Liga Mistrzów: Juventus udzielił rywalowi kolejnej lekcji. "Stara Dama" bez wad?

Gdyby Ligę Mistrzów porównać do piłkarskiego uniwersytetu, Juventus znalazłby się wśród najbardziej szanowanych wykładowców. "Stara Dama" w dwumeczu z Monaco udzieliła młodzieży prawdziwej lekcji, w zasadzie w każdym możliwym aspekcie. 

2017-05-10, 14:41

Liga Mistrzów: Juventus udzielił rywalowi kolejnej lekcji. "Stara Dama" bez wad?

Posłuchaj

Włosi byli pewni, że turyński zespół zagra w finałowym spotkaniu w Cardiff, jednak nikt nie spodziewał się dwubramkowego prowadzenia już po pierwszej połowie. Więcej na ten temat z Rzymu Piotr Kowalczuk (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Kiedy dwa lata temu Juventus znalazł się w gronie półfinalistów Ligi Mistrzów, Bayern, Barcelona i Real Madryt wręcz marzyły o wylosowaniu Włochów. W sieci krążyły memy, w którym "Stara Dama" była ukazywana jako zebra, zostawiona na pożarcie trzem lwom.

Los zestawił ją z Realem Madryt, ale jeśli "Królewcy" spodziewali się tam łatwej przeprawy, plany zostały błyskawicznie zweryfikowane. Turyńczycy poradzili sobie w rywalem, ale w finale musieli uznać wyższość Barcelony, wówczas drużyny, która deklasowała inne. 

W tym roku "Duma Katalonii" podczas starcia z Juventusem była całkowicie bezradna, mimo obecności w składzie najbardziej bramostrzelnego trio świata nie była w stanie strzelić podczas 180 minut choćby jednego gola. Sama straciła aż trzy i żegnała się z rozgrywkami z poczuciem, że trafiła na kogoś po prostu lepszego. 

REKLAMA

Przed rokiem bez większego żalu żegnała się z Danim Alvesem. Teraz Brazylijczyk jest jednym z najważniejszych piłkarzy "Starej Damy", w ostatnim czasie błyszczy na prawym skrzydle. W półfinałowych meczach strzelił gola i zaliczył trzy asysty.

To zresztą nie pierwszy przypadek, że Włosi robią kapitalny interes na piłkarzach, którzy wydają się mieć najlepsze lata za sobą lub za grosze sprowadzają graczy, by później sprzedawać ich z zyskiem. Nie musieli płacić za Pogbę, za darmo przyszedł sprzedany do Bayernu Kingsley Coman, podobnie było z Alvesem i Pirlo, który miał genialną końcówkę kariery. Oprócz wykładów dotyczących boiska, Juventusa może uczyć także poruszania się po transferowym rynku.

Obrona to nie wszystko

Dwumecz Juventus - Monaco zapowiadano jako starcie najlepszej ofensywy z najlepszą defensywą, młodzieńczej fantazji z rutyną, polotu z wyrachowaniem. Czy właśnie tak wyglądało? Nie do końca, bo mimo powszechnego przekonania, że Juventus obroną stoi, piłkarze Massimo Allegrego pokazali znacznie więcej niż tylko to, że dobrze bronią.

Powiązany Artykuł

juve 2 1200.jpg
Liga Mistrzów: Juventus - Monaco. "Stara Dama" wyruszy do Cardiff. Włosi znów imponowali

Włosi mieli więcej bramkowych sytuacji niż Monaco, byli w stanie błyskawicznie przenosić się spod własnego pola karnego do stref obronnych rywali. Gdyby nie Danijel Subasić, kilkukrotnie ratujący swój zespół w sytuacjach sam na sam, Francuzi przegraliby znacznie wyżej.

REKLAMA

Zabójczy Gonzalo Higuain, błyskotliwy Paulo Dybala, wypełniający lukę po Paulu Pogbie Miralem Pjanić, nieustępliwi Claudio Marchisio czy Sami Khedira, przeżywający drugą młodość Dani Alves, który do spółki z Alexem Sandro szaleją na skrzydłach, i wreszcie środek obrony, który momentami wydaje się niemożliwy do przejścia. Oraz ostatnia instancja w postaci Gianluigiego Buffona, który w wieku 39 lat wciąż potrafi walczyć o rekordy i zachwycać. Słabych punktów tu po prostu nie znajdziemy.

Maszyna nie do zatrzymania?

Atuty Juventusu są trudne do policzenia, a maszyna, którą stworzył Allegri, wydaje się funkcjonować w sposob idealny. Jedyny moment, który kosztował ją stratę gola, był spowodowany chwilą zagapienia w chwili, kiedy wszystko było już rozstrzygnięte. To była jedyna skaza na idealnym występie. Wiadomo, że trener Włochów musiał być zdenerwowany tym błędem, ale trudno spodziewać się, by coś podobnego powtórzyło się w finale.

Allegri stworzył w Turynie prawdziwego potwora, który mierzy w potrójną koronę.

Porównując Juventus do Monaco, trzeba mówić o różnicy klas. Piłkarze Juventusu błyskawicznie zgasili wschodzące gwiazdy piłki nożnej. Nie błyszczał Mbappe, niewidoczny był Bernardo Silva, Bakayoko nie dawał rady w środku pola. Wszystkie atuty, które mieli Francuzi, zostały im wytrącone.

REKLAMA

Jeśli do pierwszego finalisty w Cardiff dołączy Real Madryt (a wszystko na to wskazuje), "Stara Dama" w żadnym razie nie będzie stać na straconej pozycji. To zespół niebywale świadomy swoich atutów, grający w sposób wyrachowany, mający w swoim arsenale szeroki zasób środków przygotowanych na każdego przeciwnika.

Można szykować się na starcie gigantów, dwóch drużyn grających najlepszą piłkę w tegorocznej Lidze Mistrzów. Nie ma mowy o żadnym przypadku czy szczęściu. W Cardiff naprzeciwko siebie staną naprawdę godni rywale.

Źródło: x-news

ps, PolskieRadio.pl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej