Milik jak Lubański czy Beckham? Historia dramatów przed mundialem

Marzenia o piłkarskich mistrzostwach świata mogą prysnąć w moment, jak bańka mydlana. Sport.PolskieRadio.pl przypomina największe dramaty spowodowane kontuzjami. Jak będzie z Arkiem Milikiem?

2017-09-27, 11:42

Milik jak Lubański czy Beckham? Historia dramatów przed mundialem
Co dalej z Milikiem?. Foto: sscnapoli.it

Posłuchaj

Kontuzja Lubańskiego. Mecz Polska - Anglia komentują w Andrzej Zydorowicz i Roman Paszkowski
+
Dodaj do playlisty

W miniony weekend, w samej końcówce meczu ze SPAL Ferrara, noga Arkadiusza Milika nienaturalnie zgięła się w kolanie. Polski napastnik Napoli o własnych siłach opuścił boisko, ale konieczna była operacja. Drugi raz w ciągu roku zerwał więzadło krzyżowe, diagnoza brzmi jak wyrok - ponad cztery miesiące przerwy. Czy wróci do formy i pojedzie na mundial do Rosji?

***

Włodzimierz Lubański to nie bez powodu najbardziej kultowy piłkarz w historii polski. W ekstraklasie debiutował w wieku 15 lat, w reprezentacji seniorów rok później.

Strzelał jak maszyna (48 goli w 75. meczach kadry, 155 dla Górnika Zabrze), do tego zabójczo przystojny. Ikona. Gdyby nie komuna i zakaz wyjazdu na Zachód, kupiłby go Real Madryt. W 1973 roku strzela Anglii bramkę na Stadionie Śląskim i... można napisać, że kończy karierę. Brutalnie fauluje go Roy McFarland. Lubański leczy złamaną nogę dwa lata, historyczne MŚ w RFN (i trzecie miejsce Orłów Górskiego) ogląda w telewizji, z łóżka szpitalnego. Za zasługi Jacek Gmoch zabiera go jeszcze na mundial do Argentyny, ale napastnik rzadko podnosi się z ławki. 

REKLAMA

Moją karierę można podzielić na dwa etapy: do tego nieszczęśliwego momentu i po nim. Zabrzmi to jak zarozumialstwo, ale przed kontuzją byłem najlepszym polskim piłkarzem. Po kontuzji było gorzej. Znałem swoje kolano i wiedziałem, jakie są jego możliwości. Wszystkie ruchy, które przychodziły mi wcześniej z łatwością, po operacji przestały mi wychodzić. Kiedy wróciłem do gry, w polskiej lidze dziwnie mnie traktowano. Przed każdym meczem wręczano mi wiązanki kwiatów. Z jednej strony - było fajnie. Z drugiej, brzmiało jak: "Oszczędźcie tego Włodka, on już tyle zrobił". Mierziło mnie to - wspomni po latach w rozmowie z "Faktem".

***

Stanisław Terlecki miał w kieszeni bilet na mistrzostwa świata w Argentynie (1978). Piekielnie zdolny, doskonały technicznie. Na lewym skrzydle miał zastąpić Roberta Gadochę i poprowadzić Polskę po - jak zapowiadał trener Gmoch - mistrzostwo świata.

REKLAMA

W końcówce sezonu ligowego jego ŁKS gra z bytomską Polonią. -  Miałem takie fajne buty adidasa, mówiliśmy na nie "szybkobiegi". Fajnie się w nich czułem no i coś mnie podkusiło, żeby zamiast trzymać się lewego skrzydła, przelecieć na drugą stronę. Ogrywam jednego, drugiego, fajnie idzie. Ale gdy mijam następnego gościa, ten tnie mnie od tyłu, jak nożycami - opowiadał Stanisław Terlecki "Przeglądowi Sportowemu".

- Próbowałem się podnieść i nawet mi się udało, ale był problem, bo jakoś dziwnie kolano mi w bok uciekało, nie miałem nad nim żadnej kontroli. Nagle zachciało mi się płakać. Nie z bólu nawet, ale ze świadomości, że ucieka mi w życiu coś cholernie ważnego - dodał.

Powiązany Artykuł

milikkoszulka1200.jpg
Koszulkowa wpadka z hołdem dla Milika

Na kolejny mundial - do Hiszpanii - też nie jedzie z powodu "afery lotniskowej". Wpada w alkoholizm, teraz z trudem wiąże koniec z końcem.

***

REKLAMA

Alfredo Di Stefano to dla wielu piłkarz wszech czasów, lepszy od Maradony i Pelego. W latach 1956-1960 prowadzi madrycki Real do pięciu Pucharów Europy z rzędu. W 1962 roku przegrywa z Benficą Lizbona w najbardziej kultowym finale w historii - 3:5 - na oczach rodzącego się geniuszu Eusebio. Za chwilę ma pojechać do Chile na pierwszy w karierze mundial w barwach Hiszpanii (wcześniej grał dla rodzimej Argentyny oraz Kolumbii).

Na treningu kadry przed mundialem doznaje kontuzji mięśnia. Czy był największy w historii? Na pewno lepszego, który nigdy nie zagrał na mistrzostwach globu nie było.

***

David Beckham praktycznie od początku seniorskiej kariery był bożyszczem kibiców, ale w 2002 roku był prawdziwym bogiem. Na sześć tygodni przed mundialem w Korei i Japonii gwiazdor wtedy Manchesteru United doznaje złamania kości śródstopia w meczu Ligi Mistrzów z Deportivo La Coruna. Argentyna wynosi na sztandary jego oprawcę - Aldo Duschera - "Albicelestes" mają się zmierzyć ze znienawidzonymi najeźdźcami Malwinów. 

REKLAMA

W Wielkiej Brytanii to temat numer 1. Telewizyjny "Kaszpirowski" - Uri Geller - apeluje, by widzowie wyobrażali sobie "gojącą kość" pomocnika. Udaje się dzięki medycynie - Becks jedzie na MŚ, strzela gola Argentynie z rzutu karnego. Potem sam przyznaje, że grał na "30-40 procent swoich możliwości".

***

Na koniec piłkarska.... nagroda Darwina. Santiago Canizares w 2002 roku był podstawowym bramkarzem reprezentacji Hiszpanii. 18 maja w ośrodku treningowym w Jerez długo nie wychodzi z łazienki. Próbuje zatamować krwotok ze stopy. Spuścił sobie na nią butelkę wody kolońskiej. Dzięki temu między słupki wskakuje 21-letni wtedy Iker Casillas. Dwukrotny finalista Ligi Mistrzów odchodzi w zapomnienie w oparach perfum... 

REKLAMA

Kuba Czernikiewicz

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej