NBA: minimalna wygrana Wizards. "Czarodzieje" rzutem na taśmę doprowadzają do meczu numer siedem
Marcin Gortat zdobył cztery punkty, a jego Washington Wizards u siebie pokonali Boston Celtics 92:91 w szóstym meczu drugiej rundy fazy play off koszykarskiej ligi NBA. W rywalizacji do czterech zwycięstw jest remis 3-3. Decydujące spotkanie w poniedziałek w Bostonie.
2017-05-13, 08:01
Porażka w tym meczu oznaczała koniec sezonu dla Wizards. Stawka stołecznej drużyny jednak nie sparaliżowała, a w końcówce jej koszykarze wykazali się zimną krwią.
Na 1.34 min przed ostatnią syreną Celtics osiągnęli pięć punktów przewagi. Chwilę później Wizards stracili piłkę po faulu w ataku Johna Walla i ich sytuacja zrobiła się bardzo trudna.
O panice nie było jednak mowy. Gospodarze szybko wywarli presję na rozgrywającym bostończyków Isaiah Thomasie. Jego bardzo niedokładne podanie przechwycił Gortat, a stratę do dwóch "oczek" zmniejszył Bradley Beal. Następnie do remisu doprowadził Wall.
"Czarodzieje" ponownie znaleźli się w poważnym kłopocie, gdy do końca pozostawało 7,9 s. Wówczas po trafieniu Ala Horforda przegrywali 89:91. Sprawy w swoje ręce wziął wówczas Wall. 26-letni rozgrywający długo tej nocy nie mógł złapać właściwego rytmu. Z pierwszych 12 rzutów trafił tylko jeden. Od trzeciej kwarty spisywał się jednak lepiej, a w kluczowym momencie nie zawiódł. Trafił "za trzy", gdy na zegarze pozostawało 3,5 s. Celtics losów meczu już nie zdołali odwrócić.
- Mimo słabego początku po prostu cały czas starałem się robić swoje. Nie mogłem dopuścić do tego, abyśmy odpadli na oczach własnych kibiców - powiedział Wall.
Ostatecznie zakończył spotkanie z dorobkiem 26 punktów, a lepszy był od niego tylko Beal - 33 pkt.
Gortat natomiast na parkiecie spędził 25 minut i trafił dwa z trzech rzutów z gry. Miał także 13 zbiórek, w tym cztery pod atakowanym koszem. Jego dorobek uzupełniają dwie asysty, blok i przechwyt. Miał także dwie straty. Popełnił cztery faule.
Wśród pokonanych najlepsi byli Isaiah Thomas oraz Avery Bradley. Obaj zdobyli po 27 pkt.
Decydujący mecz numer siedem odbędzie się w poniedziałek w Bostonie. Zarówno w sezonie zasadniczym, jak i w fazie play off, łącznie w dziesięciu spotkaniach między tymi drużynami, zawsze górą był gospodarz.
Na zwycięzcę w tej parze czekają broniący tytułu Cleveland Cavaliers, którzy już wcześniej wygrali serię z Toronto Raptors 4-0.
ps