Problemy mistrza Polski narastają. Legia wydaje oświadczenie po ataku na piłkarzy

W nocy z niedzieli na podziedziałek piłkarze Legii Warszawa mieli zostać pobici na klubowym parkingu tuż po powrocie do stolicy. Powodem była porażka 0:3 z Lechem Poznań w prestiżowym starciu, która dobrze podsumowała fatalny początek sezonu.

2017-10-02, 17:30

Problemy mistrza Polski narastają. Legia wydaje oświadczenie po ataku na piłkarzy
Piłkarze Legii Warszawa ponieśli bolesną porażkę z Lechem Poznań. Foto: PAP/Jakub Kaczmarczyk

Legia Warszawa ma kolejny problem, tym razem jednak chodzi o coś znacznie poważniejszego niż słaba gra i niezadowalające wyniki. 

Według doniesień Krzysztofa Stanowskiego z portalu Weszlo.com, po powrocie do Warszawy na piłkarzy miała czekać grupa kilkudziesięciu kiboli. W ostatnich latach widzieliśmy podobne przypadki - chuligani "odwiedzali" zawodników na treningach, "motywowali" po przegranych meczach, stawiali ultimatum. Wszystko sprowadzało się do groźby, psychicznego zastraszenia, które miało wywołać większą motywację u piłkarzy. Tym razem jednak doszło do incydentu znacznie poważniejszego.

Na terenie stadionu Legii Warszawa na autokar z piłkarzami czekało kilkudziesięciu pseudokibiców. Iza Koprowiak z "Przeglądu Sportowego" informowała, że kiedy zawodnicy opuścili pojazd na parkingu przy Łazienkowskiej, kibole uderzali ich "z liścia", w tył głowy - celem miało być przede wszystkim upokorzenie.

Dostać miało się także Aleksandrovi Vukoviciowi, asystentowi trenera, związanemu z Legią od lat, dotychczas szanowanego w środowisku kibiców. Po tym zajściu agresorzy mieli zagrozić, że jeśli gra Legii nie ulegnie poprawie, to na tym się nie skończy.

Bartosz Zasławski z biura prasowego Legii Warszawa w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl powiedział w godzinach porannych, że "problem na razie istnieje w sferze medialnej" i odmówił obszernego komentarza dotyczącego wydarzeń z niedzielnej nocy.

Na Twitterze można było jednak znaleźć opinie, które potwierdziły te zajścia.

Oficjalny komunikat klubu pojawił się na stronie internetowej dopiero w godzinach popołudniowych. 

"Pierwsze ustalania wskazują, że grupa osób weszła na teren stadionu zgodnie z przyjętą praktyką po meczach wyjazdowych, co nie dawało ochronie obiektu podstaw do niepokoju. Niestety po wjeździe autokaru na parking doszło do ostrej wymiany zdań i szarpaniny z udziałem zawodników oraz członków sztabu, które łącznie trwały ok. 8 minut.

Klub ma świadomość silnych emocji związanych z niepowodzeniem sportowym drużyny, ale jednoznacznie potępia wyrażanie ich w sposób odbiegający od przyjętych norm" - brzmi jego fragment. Całośc można przeczytać TUTAJ.

To nie pierwsze problemy mistrza Polski z ludźmi, którzy podają się za kibiców. W 2011 roku, kiedy właścicielem klubu była grupa ITI, Jakub Rzeźniczak został uderzony przez jednego z kiboli po przegranym meczu z Ruchem Chorzów.

Choć dla nikogo nie było tajemnicą, o kogo chodzi, a zajście było zarejestrowane przez kamery, ostatecznie piłkarz nie spotkał się w sądzie z napastnikiem - mówił później, że doszło do spotkania i "wyjaśnione zostały wszystkie nieporozumienia".

TVP

To było apogeum konfliktu, mniejsze epizody można było zauważyć częściej.

Wydawało się, że od tego zdarzenia w klubie zmieniło się praktycznie wszystko i do powtórki nigdy nie dojdzie. Okazało się jednak, że ci, którzy tak myśleli, mogą być w znacznie większym błędzie, niż sądzili.

Dotychczas problemy Legii sprowadzały się do zawirowań po zmianach właścicielskich, słabej boiskowej formy piłkarzy, odpadnięciu z europejskich pucharów, chybionych transferów i kar płaconych za kontrowersyjne zdaniem UEFA oprawy. Teraz jednak wydaje się, że od stabilizacji klub dzieli prawdziwa przepaść.

Trener Romeo Jozak mówił po porażce z Lechem, że poczuł się zdradzony, a piłka nożna na tym poziomie jest grą dla chłopaków, a nie dla dziewczynek. Trudno powiedzieć, na ile słowa trenera zmotywują piłkarzy, którzy już przed komentarzem szkoleniowca mogli być rozbici. Pewne jest, że Jozak pokazał jasno, że nie zamierza stawać za tym zespołem po tak istotnej porażce. Jak zareaguje szatnia?

Konsekwencje tych wydarzeń mogą być bardzo poważne. Klub nie zapewnił zawodnikom bezpieczeństwa, przypomniały się czasy, kiedy na stadionach rządzili kibole i przemoc. Pytanie tylko, jak Legia zamierza wyjść z tej sytuacji. 

PolskieRadio.pl 

Polecane

Wróć do strony głównej