Rosja 2018: Polska - Kazachstan. Cel osiągnięty, ale Adam Nawałka ma nad czym myśleć

Biało-czerwoni musieli wygrać z Kazachstanem i zetrzeć koszmarne wrażenie, które zostało po bolesnej porażce z Danią. Zadanie zostało wykonane, jednak selekcjoner Adam Nawałka ma kilka powodów do niepokoju przed październikowymi meczami, które zadecydują o wyjeździe na mundial w Rosji.

2017-09-05, 12:20

Rosja 2018: Polska - Kazachstan. Cel osiągnięty, ale Adam Nawałka ma nad czym myśleć

Posłuchaj

Robert Lewandowski chwalił postawę całej drużyny (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Mecz z Danią był katastrofalny, to zdecydowanie najgorsze spotkanie o punkty, które reprezentacja rozegrała pod wodzą Adama Nawałki. Kiedy wszyscy byli zajęci śledzeniem marszu w górę rankingu, kolejnymi rekordowymi miejscami, przyszedł czas na zimny prysznic, którego nie spodziewał się chyba nikt. Być może jednak było to bardziej potrzebne, niż może się wydawać.

Po fatalnym występie cel był jeden, i mówili o tym właściwie wszyscy piłkarze oraz szkoleniowiec - 3 punkty, które przywrócą pewność siebie i pozwolą na to, by w dalszej części eliminacji wszystko było w naszych rękach. Inna opcja w zasadzie nie istniała.

Otrzymaliśmy wyraźny sygnał, że nie można nastawiać się na to, że dostaniemy coś za darmo i ktokolwiek przestraszy się naszego miejsca w rankingu. Brak pokory został ukarany, ale to już za biało-czerwonymi.

Źródło: PolskieRadio.pl

REKLAMA

- Przygotowania do meczu wyglądały tak, aby wrócić na odpowiednie tory jeśli chodzi o koncentrację, dyscyplinę taktyczną i poprawę w grze jeden na jeden. Od początku nasi zawodnicy byli agresywni, odbierali piłkę, prowadzili grę. Co do stylu, wciąż pracujemy nad tym. Jeszcze daleka droga, to ciągły proces, cały czas staramy się robić postępy. Dzisiaj stanowiliśmy monolit jako drużyna. Uważam, że rozegraliśmy dobre spotkanie, forma była zadowalająca. Oczywiście było kilka fragmentów meczu, które pokazały, że musimy poprawić organizację gry. Będziemy pracować, żeby tak się stało - podkreślił Nawałka po zwycięstwie z Kazachami.

Polacy wrócili na właściwe tory, jednak trudno mówić o tym, że oczarowali kibiców na Stadionie Narodowym. Momentami w ich poczynania wkradał się chaos, wciąż było za dużo niedokładności, w kilku sytuacjach zabrakło dobrego wykończenia, przytrafiło się kilka błędów w obronie. Przede wszystkim zabrakło jednak tego, by zamknąć to spotkanie, zdobywając drugą bramkę. To rozwiałoby nadzieje Kazachów na to, że mogą liczyć na punkty. Zamiast kolejnego trafienia przez długie minuty była nerwówka, kiedy jeden gol rywali mógł mocno pokrzyżować szyki.

- Prowadzenie 1:0 nigdy nie jest bezpieczne, tym bardziej jeśli gra się w eliminacjach ważnego turnieju. Dlatego ta druga bramka padła trochę za późno. Na pewno lepiej grałoby się nam, gdybyśmy strzelili ją wcześniej. Na początku drugiej połowy Kazachowie zmienili system gry i mieli przewagę w środku pola. Uważam, że za późno zareagowaliśmy. To jest kolejny materiał do analizy. Teraz wszystko zależy od nas. Musimy pokazać, że jesteśmy najlepszą drużyną w tej grupie - mówił Robert Lewandowski.

REKLAMA

Słabo zaprezentował się Krzysztof Mączyński, Kamil Grosicki robił wiatr, ale nie przełożyło się to na sytuacje czy bramki, nieskuteczny był Arkadiusz Milik, Piotr Zieliński nie pokazywał tego, czym imponuje w Napoli. W środku pomocy brakowało kogoś, kto byłby w stanie nawiązać walkę z Kazachami, łatać dziury. W skrócie - brakowało Grzegorza Krychowiaka, co po raz kolejny pokazuje, że ten zawodnik jest niezwykle ważną postacią dla Adama Nawałki i trzeba trzymać kciuki za to, by jak najszybciej wrócił do formy w West Bromwich Albion.

Zieliński to jeden z najciekawszych przypadków tej reprezentacji. Nawałka długo nie mógł mu zaufać, jednocześnie nigdy go nie skreślił. Szukał, wciąż szuka, jednak nie może znaleźć optymalnego rozwiązania. W parze z Mączyńskim, bez pomocy jeszcze jednego zawodnika środka, młody gwiazdor z Neapolu nie potrafił rozwinąć skrzydeł, zdarzały mu się niecelne podania, kilka razy nie zrozumiał się z partnerami. W walce z grającymi brutalnie Kazachami był bez większych szans.

To nie piłkarz, który w pojedynkę będzie działał zarówno w odbiorze, jak i kreowaniu gry. W klubie praktycznie zawsze gra jako jeden z trzech środkowych pomocników, w kadrze, zwłaszcza pod nieobecność Krychowiaka, dostaje nagle zupełnie inną rolę, na jego barki spada nagle ciężar, którego nie potrafi udźwignąć.

Po poniedziałkowym meczu można odnieść wrażenie, że lepszy rywal byłby w stanie namieszać w naszych szykach, jednak ostatecznie udało się trafić do siatki trzy razy, zachowując przy tym czyste konto. To kluczowe, ale musi też cieszyć bramka Milika po powrocie, trafienie Kamila Glika, pewny występ Michała Pazdana, dobre zawody debiutanta Makuszewskiego i Rybusa, walczący jak na prawdziwego lidera przystało Robert Lewandowski czy to, co po wejściu na boisko pokazał Jakub Błaszczykowski. Ale wciąż jeszcze trochę brakuje do tego, co pokazywała kadra chociażby w meczach z Rumunią.

REKLAMA

Do końca eliminacji przyszłorocznego mundialu pozostały dwie kolejki. Jeszcze niedawno biało-czerwoni mieli sześć punktów przewagi nad najgroźniejszymi rywalami - Danią i Czarnogórą, teraz pozostały im trzy. Wiemy, że październik będzie stał pod znakiem presji i dużego obciążenia psychicznego.

Duńczycy oswajali się z tym, że muszą skupić się na walce o baraże, tymczasem dzięki świetnym dwóm ostatnim meczom mogli uwierzyć, że jeszcze nie wszystko stracone. Z Czarnogórą będą grać o zwycięstwo i na pewno będą liczyć na potknięcie biało-czerwonych. 

Piłkarze Nawałki nie mogą się oglądać na rywali, mają wszystko w swoich rękach, a kwestia bezpośredniego awansu na mundial w Rosji rozstrzygnie się w wyjazdowym pojedynku z Armenią i starciu z Czarnogórą na Stadionie Narodowym. Wyciągnąć wnioski, oczyścić głowy i wrócić do tego, czym zachwycali się kibice przez długie miesiące - to będzie główne zadanie naszych piłkarzy na nadchodzący czas. Nie można zaprzepaścić wszystkiego, na co tak ciężko pracowali.

REKLAMA

Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej