Puchar Narodów Afryki: turniej sensacji i słabej frekwencji
Odpadnięcie z rozgrywek obrońców tytułu piłkarzy Wybrzeża Kości Słoniowej oraz gospodarza - Gabonu, słaba frekwencja i piękna bramka Gwinejczyka Piquetiego to jedne z ciekawszych wydarzeń zakończonej w środę fazy grupowej turnieju o Puchar Narodów Afryki.
2017-01-26, 20:47
Stawiani w roli kandydatów do mistrzostwa Iworyjczycy nie wygrali żadnego meczu w grupie C. Zremisowali z Togo (0:0) i Demokratyczną Republiką Konga (2:2), a w decydującym o awansie spotkaniu przegrali z Marokiem (0:1) prowadzonym przez Francuza Herve Renarda - szkoleniowca, który z zespołem "Słoni" wygrał PNA w 2015 roku.
- Myślami jestem teraz ze wszystkimi naszymi kibicami, którzy muszą być strasznie rozczarowani - powiedział po ostatnim meczu obecny trener Wybrzeża Kości Słoniowej - Michel Dussuyer. - Ciężko jest zrozumieć to, co się stało - dodał pomocnik drużyny Franck Kessie.
Ekipa gospodarzy zawiodła kibiców
Ekipa gospodarzy zawiodła kibiców
Powiązany Artykuł

Poznaliśmy komplet ćwierćfinalistów PNA
Z turniejem po fazie grupowej pożegnała się również reprezentacja gospodarzy - po raz pierwszy od 1994 roku. Gabończycy, którzy na imprezie chcieli grać rolę "czarnego konia", zremisowali wszystkie trzy mecze. Najpierw z Gwineą Bissau (1:1), potem z Burkina Faso (1:1) i na końcu bezbramkowo z Kamerunem. Oba gole dla zespołu zdobył lider klasyfikacji strzelców niemieckiej ekstraklasy Pierre-Emerick Aubameyang.
- Myślę, że byliśmy silniejsi niż inne zespoły w naszej grupie. Mieliśmy wszystko potrzebne do gry w ćwierćfinale. Niestety czasami są takie dni, gdy nic ci nie wychodzi - powiedział napastnik Borussii Dortmund, który na początku spotkania z Kamerunem nie wykorzystał świetnej okazji do zdobycia bramki. Aubameyang zwrócił też uwagę na to, że w drużynie przed turniejem nie było spokoju.
- Przygotowania zaczęły się zbyt późno, doszło do zmiany trenera, nie było łatwo - powiedział zawodnik. 70 dni przed turniejem dotychczasowy selekcjoner drużyny - Portugalczyk Jorge Costa został zwolniony, a jego miejsce zajął Hiszpan Jose Antonio Camacho.
Polityka wkrada się w futbol
Na postawie piłkarzy odbić się również mogła skomplikowana sytuacja wewnętrzna w Gabonie. Od września 2016 roku trwa tam kryzys polityczny związany z podejrzeniem oszustw, których przy wyborach prezydenckich miał dopuścić się Ali Bongo, dziedzic dynastii władającej Gabonem już od pół wieku (przed Alim w latach 1967-2009 na czele kraju stał jego ojciec Omar). Opozycyjna prasa informowała o tym, że niektórzy krewni części piłkarzy, m.in. Aubameyanga i bramkarza Didiera Ovono, mogą przebywać w więzieniu w związku ze swoją działalnością przeciwko Bongo.
Mimo że Gabon ze względu m.in. na złoża ropy naftowej należy do grupy najbogatszych państw na kontynencie, w kraju ciągle istnieją duże dysproporcje między mieszkańcami. Nakładające się na to problemy polityczne i związane z nimi wezwania opozycji do bojkotu mistrzostw miały przełożenie na bardzo słabą frekwencję na mistrzostwach.
REKLAMA
O ile 40-tysięczny stadion w stolicy - Libreville był niemal pełny na spotkaniach gospodarzy, o tyle przy okazji innych meczów widzów na obiektach było znacznie mniej, np. starcie Tunezji z Zimbabwe we Franceville oglądało niecałe 2 tys. osób. Pustkami świeciły też mieszczące 20 tys. kibiców trybuny wybudowanego specjalnie na mistrzostwa stadionu nieopodal miasta Oyem. Na położonej w porośniętym wilgotnymi lasami równikowymi odległym, północnym krańcu kraju arenie rzadko zasiadło więcej niż 7 tysięcy osób.
Egipt faworytem do wygrania turnieju
Po fazie grupowej w pamięci wszystkich kibiców pozostanie na pewno bramka zdobyta przez reprezentanta Gwinei Bissau - Piquetiego w meczu z Kamerunem. Ten 23-letni napastnik zespołu rezerw portugalskiego SC Braga w 13. minucie spotkania przejął piłkę w pobliżu własnej bramki i ruszył w samotny rajd. Najpierw efektownym zwodem przerzucił piłkę nad jednym z przeciwników, potem minął drugiego, sprintem przebiegł kilkadziesiąt metrów, wpadł w pole karne i oszukując obrońcę silnym strzałem trafił pod poprzeczkę.
REKLAMA
Jakkolwiek jego gol nie zagwarantował drużynie zwycięstwa nad Kamerunem (1:2) i awansu do ćwierćfinałów, to obok bramki pochodzącego z tego kraju, ale grającego dla Portugalii Edera z finału mistrzostw Europy we Francji na stałe zapisał się w historii gwinejskiej piłki.
W roli faworytów całego turnieju coraz częściej wymieniany jest Egipt. Zespół "Faraonów", który z siedmioma tytułami mistrzowskimi jest najbardziej utytułowaną drużyną Afryki, powrócił na turniej po siedmiu latach przerwy spowodowanej w dużej mierze skutkami społecznymi i politycznymi tzw. rewolucji egipskiej z 2011 roku. Drużyna prowadzona przez Argentyńczyka Hectora Cupera z każdym meczem spisywała się coraz lepiej notując remis z Mali (0:0) oraz zwycięstwa nad Ugandą (1:0) i Ghaną (1:0) i jest jedynym zespołem, który nie stracił gola. Marzenia o kolejnym tytule mogą jednak Egipcjanom odebrać ćwierćfinałowi rywale - Marokańczycy, z którymi Renard chce wygrać swój trzeci PNA (zwyciężył z Zambią w 2012 roku oraz Wybrzeżem Kości słoniowej w 2015 roku).
W rozpoczynających się w sobotę ćwierćfinałach zmierzą się również Burkina Faso z Tunezją - trenowaną przez Henryka Kasperczaka, Senegal z Kamerunem oraz Demokratyczna Republika Konga z Ghaną.
Program pucharowej fazy turnieju o Puchar Narodów Afryki 2017 w Gabonie:
ćwierćfinały
28 stycznia
Burkina Faso - Tunezja (godz. 17.00; Libreville)
Senegal - Kamerun (20.00; Franceville)
29 stycznia
Demokratyczna Republika Konga - Ghana (17.00; Oyem)
Egipt - Maroko (20.00; Port-Gentil)
półfinały
1 lutego
Burkina Faso/Tunezja - Egipt/Maroko (20.00; Libreville)
2 lutego
Senegal/Kamerun - DR Konga/Ghana (20.00; Franceville)
mecz o 3. miejsce
4 lutego (20.00; Port-Gentil)
finał
5 lutego (20.00; Libreville)
man
REKLAMA
REKLAMA