukasz Madej (76. Peter Grajciar), Filipe Goncalves, Adam Kokoszka, Ryota Morioka, Alvarinho - Mariusz Idzik (46. Kamil Biliński)
bor
REKLAMA