Liga Mistrzów: spore wyzwanie dla Kamila Glika. Manchester City czuje respekt przed Monaco
Przepis na emocje jest prosty - wystarczy zestawić ze sobą wracający na właściwy szlak Manchester City i jedna z rewelacji tego sezonu w Europie, francuskie Monaco z Kamilem Glikiem na środku obrony. We wtorek kibice dostaną w 1/8 finału Ligi Mistrzów kapitalnie zapowiadające się spotkanie.
2017-02-21, 09:54
Posłuchaj
Angielski klub ma szansę po raz drugi w historii awansować do ćwierćfinału, ale komentatorzy i sam trener nie mają wątpliwości, że w losowaniu mogli trafić na łatwiejszego przeciwnika.
- Jestem pod dużym wrażeniem tego, jak są silni fizycznie. Ich boczni obrońcy grają jak skrzydłowi, skrzydłowi grają jak atakujący pomocnicy, a dwaj napastnicy są bardzo waleczni i "zabójczy" w polu karnym - przyznał Guardiola.
Francuska piłka jest w natarciu, przed tygodniem przekonała się o tym Barcelona, która w Paryżu poległa 0:4 w pojedynku z najlepszą drużyną Ligue 1.
REKLAMA
- Nie potrzebuję meczu takiego jak ten Barcelony z PSG, żeby zdawać sobie sprawę, jak dobra jest francuska piłka i jak fizycznie tam grają. Moja opinia na temat Monaco przed porażką Barcelony i po niej pozostaje taka sama. W Lidze Mistrzów musisz rozegrać 180 minut na najwyższym poziomie, a mimo to każdy może cię wtedy pokonać - przyznał szkoleniowiec "Obywateli".
Źródło: x-news
Powiedzieć, że postawa Monaco jest niespodzianką, to powiedzieć naprawdę bardzo niewiele. Monaco rzuciło wyzwanie PSG w walce o mistrzowski tytuł i zrobiło to w stylu naprawdę imponującym. 76 bramek strzelonych w 26 ligowych meczach sprawia, że żaden zespół z czołowych lig Europy nawet nie zbliża się do piłkarzy Leonardo Jardima.
REKLAMA
Szkoleniowiec zapowiada, że jego drużyna nie zamierza zmieniać swojego nastawienia na mecz z Manchesterem City.
- Nieważne, z kim gramy, czy to PSG, Tottenham czy Manchester City, ktokolwiek. To część naszego DNA, nie zrezygnujemy z tego. To będzie nasze 11. spotkanie w Lidze Mistrzów, cały czas graliśmy tak samo. Przyglądaliśmy się rywalom w pięciu-sześciu ostatnich spotkaniach, musimy wywierać na nich presję. Świetnie przenoszą grę, mają dobrą obronę, potrafią wychodzić z błyskawicznym atakiem pięcioma atakującymi. Jestem realistą, spotkają się drużyny, które kochają grać w piłkę i są zaawansowane technicznie. Nie ma jednak sensu nas porównywać, choćby ze względu na wartość na rynku transferowym. W ostatnich trzech sezonach bardzo zmieniliśmy drużynę, ale wciąż jesteśmy w stanie utrzymać się w czołówce - mówił przed spotkaniem.
Manchester City złapał drugi oddech w batalii o mistrzostwo Anglii, wskoczył na pozycję wicelidera, wygrał trzy ostatnie mecze i może jeszcze po cichu myśli o tym, że uda się ruszyć w pogoń za prowadzącą Chelsea. Nie zabrakło jednak gorzkiej pigułki, którą musiał przełknąć Pep Guardiola - z gry wypadł Gabriel Jesus, wielki talent i odkrycie ostatnich tygodni w Premier League.
REKLAMA
Wieczór Kamila Glika może będzie przez to nieco lżejszy, jednak na pewno będzie miał sporo pracy przy powstrzymywaniu napastników rywali. Polak dobrze wpisuje się w tendencję, która panuje w zespole lidera Ligue 1 - do siatki trafiają praktycznie wszyscy, łącznie z reprezentantem Polski, który zdobył już w tym sezonie 6 goli we wszystkich rozgrywkach. 111 trafień na wszystkich frontach rozkłada się na barki wielu piłkarzy.
Spodziewamy się fajerwerków, meczu bez wielkich kalkulacji i walki o zwycięstwo - można domyślać się, że Manchester City nie zadowoli się remisem - stadion rywala to w tym sezonie miejsce, które na pewno nie odznacza się gościnnością.
W drugiej wtorkowej parze spotkają się dobrzy znajomi, czyli Bayer Leverkusen i Atletico Madryt. Oba zespoły zmierzyły się w tej samej fazie Ligi Mistrzów w sezonie 2014/15. Rywalizacja była bardzo zacięta. Atletico na wyjeździe przegrało 0:1, ale u siebie pokonało rywali 1:0 i okazało się lepsze od Bayeru w serii rzutów karnych (3-2).
REKLAMA
Rozczarowanie - to słowo bardzo często można usłyszeć w kontekście postawy jednej i drugiej drużyny w tym sezonie. Atletico nie jest w stanie nawiązać równej walki z Barceloną i Realem Madryt, straciło już więcej goli niż w całym ubiegłym sezonie, zatraciło swoją skuteczność, marnuje okazje, których przecież nigdy nie kreowało zbyt wiele.
Nie można mówić o tym, że Simeone grunt pali się pod nogami, ale wiele wskazuje na to, że układanka Argentyńczyka zaczęła się sypać, do czego doszły też kontuzje. Nie ma powodu do tego, by dramatyzować, ale szkoleniowiec musi znaleźć sposób, by przywrócić swoim piłkarzom wiarę w to, że stać ich na więcej niż obecnie pokazują.
Podobnie przedstawia się sytuacja Bayeru, który obecnie plasuje się na 8. miejscu w tabeli, zdarza mu się tracić punkty w kuriozalnych okolicznościach. Trzeba gonić czołówkę Bundesligi i widać, że piłkarze wzięli to sobie do serca. Wrócili już na dobrą drogę do tego, by zapomnieć o słabszych ostatnich tygodniach? Dwa ostatnie zwycięstwa zdają się za tym przemawiać.
REKLAMA
W środę, na koniec pierwszej fazy 1/8 finału - 22 lutego - FC Porto podejmie Juventus Turyn, natomiast Sevilla zagra z mającym duże kłopoty w Premier League Leicester City (17. miejsce, punkt przewagi nad strefą spadkową). Do kadry angielskiego zespołu na mecze Ligi Mistrzów nie zgłoszono Bartosza Kapustki i Marcina Wasilewskiego.
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA