US Open: krwawiący Djoković nie miał argumentów, Wawrinka poczuł krew i zburzył układ

2016-09-12, 11:41

US Open: krwawiący Djoković nie miał argumentów, Wawrinka poczuł krew i zburzył układ

Czasy dominacji wielkiej tenisowej czwórki – Djoković, Murray, Federer, Nadal - przechodzą już do historii? Wszystko na to wskazuje, bo słynny kwartet coraz rzadziej daje koncerty.

Posłuchaj

Więcej o meczu w relacji Jana Pachlowskiego (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Powiązany Artykuł

Stan Wawrinka 1200.jpg
US Open: Novak Djoković - Stan Wawrinka. Nowy Jork ma nowego triumfatora [RELACJA]

Tegoroczny US Open zakończył się finałem w którym zmierzył się numer jeden światowego tenisa  Novak Djoković i Stan Wawrinka, który zajmuje trzecie miejsce w rankingu ATP.

Na kortach w Nowym Jorku faworyt meczu Serb Novak Djoković musiał jednak uznać wyższość mniej utytułowanego kolegi.

Wawrinka, choć początek spotkania nie wskazywał, że tak się stanie, w finale US Open 2016 wzniósł się na wyżyny.

Cesarzowi trzeba jednak oddać, co cesarskie, bo to Serb rozpoczął finałowy pojedynek od wysokiego C. Sprinterskie popisy Djokovicia, który w tempie Usaina Bolta pojawiał się to pod siatką, to kilka metrów od końcowej linii kortu oklaskiwali licznie zgromadzeni na Arthur Ashe Stadium kibice. Tymczasem jeszcze niewyregulowany jak szwajcarski zegarek Wawrinka jakby strzelał w nadlatujące gołębie, a te, tak jak samoloty nad kortami Flushing Meadows przelatują już tylko sporadycznie.

Obraz gry zmienił się w kolejnych odsłonach spotkania. Szwajcar znalazł rytm, a jego bekhendy stawały się coraz bardziej zabójcze, Serb natomiast stracił precyzję i recepty na rywala zaczął szukać raz po raz spoglądając, gdzieś ponad trybuny w nowojorskie niebo.  

Przy stanie 3:1 dla Wawrinki w czwartym secie spotkania, Djoković poprosił o przerwę medyczną, co bardzo zdenerwowało Szwajcara. Przed startem US Open z obozu Serba dobiegały głosy, że lider światowego rankingu boryka się z kłopotami zdrowotnymi. Nie precyzowano jednak o co chodzi. Fakt, że Nole podjął jednak rękawicę i ruszył do boju w Nowym Jorku świadczył o tym, że czuł się na siłach bronienia tytułu. Już po finale Djoković stwierdził, że był bliski rezygnacji, bo walczył z kontuzją nadgarstka, a jeszcze wcześniej miał problemy z prawym ramieniem.

Źródło/Press Focus, x-news

Problemy Serba w czwartym secie starcia z Wawrinką nie miały jednak związku z wcześniejszymi kontuzjami.

Djoković wziął dwie przerwy, które początkowo zdaniem jego rywala były niezgodne z przepisami. John McEnroe, legendarny tenisista stwierdził nawet, że były to skurcze, nie nagła kontuzja, a tylko z takiego powodu tenisiście przysługuje przerwa.

- Miałem zdarte paznokcie, pojawiła się krew. Poruszanie się po korcie było bolesne - wyjaśnił już po  meczu Serb, a Wawrinka przyjął te wyjaśnienia. - Jeśli twój rywal ma problemy i krwawi, trzeba przerwać spotkanie. Sędziowie powiedzieli mi, że musimy zrobić przerwę ze względu na krwawienie, musimy upewnić się, że wszystko z nim w porządku. Dla mnie nie było problemu. Musiałem skupić się na sobie, by być gotowym do gry po jego powrocie.

Problemy Serba nie wyprowadziły Wawrinki z równowagi, zachował spokój choć to, co się działo z rywalem przypominało raczej sceny z filmu "Zjawa”. Obecny na trybunach Leonardo DiCaprio, odtwórca głównej roli we wspomnianym dziele Darica Gatesa być może także miał takie skojarzenia patrząc na snującego się po korcie Djoko, jego trzęsącą się stopę i tryskającą z palca krew.  

Medyczne przerwy, po których wydawało się, że Serb może jednak wróci do gry nie pomogły. Szwajcar, niczym niedźwiedź ze "Zjawy" poczuł krew i nie wypuścił ofiary z rąk. Krwawiącego Djokovicia po wyczynach w finałowym pojedynku nie spotkała nagroda. Nole nie poszedł ścieżką DiCaprio i nie doczołgał się po tenisowego Oskara.

Tak jak rok temu na kortach Rolanda Garrosa, tak i na Flushing Meadows Wawrinka pokrzyżował plany Djokovicia. W Paryżu Szwajcar odebrał Serbowi szansę na zdobycie kalendarzowego Wielkiego Szlema, w Nowym Jorku wszedł mu w drogę podczas obrony wielkoszlemowego tytułu.

Wawrinka na swoim koncie ma już tytuł mistrza Australian Open (w 2014 roku w Melbourne 6:3, 6:2, 3:6, 6:3 pokonał Rafaela Nadala), w 2015 roku został królem paryskiej mączki w finale pokonując 4:6, 6:4, 6:3, 6:4 Novaka Djokovicia, teraz do listy dopisał triumf w US Open, a to oznacza, że Szwajcarowi do karierowego Wielkiego Szlema brakuje już tylko zwycięstwa na wimbledońskiej trawie.

Stan nie należy do "wielkiej tenisowej czwórki”, ale czy takowa w ogóle jeszcze gra? Wszystko wskazuje na to, że elitarny kwartet Novak Djoković, Andy Murray, Rafael Nadal i Roger Federer istnieje już tylko na papierze.

Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl

 

Polecane

Wróć do strony głównej