Polska - Brazylia w 1938 roku. Najbardziej dramatyczny mecz w historii biało-czerwonych
5 czerwca 1938 roku Polska zagrała swój pierwszy w historii mecz na mistrzostwach świata. Z Brazylią nie udało się wygrać, ale spotkanie zostało zapamiętane na zawsze.
2017-06-05, 17:15
Pierwszy mundial w 1930 roku zorganizował na 100-lecie istnienia kraju Urugwaj, ale Polacy nie zgłosili się do eliminacji. Na drugi do Włoch nie udało się zakwalifikować, ale po pokonaniu Jugosławii podopieczni Józefa Kałuży (na ulicy jego imienia mieści się teraz stadion Cracovii) i Mariana Spojdy pojechali na turniej do Francji.
Na MŚ we Francji nie było grup, od razu rozgrywano fazę pucharową. Polacy wylosowali bardzo groźną Brazylię, w której zachwycał Leonidas. Legenda głosi, że przeciwko biało-czerwonym zagrał bez butów. To nieprawda, czasami w lidze brazylijskiej ściągał obuwie w końcówkach spotkań, tak nauczył sie kopać na plaży. W meczu z Polską musiał wymienić jeden z korków, który zaczął się rozpadać.
Najlepszy piłkarz Brazylii przed erą Pelego i Garrinchy zaczął strzelanie w 18. minucie. Jak? Nie do końca wiadomo - polska prasa przemilczała ten temat.
Polacy w Strasburgu szybko jednak odpowiedzieli. Pięć minut później bramkarz faulował Ernesta Wilimowskiego. Genialny piłkarz z Chorzowa po wybuchu II Wojny Światowej zaczął grać dla hitlerowskich Niemiec. W komunistycznej Polsce został wyklęty, dopiero teraz zaczyna oddawać mu się należną cześć.
REKLAMA
Youtube.com
"Jedenastkę" wykorzystał Fryderyk Scherfke, też niemieckiego pochodzenia. Do przerwy wszystko wróciło do normy - faworyzowani Brazylijczycy zdobyli dwie bramki.
Na początku drugiej połowy niebo nad Strasburgiem zaczęło płakać, co wykorzystali biało-czerwony. 13 tysięcy kibiców oniemiało, gdy Wilimowski strzelił dwa gole i wyrównał. W 71. minucie Brazylijczycy znów wyszli na prowadzenie i wydawało się, że jest po meczu. "Ezi" jednak zachwycił po raz trzeci na kilkadziesiąt sekund przed końcowym gwizdkiem.
REKLAMA
W doliczonym czasie gry kolejny bieg włączył Leonidas. 6:4 dla Brazylii. Wilimowski ukąsił raz jeszcze, a w ostatniej akcji meczu poprzeczkę obił Erwin Nyc.
Rekord "Eziego" - czterech bramek w jednym meczu MŚ - przetrwał do 1994 roku, gdy w USA jedną więcej Kamerunowi wbił Oleg Salenko. Rok po meczu z Brazylia wybuchła wojna i piłka zeszła na dalszy plan. Nasza kadra na kolejny mundial czekała do 1974 roku. Pięknego snu Polaków w Strasburgu nie da się zapomnieć.
kbc
REKLAMA
REKLAMA