Premier League: wymagająca misja Kamila Grosickiego. Zastąpić gwiazdę i uratować ligę dla Hull
Ostatnie miejsce w tabeli Premier League, problemy w ataku i obronie - Hull City to spełnienie marzeń Kamila Grosickiego o grze w Anglii, ale też bardzo wymagające zadanie. Czy reprezentant Polski porwie zespół do skutecznej walki o utrzymanie?
2017-02-01, 20:00
Posłuchaj
O tym transferze z byłym selekcjonerem reprezentacji Polski Jerzym Engelem rozmawiał Krzysztof Kuzak (IAR)
Dodaj do playlisty
Miało być Burnley, skończyło się na Hull City. Ostatecznie jednak liczy się to, że Kamilowi Grosickiemu udało się trafić do Premier League, co było jednym z jego marzeń. Pozornie idealny moment na ten transfer już był - w poprzednim letnim okienku zmiana klubu upadła na ostatniej prostej, co mogło spowodować spore rozczarowanie i frustrację.
Ostatecznie jednak stało się - mamy kolejnego Polaka w jednej z najlepszych lig na świecie, w dodatku gracza ofensywnego, na którym będzie spoczywała naprawdę duża odpowiedzialność za wyniki. Anglia stała biało-czerwonymi bramkarzami, mogliśmy też oglądać Marcina Wasilewskiego. Naszym piłkarzom z przednich formacji nie było tutaj po drodze. Ostatnim, który odniósł sukces w wyspiarskiej elicie, był Robert Warzycha, ponad dwie dekady temu. Grzegorz Rasiak spisywał się znakomicie w Championship, poziom wyżej zakończył się niewypałem.
Przy transferze Grosickiego można zastanawiać się, czy Burnley nie byłoby lepszym miejscem - obecnie zespół Seana Dyche'a znajduje się w pierwszej dziesiątce tabeli, co może być uznawane za jedną z większych niespodzianek tego sezonu. Priorytetem pozostaje oczywiście walka o utrzymanie, ale dotychczas The Clarets stają na wysokości zadania. Hull City to niestety zupełnie inna historia.
REKLAMA
Tygrysy nie mogą pochwalić się właściwie niczym - jeszcze niedawno miały najgorszy atak w lidze, który za sprawą zwycięstwa z Bournemouth zmienił się w jeden z najgorszych. 20 bramek w 22 meczach to wynik mierny, zwłaszcza w zestawieniu z koszmarną defensywą, która traci ponad 2 gole na spotkanie (licznik stanął na 47).
Hull ma na swoim koncie zaledwie 4 zwycięstwa i remisy, reszta to porażki. W tym momencie jednak nie można skazywać tego klubu na pożarcie - w dolnych rejonach tabeli panuje spory tłok, nie ma sensu wydawać wyroków. Wystarczy spojrzeć na Swansea, która wygrała trzy z czterech ostatnich meczów i błyskawicznie złapała drugi oddech, wydostając się ze strefy spadkowej.
Do tego dochodzi jeszcze transferowe okienko, w którym kluby nie przeprowadzały rewolucji, ale łatały luki i uzupełniały skład. Problem w tym, że nowy zespół Polaka jest sporą niewiadomą, a w ostatnich latach nie potrafił na dłużej zadomowić się w elicie.
Wypełnić dziurę po Snodgrassie
W Hull Grosicki mija się z najlepszym w obecnym sezonie piłkarzem klubu, człowiekiem, bez którego dorobek drużyny byłby jeszcze skromniejszy. Robert Snodgrass dołączył do West Hamu. Komentarze po tym ruchu są jednoznaczne, dominuje opinia, że moment ogłoszenia transferu był jednocześnie momentem, w którym Tygrysy wydały na siebie wyrok.
REKLAMA
9 goli, 5 asyst - to bilans 29-letniego Anglika w tym sezonie. Na pierwszy rzut oka widać, że przy formie całej drużyny są to liczby więcej niż dobre. A do tego trzeba wziąć pod uwagę fakt, że Snodgrass wykreował kolegom najwięcej sytuacji, miał najwięcej dryblingów, wrzutek i najczęściej strzelał na bramkę przeciwnika. Jego brak na boisku oznaczał brak kreatywności i pomysłu.
Zastąpienie go będzie bardzo dużym wyzwaniem, ale nikt nie skreśla byłego zawodnika Rennes. Ma atuty, które w Premier League są cenione. Jest szybki, przebojowy, potrafi zagrać nieszablonowo, nie boi się ciężkiej pracy. Ma doświadczenie, które pomoże odnaleźć mu się w nowej rzeczywistości, a konkurencja do miejsca w składzie nie robi wielkiego wrażenia.
Źródło: x-news
Bernard Diomande i Samuel Clucas zawodzili w tym sezonie, nowym skrzydłowym został Lazar Marković, który wraca do Anglii z wypożyczenia do Sportingu. W Liverpoolu został uznany za transferową wpadkę i ma jeszcze sporo do udowodnienia. Jeśli w kimś należy upatrywać szansy na to, by odmienić los Hull, to tym człowiekiem na pewno jest trener Marco Silva.
REKLAMA
Światełko w tunelu
39-letni szkoleniowiec ma już sporo doświadczenia, pokazywał, że zna się na swojej pracy, jest uważany za jednego z ciekawszych trenerów młodego pokolenia. Miał bardzo dobre wyniki z Estorilem, później prowadził Sporting, skąd jednak został zwolniony w dziwnych okolicznościach - władze klubu wydawały się robić miejsce dla bardzo cenionego w kraju Jorge Jesusa. Silva udał się więc do Grecji, gdzie zdecydowanie wygrał ligę.
Hull to dla niego kolejny krok, i nietrudno zauważyć, że jak dotąd najbardziej wymagający. Wiemy na pewno, że nie boi się podjęcia misji, którą wielu oceniłoby jako samobójczą. Jest w klubie od 5 stycznia, widać, że Tygrysy notują postęp w grze, ale punkty są potrzebne jak tlen.
- Odkąd tu jest, zmieniło się bardzo dużo. Jest tu bardzo krótki, ale cały czas mocno pracuje nad tym, żeby wprowadzić swoją filozofię w każdy aspekt funkcjonowania drużyny, powiedzieć nam, jak mamy grać z piłką i bez niej - mówił pomocnik Ryan Mason.
Chodzi o detale, na które menedżer zwraca ogromną uwagę. Widać nową energię, ambicję i więcej zaangażowania, co przekłada się na przebiegnięte na boisku kilometry, odbiory i przechwyty.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Piłkarskie okienko zamknęło się. TOP 10 najdroższych transferów
Portugalczyk sprowadził oprócz Grosickiego m.in. Andreę Ranocchię z Interu Mediolan, prawego obrońcę Olympiakosu, Omara Elabdellaoui, czy Omara Niasse, przegrywającego rywalizację z Romelu Lukaku w Evertonie, który jeszcze niedawno strzelał w Rosji przyzwoitą liczbę bramek. Do tego dochodzi Alfred N'Diaye z Villareal - wzmocnienia wyglądające nieźle - jeśli ci piłkarze się sprawdzą, jakość Hull pójdzie znacznie w górę.
Rokowania na pewno są lepsze niż w przypadku Steve'a Bruce'a czy Mike'a Phelana, którzy wcześniej prowadzili klub.
Marzenia spełnią się w wielkim stylu?
Jak reprezentant Polski sprawdzi się w jednej z najbardziej wymagających lig na świecie? "Grosik" nie idzie do Hull City, by siedzieć na ławce rezerwowych i zadowolić się samą obecnością na boisku. Idzie do Premier League po to, by zrobić różnicę, asystować i strzelać, pomagając drużynie w pozostaniu w lidze. To, czy misja się powiedzie, jest kwestią otwartą, na pewno jednak możemy liczyć, że nie powtórzy się scenariusz z Bartoszem Kapustką, który nie przebił się do składu w Leicester nawet w obliczu słabej dyspozycji drużyny.
Były skrzydłowy Rennes ma być wzmocnieniem na już, kimś, kto będzie napędzał ataki i brał na siebie ciężar gry. On też ma świadomość, że co tydzień znajdzie się w niesamowicie często oglądanym oknie wystawowym.
REKLAMA
Będzie na boisku zostawiał serce - o to nie musimy się martwić, bo taki już jest jego styl. Ma też bardzo duży atut w postaci tego, że może liczyć na pewien element zaskoczenia, który musi wykorzystać on sam, jak i jego trener. Jesteśmy dobrej myśli, bo bardzo długo czekaliśmy na to, że akcje polskiego zawodnika będą sprawiać, że kibice będą podrywać się z krzesełek.
Szansa na debiut już sobotę, w meczu przed własną publicznością z Liverpoolem, tydzień później Tygrysy jadą na The Emirates, by zagrać z Arsenalem. Kariera Kamila Grosickiego na Wyspach zacznie się od mocnego uderzenia.
Więcej na blogu autora - Krótka Piłka
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA