Ekstraklasa: znamy już pierwszego spadkowicza? Ruch Chorzów w gigantycznych tarapatach

Ruch Chorzów w ostatnich latach zatajał swoje długi przed PZPN? Serwis Weszło.com ujawnił dokumenty, które pokazują, że problemy zasłużonego klubu są znacznie większe, niż można było przypuszczać.

2016-12-12, 11:50

Ekstraklasa: znamy już pierwszego spadkowicza? Ruch Chorzów w gigantycznych tarapatach
Piłkarze Ruchu Chorzów w meczu z Wisłą Płock. Foto: PAP/Marcin Bednarski

Ruch Chorzów boryka się z finansowymi problemami od lat, sportowo jednak potrafił zapracować na to, by pozostać wśród piłkarskiej elity. I nie tylko pozostać, bo mimo ciągłej niepewności, konieczności dopinania budżetu i szukania okazji na transferowych rynku, "Niebiescy" od 2010 roku trzy razy stawali na ligowym podium.

Do poszukiwań bogatszych sponsorów można było się już przyzwyczaić, podobnie jak do tego, że przy okazji ubiegania się o licencję na grę w Ekstraklasie zawsze było czuć pewną nerwowość. Polskiej piłce zależy na tym, by w najwyższej lidze, sztandarowym produkcie, o którego jakość trzeba nieustannie dbać, nie było miejsca dla tych, którzy nie potrafią zadbać o swoje interesy, zalegają z wypłatami piłkarzy i balansują na krawędzi. A to, że chorzowianie nie potrafili wyjść z finansowego dołka, większą tajemnicą nie było.

Teraz prowadzeni przez trenera Waldemara Fornalika "Niebiescy" po siedemnastu kolejkach zajmują przedostatnią, 15. pozycję w tabeli. Ale może okazać się, że to jest ich najmniejszy problem. W końcówce ubiegłego sezonu z pomocą przyszedł samorząd miasta, udzielając 18-milionowej pożyczki, a władze Chorzowa wprowadziły też wtedy do zarządu klubu swojego przedstawiciela. Radni wyrazili zgodę, formalnie część pieniędzy pożyczyła gmina bezpośrednio, a 12 mln poprzez spółkę Centrum Przedsiębiorczości.

Spłata pożyczki udzielonej przez samorząd miała nastąpić do końca października. Pozostała część, zgodnie z umową, ma być spłacana spółce CP w transzach po 3 mln zł do 2020 roku. Zabezpieczeniem udzielonego wsparcia są - oprócz znaków towarowych - m.in. nieruchomości należące do udziałowców Ruchu Chorzów, cesja na wpływach z transmisji telewizyjnych oraz z transferów zawodników. Na początku listopada klub poprosił o odroczenie spłaty części pożyczki.

REKLAMA

Do tego dochodzą jednak nowe doniesienia, które stawiają klub w jeszcze gorszym świetle. Portal weszło.com opublikował informacje, które stanowią dowody na to, że Ruch Chorzów zatajał swoje długi przed Komisją Licencyjną.

Oprócz oficjalnych umów, "Niebiescy" zawierali też inne, przez Fundację Ruch Chorzów. W dodatku na stanowiskach, które mocno różnią się od tego, co wydawałoby się obowiązkami zawodników. Przykładowo, Bartłomiej Babiarz był zatrudniony jako "specjalista ds. marketingu i PR". I nie był odosobnionym przypadkiem. Do tego dochodzi fakt, że w Fundacji najważniejszymi osobami są te, które zarządzały klubem.

Co roku przed Komisją Licencyjną "Niebiescy" musieli udowadniać, że nie mają finansowych zaległości wobec swoich graczy. Udawało im się utrzymać licencję, choć zdarzały się też kary, jak ujemne punkty na starcie poprzedniego sezonu. Sęk w tym, że długi wciąż istniały - nie z tytułu umów z klubem, a z Fundacją. Gdyby klub ich nie zatajał, kwestia licencji byłaby właściwie przesądzona, zresztą byłaby to recydywa, która musiałaby skutkować znacznie surowszą karą.

REKLAMA

Oprócz tego Ruch miał też nałożone limity zarobków dla piłkarzy. Komisja będzie musiała zbadać, czy pieniądze, które były obiecane zawodnikom zatrudnianym w Fundacji, nie były sposobem na to, by obejść ograniczenia. Jeśli tak było, to "Niebiescy" znajdą się w jeszcze gorszej sytuacji.

Sprawa Ruchu Chorzów zostanie rozpatrzona w trybie pilnym, a Komisja Licencyjna zbierze się 13 i 20 grudnia. Jaka będzie przyszłość czternastokrotnego mistrza Polski? W tej chwili jego sytuacja przedstawia się naprawdę nieciekawie.

We wtorek na jej posiedzenie pojadą członkowie zarządu Ruchu Mirosław Mosór i Rafał Byrczek. Ten drugi reprezentuje samorząd miasta, który jest udziałowcem klubu.

REKLAMA

"Deklarujemy pełną współpracę w jak najszybszym wyjaśnieniu tej sytuacji i rozwianiu wszelkich wątpliwości. Zwracamy się z prośbą, aby do czasu rozstrzygnięcia sprawy powstrzymać się od ferowania wyroków i jednostronnego przedstawiania zaistniałej sytuacji” - zaapelował klub w poniedziałkowym komunikacie

ps, Weszło.com, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej